Rzecznik Praw Obywatelskich staje "w obronie" niepełnosprawnych. Zdaniem prof. Ireny Lipowicz, nie może być tak, że obowiązek dostarczenia auta podczas egzaminu spoczywa na osobie niepełnosprawnej. I choć na pierwszy rzut oka te starania wydają się być zasadne, sami zainteresowani... protestują. – Tu nie trzeba nic zmieniać, jest dobrze, tak, jak jest – zapewnia Krzysztof Marciniak, prezes Stowarzyszenia Pomocy Niepełnosprawnym Kierowcom. Skąd więc zamieszanie?
Na pierwszy rzut oka sprawa wydaje się być wyjątkowo bulwersująca. W Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego nie ma aut, na których osoby niepełnosprawne mogłyby zdawać egzamin. Kto ma je dostarczyć? Sam zainteresowany, który chce zdawać na prawo jazdy.
Sprawą zajęła się nawet Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Irena Lipowicz. Jak twierdzi, do jej biura wpływały skargi, wskazujące na nierówne traktowanie niepełnosprawnych. O ile bowiem pełnosprawni kierowcy mają zapewnione pojazdy w ośrodkach WORD, ci drudzy muszą zapewnić je sobie na własną rękę. To zaś stanowi nierówność. Prof. Lipowicz w dobrej wierze sprawę skierowała nawet do Trybunału Konstytucyjnego.
Z taką oceną sytuacji nie zgadza się Adam Klejna z warszawskiego WORD. – Tak naprawdę to ustawa uprzywilejowuje osoby niepełnosprawne kierujące pojazdami w stosunku do innych osób, które z różnych powodów (np. niskiego wzrostu przy ubieganiu się o kategorię A prawa jazdy) życzą sobie zdawać egzamin na pojeździe przez siebie zapewnionym – ocenia Kierownik Wydziału Nadzoru i Analiz. Osoby zdrowe nie mają bowiem możliwości zdawania egzaminu na własnym i znanym sobie sprzęcie, co stanowi pewną wygodę.
Niczego nie ruszajmy!
Aktywność Rzecznika Prawo Obywatelskich nie powinna zaskakiwać. Skoro do urzędu wpływają skargi na daną kwestię, naturalne jest, że zajmuje się sprawą. Tyle tylko, że jak udało nam się dowiedzieć, sami niepełnosprawni nie chcą jakichkolwiek zmian w tej materii. Jedną z takich osób jest modelka – Agata Roczniak.
Pani Agata ma prawo jazdy od 2005 roku, a od drugiego roku życia choruje na rdzeniowy zanik mięśni. – Zdawałam egzamin na fiacie panda, wyposażonym w półautomat i sama dostarczyłam auto na egzamin – wspomina nasza rozmówczyni. Nie stanowiło to dla niej żadnego problemu, wręcz przeciwnie. Cieszy się, że zdawała tym samym autem, którym uczyła się jeździć podczas kursów. – To bardzo dobre rozwiązanie, bo znamy sprzęt, na którym uczyliśmy się jeździć i nie boimy się, że coś nie zadziała – wyjaśnia nasza rozmówczyni.
Zdanie pani Agaty potwierdza prezes Stowarzyszenia Pomocy Niepełnosprawnym Kierowcom, Krzysztof Marciniak. Jak mówi, o opinii prof. Lipowicz dowiedział się wczoraj i mocno się zdziwił. – Ktoś, kto nie siedzi w temacie i nie zna go od środka może, siedząc przy herbatce, wyciągnąć wniosek, że niepełnosprawnym dzieje się krzywda. Teoretycznie jest nierówność. W końcu przychodzi zwykły Kowalski i ma auto. Przychodzi niepełnosprawny - nie ma. Ale nie o to tutaj chodzi – zauważa Marciniak.
O co właściwie chodzi?
Zdaniem prezesa stowarzyszenia pomagającego niepełnosprawnym kierowcom, problem braku przystosowanych aut w ośrodkach WORD nie istnieje. – Wyobraźmy sobie sytuację, że ośrodki egzaminacyjne zakupią samochody dla niepełnosprawnych. Ale pojawia się wówczas problem oprzyrządowania. Ilość dysfunkcji jest tak duża, że nie sposób przewidzieć, jaka osoba zgłosi się na egzamin. Próba aranżowania samochodów dla niepełnosprawnych byłaby niesłychanie trudna – mówi jedna z najlepiej zorientowanych w temacie osób w Polsce.
Skąd zatem niepełnosprawni kierowcy mają brać auta, którymi mają zdać egzamin? – Osoby te uczą się w Ośrodkach Szkolenia Kierowców, które posiadają przystosowane samochody. Jest zasada, że ośrodki te są gotowe podstawić auto na egzamin w WORD-zie. Niepełnosprawna osoba jeździ tym samym autem, którym uczyła się prowadzić, mając przy tym komfort psychologiczny i fizyczny – tłumaczy Krzysztof Marciniak.
Zdaniem Adama Klejny z warszawskiego WORD, nakładanie obowiązku posiadania wielu samochodów przystosowanych dla niepełnosprawnych znacząco podniósłby koszt egzaminu. – Ośrodek szkolenia kierowców musi dokonać stosownego przystosowania pojazdu, bo bez tego przystosowania nie przeprowadzi w sposób zgodny z prawem szkolenia. Jeśli taki wysiłek jest w odniesieniu do określonego pojazdu raz uczyniony to logiczne jest również jego wykorzystanie dla celów związanych z przeprowadzeniem egzaminu państwowego bez konieczności jego powielania przez WORD – mówi Klejna.
Problem leży gdzie indziej
Agata Roczniak nie wyobraża sobie, aby dziś nie mieć auta. Przekonuje, że osoby niepełnosprawne potrzebują go zdecydowanie bardziej niż inni. – To moje drugie buty. Nie byłabym w stanie dotrzeć wszędzie tam gdzie chcę na elektrycznym wózku – mówi modelka.
Skoro nie ma problemu w dostępności do samochodów, na których można zdawać prawo jazdy, skąd wziął się wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich? Zdaniem Krzysztofa Marciniaka, problem nie leży w naturze prawnej, a ludzkiej. – W środowisku osób niepełnosprawnych zawsze znajdzie grupa osób, które cechuje postawa roszczeniowa – mówi prezes stowarzyszenia "Spinka". To właśnie te osoby mogły być autorami listów do Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.
Jak wyjaśnia nasz rozmówca, niektórzy niepełnosprawni (podobnie jak osoby zdrowe) uważają, że pewne rzeczy po prostu im się należą. – Trudno dyskutować z taką retoryką – podsumowuje Krzysztof Marciniak.
Przedstawione
stanowisko
prowadzi
do
wniosku
,
że
ustawodawca
w
niewłaściwy
sposób zrealizował ciążące na władzy publicznej obowiązki udzielania pomocy osobom
niepełnosprawnym
.
Należy
wręcz
podkreślić
,
że
prawodawca
nie
wywiązał
się
zobowiązku
stworzenia rozwiązań
zapewniających
efektywne wsparcie osób
niepełnosprawnych
w różnych dziedzinach
życia
społecznego.