Władze Borussii Dortmund zobaczyły rachunek z prąd i są w szoku. Ta kwota zwala z nóg
Krzysztof Gaweł
06 października 2022, 19:52·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 06 października 2022, 19:52
"Szok węglowy", tak niemieckie media opisują reakcję władz Borussii Dortmund na podwyżkę cen prądu pod koniec 2022 roku. Słynny klub dostał rachunek i będzie musiał znaleźć miliony euro, by zapłacić wyższe rachunki. Sternicy BVB już szykują cięcia i oszczędności, a wszystko przez wojnę w Ukrainie i embargo na surowce energetyczne, które Europa nałożyła na Rosję. Z tym problemem zmierzyć się muszą także kluby w Polsce.
Reklama.
Reklama.
Władze Borussii Dortmund są w szoku w związku z rachunkami za energię
Klub musi znaleźć miliony euro, by zapłacić za energię. Wszystko przez wojnę
Z problemem zmierzyć się muszą także kluby w Polsce i naszej części Europy
Włodarze Borussii Dortmund, tak samo jak większych lub mniejszych klubów w naszej części Europy, są w szoku po podwyżkach cen prądu. Jesienią 2022 roku rachunki sięgnęły rekordowych wartości, a wszystko to oczywiście efekt wojny w Ukrainiei embarga na surowce energetyczne, które Europa nałożyła na Rosję. Koniec taniego węgla i gazu ze wschodu oznaczają ogromne podwyżki, a te nie ominą także klubów sportowych.
Niemiecki "Bild" pochylił się nad problemem i opisał go na przykładzie Borussii Dortmund, wicemistrzów Niemiec i jednej z najbardziej popularnych drużyn piłkarskich w Europie. BVB ma na utrzymaniu jeden z większych stadionów na Starym Kontynencie, do tego przylegające do niego klubowe obiekty, halę sportową i boiska treningowe. Całość trzeba przecież oświetlić i ogrzać, a rachunki w wypadku klubu nigdy do niskich nie należały.
Jednak teraz włodarze klubu złapali się za głowy, gdy zobaczyli, ile zapłacą za energię tej jesieni.
"Szok węglowy" – napisali dziennikarze "Bilda", którzy cytują Carstena Cramera, członka władz klubu i dyrektora zarządzającego BVB. Jego zdaniem, nie ma innego wyjścia, niż zaciskanie pasa. – Naszym celem jest zdecydowana redukcja zużycia energii i związanych z nią kosztów we wszystkich nieruchomościach klubu o około 15-20 procent – powiedział dziennikarzom. Kryzys to fakt, więc nie ma się co dziwić oszczędnościom.
Z pewnością władze BVB zdecydują się na wygaszenie stadionu, który nie będzie efektownie oświetlony przez całą dobę. Tak samo jak charakterystyczny logotyp klubu, który tej jesieni zgaśnie nocą. W budynkach klubowych bacznie będzie kontrolowana temperatura i jak w całych Niemczech, będzie ona niższa, niż do tej pory. Klub zrezygnuje z większości telebimów i ekranów, a sam obiekt nie będzie ogrzewany tak intensywnie w dni meczowe.
Tak, oznacza to, że kibice będą musieli się cieplej ubrać tej jesieni. Co jeszcze? Borussia przeprowadziła audyt wykorzystywanych przez klub urządzeń elektrycznych i część z nich będzie wyłączonych. Taki los spotkał m.in. lodówki w lożach VIP, które będą dostępne tylko w trakcie meczów. "Władze klubu już dawno podjęły drastyczne środki oszczędnościowe" – komentują dziennikarze "Bilda".
Klub piłkarski, jego obiekty sportowe i infrastruktura są energochłonne, co widać zwłaszcza w naszej części Europy i właśnie teraz, czyli jesienią, a także na wiosnę.Borussia Dortmundjuż ruszyła w nową rzeczywistość, ale nie sposób się jej dziwić. Na początku roku zapłaciła za energię ok. 4 miliony euro, teraz czeka ją przelew rzędu 10 milionów euro. To ponad dwa razy więcej, niż jeszcze kilka miesięcy temu. Nie pomogło to, że sponsorem BVB jest potężny koncern energetyczny Evonik.
Co ciekawe, podobny los spotka kluby w Polsce, Czechach, Słowacji, Austrii czy na Węgrzech, czyli w naszej części Europy. Trzeba będzie ciąć i oszczędzać, póki Europa nie znajdzie alternatywnych źródeł taniej energii w miejsce surowców z Rosji. Ale sport w tym przypadku musi podporządkować się rzeczywistości i realiom, które wiążą się z wojną w Ukrainie. Wysokie rachunki za prąd to nic, w porównaniu z tragedią naszych sąsiadów na wschodzie.