
Nic w tym dziwnego, bo sałatka jarzynowa od wielu lat jest niemal obowiązkowym elementem kulinarnego krajobrazu naszych świątecznych stołów. Ale czy zawsze tak było?
– W naszym domu we wsi na Mazowszu sałatka jarzynowa była zupełnie nieznana aż do końca lat 60-tych, kiedy siostra przyniosła przepis na nią ze szkoły gastronomicznej. Potem nie jedliśmy jej w Wigilię, bo obowiązywał ścisły post, który dotyczył także majonezu i jajek – mówi Marianna z Warszawy.
Zobacz: "Dziś rano omlet z kozim serkiem". Blogi i facebook niszczą intymność jedzenia, czy budują relacje?
Pokrój w równą kostkę marchewki, pietruszki i seler, wymieszaj w misce. Dodaj posiekane ogórki, posiekaną i sparzoną wrzątkiem cebulę, starte na grubej tarce jabłko, pokrojone jajka (moja mama dodawała do sałatki jarzynowej ścięte białka - żółtka zużywała do robienia domowego majonezu), obrane i pokrojone w kosteczkę ziemniaki oraz osączony groszek z puszki. Połącz składniki sosu, polej sałatkę jarzynową i dokładnie, ale delikatnie wymieszaj. Odstaw sałatkę jarzynową na całą noc w chłodne miejsce, aby składniki się przegryzły. CZYTAJ WIĘCEJ
Zupełnie inaczej jest w przypadku naszej blogerki Agnieszki Małkiewicz, która mówi, że jarzynowa to w jej domu “śmiertelnie poważna sprawa”. – To nie jest zwykłe danie. Nie wyobrażam sobie bez niej żadnych świąt. Jest wyrazem określonej kultury kulinarnej, kojarzy się z domową atmosferą. Można nawet powiedzieć, że daje swoiste poczucie bezpieczeństwa – śmieje się Małkiewicz.
Rosyjski trop
Małkiewicz w rozmowie ze mną rzuca pewne światło na fakt, że tak popularnej dzisiaj sałatki jarzynowej nie znajdziemy wśród autentycznie tradycyjnych polskich potraw wigilijnych. – Historia sałatki jest długa i nieoczywista. Wymyślili ją zagraniczni mistrzowie kuchni w Rosji, a później wędrowała po Europie, aby w zmienionej postaci trafić do Polski – mówi Małkiewicz. A jak przyrządzano jej oryginalną wersję?
Ozorki, kapary, sałata, kawior, pikle, jarząbki, sos prowansalski. Tyle wiadomo o składnikach prototypu dzisiejszej sałatki jarzynowej, który rosyjski kucharz belgijskiego pochodzenia Lucien Olivier wymyślił i uczynił daniem popisowym swojej restauracji Hermitage w Moskwie. CZYTAJ WIĘCEJ
Był koniec XIX wieku. Wkrótce rosyjscy arystokraci, którzy zajadali się wykwintną “sałatką Olivier”, mieli trafić na wygnanie, dzięki czemu spopularyzowali to danie w Europie. Emigracyjna rzeczywistość wymusiła jednak na kucharzach zmianę receptury. Także w sowieckiej Rosji musiano dostosować składniki sałatki do nowych realiów:
W wersji "sowieckiej" czy "porewolucyjnej" jarząbki zastąpiła kiełbasa, raki - marchewka, a kapary - zielony groszek. W Hiszpanii dodaje się do gotowanych warzyw tuńczyka, w niektórych rejonach Rosji - śledzie i buraczki. Możliwości jest nieskończenie wiele, skoro jedynym elementem, który powtarza się w każdej wersji pozostaje... majonez. CZYTAJ WIĘCEJ
Majonez... i co dalej?
Również Leszek Horwath, redaktor naczelny portalu potrawyregionalne.pl podkreśla, że popularna “jarzynowa” ma ogromną ilość odmian. – Co dom, to inna receptura – mówi. Różnice mogą dotyczyć tego, czy, i w jakich proporcjach, użyjemy musztardy, śmietany i majonezu. Co jeszcze w znajdziemy w sałatce? – Ja mam bardzo konkretne podejście. Po prostu dodaję wszystko. Są jajka, jest też jabłko, a nawet kontrowersyjna cebula – tłumaczy. Jego zdaniem popularność dania wynika z tego, że sałatka jest prosta do wykonania, tania, a składniki można dostać w pierwszym lepszym sklepie. – Co więcej, jest postna, więc świetnie nadaje się na Wigilię. No i wywar z warzyw przydaje się do barszczu lub grzybowej – dodaje.