"Milionerzy" niezmiennie od lat przyciągają przed telewizory rzesze fanów. Oni z zapartym tchem śledzą zmagania uczestników. Nie inaczej było przy grze pani Anity, która radziła sobie imponująco. Widzowie i internauci wyrazili jednak pewne wątpliwości co do tego, czy rozgrywka odbyła się na zasadach fair play.
Reklama.
Reklama.
W ostatnim odcinku "Milionerów" (5 października) grała pani Anita
Uczestniczka nie potrzebowała dużo czasu do namysłu przy wybieraniu kolejnych dobrych odpowiedzi
Po jej grze w sieci pojawiły się komentarze widzów, którzy węszyli spisek. Nie była fair?
W tym teleturnieju nie wystarczy wykazać się wiedzą, by zdobyć główną nagrodę. Tylko w połączeniu z odpowiednią strategią i nerwami ze stali można osiągnąć sukces. Gry ani trochę nie ułatwia gospodarz, Hubert Urbański, który z pokerową twarzą zadaje pytania o coraz wyższe stawki.
Koncertowo z całym pakietem, czyli dwunastoma poradził sobie ostatnio księgowy z Łodzi, pan Tomasz Orzechowski, który wygrał główną nagrodę w programie. Ostatnie pytanie brzmiało: Kto w połowie XIX wieku skomponował słynną "Modlitwę dziewicy", utwór grany w Europie, w Stanach Zjednoczonych, ale najbardziej i do dziś popularny w Japonii? Mężczyzna miał do wyboru odpowiedzi:
A. Franciszek Liszt z Raiding
B. Edward Grieg z Bergen
C. Robert Schumann z Zwickau
D. Tekla Bądarzewska z Mławy
Wybrał prawidłowy wariant i tym samym został piątą osobą, która wygrała okrągłą sumę. Wcześniej milion w programie zgarnęli: Krzysztof Wójcik (2010), Maria Romanek (2018), Katarzyna Kant-Wysocka (2019) oraz Jacek Iwaszko (2021).
"Milionerzy": Podejrzliwi internauci ocenili grę uczestniczki
W środowym odcinku (5 października) naprzeciwko Urbańskiego zasiadła pani Anita, która od początku sprawiała wrażenie zawodniczki, która nie jest do końca pewna swoich odpowiedzi. Co prawda wybierała szybko, ale publiczność i widzowie nie uświadczyli uzasadnienia większości wyborów, jak mają to w zwyczaju robić przeważnie inni, goszczący w teleturnieju.
Największe emocje wywołało pytanie za 10 tys. złotych. Chodziło o lansjerów w XIX wieku. Kobieta przyznała na samym wstępie, że nie wie, o którą opcje może chodzić. Zastanawiała się, czy może ma to związek z "lansowaniem" zatem z promocją i wizerunkiem gwiazd. Ostatecznie poprosiła o zaznaczenie wariantu C, czyli broni drzewcowej. Nie potrafiła uzasadnić, czemu tak wybrała.
Pod postem z fragmentem odcinka z rzeczonym pytaniem pojawiły się głosy podejrzliwych internautów. Nie chciało im się wierzyć w to, że uczestniczce tak dobrze idzie "strzelanie" w prawidłowe opcje.
"Podejrzane"; "Ktoś jej albo na słuchawce podpowiada, albo pokazuje znaki"; "Jakaś dziwna ta zawodniczka, coś wygrała wielkim fuksem"; "Ciężko nie odnieść wrażenia, że albo kobieta ma niesamowite szczęście w strzelaniu, albo ktoś jej podpowiada. Do tej pory nie uzasadniła żadnego swojego wyboru, swoje typy zmienia w ostatnim momencie. Czyżby powtórka z Wielkiej Brytanii i gry Charlesa Ingrama?" – pisano.
Przypomnijmy, że w 2001 roku niejaki Charles Ingram wygrał główną nagrodę brytyjskiej wersji teleturnieju, ale oszukując. Na widowni siedzieli podstawieni ludzie, którzy kasłali i kaszleli, podpowiadając mu, którą odpowiedź powinien zaznaczyć.
Ostatecznie pani Anita wygrała 75 tys. złotych. Czy oszukiwała? Zdaje się, że kobieta miała zwyczajnie taki styl gry i po prostu nie była wylewna w uzasadnianiu swoich przeczuć, które okazywały się dobre. Przy ostatnim pytaniu wycofała się, a Urbański zrobił coś, co nigdy nie miało miejsca. Po zakończonej grze zadzwonił do męża kobiety, który był jej opcją w kole ratunkowym "telefon do przyjaciela".
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.