nt_logo

Michalik: Po wyborach trzeba zdelegalizować PiS. Technicznie sprawa jest prosta

Eliza Michalik

14 października 2022, 16:30 · 3 minuty czytania
Dwa dni temu użytkownik #ProjektNowaPolska zapytał na Twitterze, od czego byśmy zaczęli sprzątanie po PiS. Odpowiedziałam, że od zdelegalizowani tej partii i już po chwili ktoś skomentował zjadliwie: czy aby zachciało mi się wojny domowej?


Michalik: Po wyborach trzeba zdelegalizować PiS. Technicznie sprawa jest prosta

Eliza Michalik
14 października 2022, 16:30 • 1 minuta czytania
Dwa dni temu użytkownik #ProjektNowaPolska zapytał na Twitterze, od czego byśmy zaczęli sprzątanie po PiS. Odpowiedziałam, że od zdelegalizowani tej partii i już po chwili ktoś skomentował zjadliwie: czy aby zachciało mi się wojny domowej?

Odpowiadam. Otóż moim zdaniem wojna domowa będzie w Polsce po przegranych wyborach tak czy owak. Zarówno wtedy, kiedy się PiS zdelegalizuje, jak i zwłaszcza wtedy, gdy się tego nie zrobi. Ja jestem za delegalizacją. Dlaczego?


Bo to rozwiązanie zgodne z prawem, uczciwe i umożliwiające Polsce prawdziwe rozliczenie się z rządami PiS, przywrócenie godności ich ofiarom, posprzątanie po tej partii i dalszy dynamiczny rozwój państwa. Ułatwiłoby też osądzenie w trybie karnym polityków PiS, którzy dopuścili się przestępstw.

Zdelegalizować PiS. Dlaczego?

Jeśli sądzicie inaczej, zapoznajcie się z moją argumentacją, bo mam nadzieję, że zmienicie zdanie. 

A więc fakty:

W Polsce istnieje legalny mechanizm umożliwiający delegalizację partii politycznej. Zapisano go w Konstytucji RP i w ustawie o partiach politycznych. Nigdy wcześniej nie było potrzeby użycia go, stąd nie dyskutowało się o nim szeroko i na poważnie, jednak teraz zdecydowanie nadszedł czas na taką debatę.

I tak, zgodnie z art. 13 Konstytucji „Zakazane jest istnienie partii politycznych i innych organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a także tych, których program lub działalność zakłada, lub dopuszcza nienawiść rasową i narodowościową, stosowanie przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa albo przewiduje utajnienie struktur lub członkostwa”.

Rozumiem, że możemy spierać się o opinie, ale nie o fakty i że nie ma potrzeby udowadniać nikomu, kto nie jest patologicznym kłamcą ani propagandzistą, że PiS wypełnił te konstytucyjne przesłanki do delegalizacji co do joty. Metody i praktyki działania tej partii są z całą pewnością kopią praktyk i metod działania wymienionych systemów totalitarnych, nie wspominając o nawiązujących do faszyzmu hasłach i poglądach głoszonych przez polityków PiS i stworzonej przez nich państwowym ośrodku propagandy. 

Technicznie sprawa ze zdelegalizowaniem PiS jest więc prosta: należy udokumentować nielegalne działania i nawiązujące do praktyk faszystowskich wypowiedzi członków PiS i złożyć w TK (jak już zostanie przywrócony legalny TK rzecz jasna) wniosek o delegalizację tej partii.

Kiedy to się stanie i TK wyda orzeczenie o delegalizacji PiS, sąd, zgodnie z art. 44 ustawy o partiach politycznych, będzie mógł z niezwłocznie wydać postanowienie o wykreśleniu tej partii z rejestru partii politycznych.

I już.

Tyle trzeba, żeby PiS przestał istnieć i przeszedł do historii jako autorytarna partia, której niemal udało się zniszczyć Polskę, wyprowadzić ją z UE, zlikwidować niezależny wymiar sprawiedliwości i media.

Delegalizacja PiS a wojna domowa

Niezdelegalizowanie PiS po tym, co zrobił Polsce i nam wszystkich będzie nie tylko bezprawne, ale też skrajnie nieuczciwe i niewychowawcze. Pokaże społeczeństwu, że nieważne, jakich podłości i przestępstw dopuszcza się władza, zawsze jej się upiecze. Nie ma więc sensu chodzić do wyborów i niczego zmieniać, bo zmienia się w ten sposób tylko świnie przy korycie.

Tym, którzy mi mówią, a jest i będzie takich leninowskich "pożytecznych idiotów"  albo ukrytych pisowskich agentów sporo, że delegalizacja PiS doprowadzi do wojny domowej, odpowiadam: to niezdelegalizowanie PiS do niej doprowadzi.

Jeśli po tym, co zrobili, puści się tych ludzi wolno, złamie się prawo. To będzie jak splunięcie w twarz wszystkim, którzy walczyli z pisowską dyktaturą i bezprawiem, dziennikarzom, którzy stracili pracę za krytykę PiS, działaczkom i działaczom społecznym, wolnym sędziom i prokuratorom, kobietom pozbawionym praw i życia z powodu rezygnacji z obowiązywania w Polsce Konwencji Praw Człowieka.

Jeśli po przegranych wyborach PiS tak po prostu przejdzie sobie do opozycji – z rozmysłem doprowadzi do wojny domowej. Każdą próbę rozliczeń będzie nazywał atakiem i wrzeszczał o swojej rzekomej krzywdzie. Zniszczy nowy rząd, który przecież odziedziczy po partii Kaczyńskiego wielkie długi i deficyt budżetowy, zniszczoną oświatę i służbę zdrowia i zrujnowaną pozycję Polski w świecie i w końcu doprowadzi do powtórki z rozrywki.