Vikor Orbán w najnowszym wywiadzie ostro zareagował na sposób, w jaki kraje europejskie pomagają Ukrainie bronić się przed rosyjską agresją. Premier Węgier ostrzegł, że efektem może być eskalacja wojny. Na te słowa odpowiedziało już MSZ Ukrainy i dosadnie wytłumaczyło Orbánowi, że za chwilę rosyjskie czołgi mogą być w Budapeszcie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Viktor Orbán ostrzegał, że pomoc, jakiej Europa udziela Ukrainie, może zakończyć się eskalacją konfliktu z Rosją
Premier Węgier wyraził nadzieję, że do władzy w USA wróci Donald Trump, a w Izraelu Binjamin Netanjahu
MSZ Ukrainy wyjaśniło Orbánowi, czym może zakończyć się przerwanie pomocy w walce z Rosją
Viktor Orbán przy okazji ostatniej wizyty w Berlinie udzielił obszernego wywiadu dla "Budapester Zeitung". Premier Węgier był pytany m.in. o relacje niemiecko-węgierskie, ale także o sposoby na zakończenie wojny w Ukrainie.
Polityk nie ma wątpliwości, że "Rosja zamierza zmienić status quo w Ukrainie siłą i z pogwałceniem prawa międzynarodowego". – Ukraińcy bronią się, bronią swojego kraju i jego suwerenności. Nie ma wątpliwości, że Europa jest również po stronie Ukraińców z moralnego punktu widzenia – argumentował.
Orbán wskazywał, że wspólnym interesem jest, aby Rosja nie stanowiła zagrożenia dla kontynentu. – Przyczynia się do tego fakt, że między wschodnią granicą UE a Rosją znajduje się suwerenna Ukraina – tłumaczył. Podkreślał przy tym, że "bohatersko walczący Ukraińcy mogą stawić czoła Rosji głównie dlatego, że mają masowe poparcie Europy".
Orbán o pomocy Ukrainie: Europa wpada w spiralę eskalacji
W wywiadzie padło konkretne pytanie o to, jak zakończyć wojnę w Ukrainie. Szef węgierskiego rządu dał do zrozumienia, że nie podoba mu się sposób, w jaki Europa wspiera Kijów. Jego zdaniem przez to "nasz kontynent wpada w spiralę eskalacji".
Zdaniem Orbána NATO jest pod tym względem bardziej ostrożne niż UE. – Dało jasno do zrozumienia, że nie chce brać udziału w wojnie jako sojusz. Dlatego nie dostarcza broni. Robią to tylko państwa członkowskie NATO, a nie samo NATO, które pozostaje poza konfliktem – dodawał.
Polityk wspomniał też o Angeli Merkel i przyznał, że nieszczęściem było, iż "odeszła z urzędu akurat w momencie, gdy sytuacja na Ukrainie znów się zaogniła". – Europa jest obecnie jednym z przegranych w tej wojnie, a USA jednym ze zwycięzców – zaznaczał w innym fragmencie rozmowy.
Jednocześnie wyraził nadzieję, że Donald Trump oraz Binjamin Netanjahu, których określił jako "silnych mężów stanu", powrócą do władzy odpowiednio w USA i Izraelu.
Reakcja MSZ Ukrainy na słowa Orbána
Do wypowiedzi o pomocy Ukrainie odniósł się już Oleg Nikolenko, rzecznik MSZ tego kraju. "Jeśli UE przestanie wywierać presję sankcyjną na Rosję i przerwie pomoc militarną Ukrainie, to rosyjskie czołgi, choć tego w żaden sposób nie chcemy, będą w Budapeszcie szybciej, niż ktoś z węgierskiego rządu dotrze do Moskwy" – napisał na Facebooku.
"Ukraińcy płacą własnym życiem za pokój i spokój w europejskich miastach. Nie można o tym zapominać. Pomoc Ukrainie to nie dobroczynność. To przede wszystkim inwestycja Europy we własne bezpieczeństwo. Tylko wspólne wysiłki mogą powstrzymać rosyjskie zagrożenie" – apelował.
Z każdym dniem wzrasta niebezpieczeństwo, że wojna rozprzestrzeni się również na kraje UE. Zaczęło się od sankcji, kontynuowano to dostawami broni, a teraz już szkolimy ukraińskich żołnierzy. To niezwykle niebezpieczna spirala. Małymi krokami zbliżamy się coraz bardziej do bezpośredniego zaangażowania w wojnę. Jeśli nie zatrzymamy tego procesu, sami skończymy na wojnie, czego na razie nie chcemy.