Rosja prowadzi zmasowany ostrzał rakietowy Ukrainy. W poniedziałek rano wojska najeźdźcy wystrzeliły 40 pocisków. – Siły ukraińskie odparły "zaciekłą ofensywę" wojsk rosyjskich w obwodzie donieckim na wschodzie kraju – powiedział w niedzielę wieczorem prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w wystąpieniu wideo.
Reklama.
Reklama.
Przed nadlatującymi rakietami ostrzeżono m.in. mieszkańców Charkowa, Krzywego Rogu czy Dnipra
Rosjanie uderzyli w jeden z obiektów infrastruktury krytycznej Zaporoża, ale Państwowa Agencja Atomistyki podaje, że działanie nie wywołało zagrożenia
Pociski rakietowe miały zostać wystrzelone m.in. z regionu Morza Kaspijskiego
Jak poinformował Anton Heraszczenko, doradca ukraińskiego ministra spraw wewnętrznych, w poniedziałek rano rosyjskie wojsko wystrzeliło 40 pocisków w kierunku takich miast jak Charków, Krzywy Róg czy Dnipro. Rakiety mają lecieć także w kierunku zachodniej części kraju, w tym między innymi Lwowa.
Na Telegramie pojawiły się doniesienia o rosyjskich pociskach rakietowych, które miały
zostać wystrzelone m.in. z regionu Morza Kaspijskiego, o czym mówił także Radosław Sikorski, który przebywa na terenie Ukrainy.
Wybuchy doprowadziły do uszkodzenia kluczowej infrastruktury, przez co mieszkańcy niektórych części kraju mają mieć problem z dostępem do mediów. Mer Kijowa Witalij Kliczko poinformował, że część mieszkańców ukraińskiej stolicy po porannych atakach straciła dostęp do prądu i bieżącej wody.
Dostęp do mediów jest zresztą w Ukrainieograniczony już od dłuższego czasu. Z problemem intensywnych ograniczeń w dostawie prądu borykają się między innymi mieszkańcy stolicy.
Ostrzał Zaporoża
Do ostrzałów doszło także w okolicach elektrowni atomowej w Zaporożu, a rosyjskie rakiety uszkodziły krytyczną infrastrukturę. Polska Agencja Atomistyki nie odnotowała jednak w związku z tym zdarzeniem żadnych niepokojących wskazań aparatury pomiarowej.
"Obecnie na terenie RP nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi oraz dla środowiska. Monitorujemy sytuację radiacyjną w kraju" – czytamy na Twitterze agencji.
Alarmy przeciwlotnicze słychać na terenie całej Ukrainy, natomiast jak na razie miało dojść do ośmiu wybuchów. To zdaniem ekspertów strategia Putina, by nie utracić dotychczasowych terenów.
"Putin będzie próbował kontynuować konwencjonalne operacje wojskowe w Ukrainie w celu utrzymania okupowanych obecnie terytoriów, zdobycia nowych ziem i stworzenia warunków do wycofania zachodniego poparcia dla Ukrainy, co prawdopodobnie nastąpi tej zimy" – informuje Instytut Studiów na Wojną.
Jednocześnie sytuacja Rosji ma być znacznie gorsza, niż zakładano to na początku inwazji na Ukrainę. Wojsko jest osłabione, a niektóre wrażliwe obszary, jak Kaliningrad pozostają niestrzeżone.
Jak pisaliśmy w naTemat, zdziesiątkowany został między innymi 11. Korpus Armijny w Kaliningradzie, który był jednym z najsilniejszych podmiotów w rosyjskim wojsku. Korpus został początkiem wojny wysłany jednak na Ukrainę, gdzie Rosjanie ponieśli potężne straty.
Jak wynika z odnalezionej dokumentacji, w sierpniu korpus stracił prawie 30 procent składu osobowego, a dziś szacuje się, że zubożał nawet o połowę.