Robert Lewandowski jako pierwszy Polak w historii wystąpił w słynnym El Clasico. Polak nie zdołał strzelić gola, na osłodę asystował przy honorowym trafieniu dla FC Barcelony. Real Madryt zwyciężył 3:1 (2:0), znajdując sposób na zatrzymanie "Lewego". W kilku sytuacjach RL9 został potraktowany na granicy przepisów.
Reklama.
Reklama.
Real Madryt odniósł w niedzielę 101 zwycięstwo nad FC Barceloną
Gole dla Królewskich zdobyli: Karim Benzema, Federico Valverde i Rodrygo
Honorowe trafienie dla Dumy Katalonii zaliczył Ferran Torres
To był pojedynek dwóch niepokonanych drużyn w LaLiga. Niedzielne starcie pomiędzy Realem Madryta FC Barceloną zapowiadało się wyśmienicie. Rzeczywiście, emocji nie brakowało, zwłaszcza w drugiej połowie. Właśnie wtedy Duma Katalonii obudziła się z letargu i w ostatnich 20 minutach zaczęła mocniej naciskać Królewskich. Wcześniej przewaga mistrzów Hiszpanii nie podlegała żadnej dyskusji.
Real ustawił sobie spotkanie w pierwszych 2-3 akcjach, wyprowadzając skuteczne kontry, dobrze wykończone przez Karima Benzemę oraz Federico Valverde. Katalończycy byli tłem dla odwiecznego rywala, a pomysł Xaviego Hernandeza na wyjazdowe starcie w Madrycie kompletnie nie zdawał egzaminu.
Na szpicy gości z defensorami mocno ścierał się Robert Lewandowski. Polak otrzymał m.in. cios w twarz ze strony swojego byłego kolegi z Bayernu Monachium. Zagrania ze strony Davida Alaby nie dostrzegł jednak arbiter Jose Sanchez Martinez.
Zabrakło weryfikacji VAR
Królewscy kontrolowali wydarzenia na boisku, a Barcelona nie była w stanie nawet oddać strzału w zestawie osobowym delegowanym przez szkoleniowca gości. Dopiero zmiany i wprowadzenie takich graczy jak Ansu Fati czy Ferran Torres rozruszało ofensywę Barcelony.
Real został na kilka minut zepchnięty do defensywy, co próbował wykorzystać m.in. Lewandowski. Polak w 74 minucie wpadł w pole karne i przewrócił się, sugerując przewinienie na rzut karny. Arbiter kazał jednak podnieść się Polakowi.
Kontrowersje może wzbudzać fakt, że sędzia główny nie spojrzał nawet w stronę ew. weryfikacji VAR. Kilka powtórek telewizyjnych nie dało jednoznacznej odpowiedzi, czy Lewandowski faktycznie upadł bez ingerencji przeciwników. "Lewy" raczej nie przyzwyczaił kibiców do tego, żeby wymuszać rzuty karne.
Dodatkowo zabrakło też konsekwencji w działaniach arbitra. Sędzia nie skorzystał z możliwości spojrzenia na powtórkę sytuacji Lewandowskiego, a już w przypadku "jedenastki" dla Realu wybrał się przed monitor. To może pozostawiać pewien niesmak, tym bardziej że po faulu na Rodrygo ostatecznie rzut karny został przyznany. Choć fakt faktem, w tamtym przypadku Królewskim w pełni należała się szansa z jedenastu metrów, którą wykorzystał Brazylijczyk.
Świetny Eder Militao i asysta Polaka
Lewandowski podczas El Clasico toczył najtwardsze boje z dwoma stoperami Realu. Indywidualnie zaopiekował się Polakiem Eder Militao. Trzeba przyznać, że Brazylijczyk wywiązał się ze swojego zadania bardzo dobrze. "Lewy" irytował się zasiekami postawionymi przez przeciwników, sam kilkukrotnie faulując Królewskich.
Lewandowski miał jednak swój moment. Polak okazał się łącznikiem pomiędzy Fatim a Torresem, przy golu na 1:2 z perspektywy przyjezdnych. Dodajmy, że choć Polak chciał strzelać, piłka ześlizgnęła się z pięty w taki sposób, że można mówić o naprawdę efektownym, kluczowym dograniu polskiego napastnika.
Ostatecznie jednak tego dnia w pojedynku snajperów górą był Benzema. Francuz zdobył gola na 1:0, a dodatkowo wyróżniał się wśród Królewskich. Najprawdopodobniej to właśnie on w poniedziałek 17 października odbierze Złotą Piłkę za rok 2022, będąc laureatem słynnego plebiscytu "France Football".
Przypomnijmy, że łącznie Robert Lewandowski w tym roku kalendarzowym strzelił 36 bramek w 39 rozegranych meczach. Szesnaście zdobył w Bundeslidze, dziewięć w Lidze Mistrzów (w barwach Bayernu i Barcelony), a także dziewięć w LaLiga dla Dumy Katalonii. Dodatkowo "Lewy" dołożył dwa trafienie w narodowych barwach: w meczu ze Szwecją (2:0) decydującym o awansie Biało-Czerwonych na mundial w Katarze oraz w przegranym z kretesem pojedynku z Belgami (1:6) w Lidze Narodów.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.