Alicja Zmysłowska kocha psy, to widać - dosłownie, bo na co dzień wykonuje artystyczne portrety czworonogów. Zdarza jej się również podpowiadać właścicielom, jak sprawić, aby ich psiak zachowywał się przed obiektywem jak topowa modelka. Tę wiedzę mieli okazję wykorzystać niedawno uczestnicy programu “Perfect Picture”, którego Canon jest głównym partnerem, a dzisiaj taką szansę macie wy, drodzy czytelnicy.
Reklama.
Reklama.
W naszej rozmowie Alicja tłumaczy, w jaki sprzęt powinien zaopatrzyć się amator psiej fotografii (kamera w telefonie wystarcza do czasu), gdzie zdecydowanie lepiej nie organizować psiej sesji oraz dlaczego “genialny” pomysł na upozowanie dwóch psiaków na jednym zdjęciu bardzo szybko może spalić na panewce.
Na początek jednak zaadresujmy kwestię, którą z tyłu głowy ma każdy właściciel bardziej lub mniej niesfornego czworonoga:
Jak przekonać psa do pozowania?
Generalnie potrzebne są zabawki i smakołyki. Przydają się też komendy, bo ułatwiają odpowiedni sposób ustawienia psiaka. Ale jeśli pies nie zna komend, to też można go ładnie ustawić. Są psy, które doskonale rozumieją koncept pozowania.
Często spotykam właścicieli, którzy twierdzą, że ich pies lubi się patrzeć w kamerę. Sama też mam takiego psa. Moja Ciri, border collie, uwielbia pozować. Kiedy widzi apart, nie tylko ustawia się do zdjęcia, ale sama zaczyna mi proponować różne pozy.
Gdy jesteśmy gdzieś w naturze, sama znajduje miejsca, które mogą dobrze wyglądać w obiektywie: wchodzi na pień drzewa, albo wskakuje do szczeliny pomiędzy skałami i czeka, aż zrobię jej zdjęcie. Ciri ma już 7 lat, ale wciąż zaskakuje mnie to, jak bardzo cieszy ją pozowanie i jak dobrze rozumie, o co tu chodzi.
Miała tak od początku, od szczeniaka?
Pierwszą sesję zrobiłyśmy, kiedy Ciri miała 2,5 tygodnia, także od najmłodszych lat przyzwyczajała się do aparatu. Potem, kiedy w wieku ośmiu tygodni wzięłam ją z hodowli, robiłam jej zdjęcia praktycznie codziennie - tak byłam zachwycona tym szczeniaczkiem. Wydaje mi się, że właśnie dzięki temu, że te nasze sesje odbywały się tak często, ona też to pokochała.
Zdarzają się też pewnie psy, które nie lubią aparatu. Co wtedy?
Są takie, ale nie zdarzyło mi się jeszcze nie zrobić sesji, bo pies bałby się aparatu. Ale tak, są psy, które dość niepewnie do tego podchodzą. Wtedy trzeba nieco więcej czasu, żeby je oswoić z nową sytuacją, pokazać, że aparat nie jest niczym strasznym.
Czasem, gdy psy boją się “oka” aparatu, używam obiektywów o dłuższej ogniskowej. To pozwala być dalej od psa, nie zbliżać się tak bardzo do jego pyszczka.
Jak duże znaczenie ma miejsce sesji? Czy są takie, w których z zasady psy pozują gorzej?
Na pewno miasto jest trudniejsze dla psiaków. Na ulicy dzieje się bardzo dużo: samochody, ludzie, inne psy. Dużo rozproszeń, psu jest znacznie trudniej się skupić. Jeśli chcemy robić zdjęcia w mieście, to pies musi być obyty z takimi okolicznościami.
Najlepsze są miejsca dzikie, spokojne, bez ludzi i psów - las, polana. Wtedy jest więcej swobody i łatwiej zrobić zdjęcie.
W jakich najbardziej niespodziewanych miejscach udało ci się zrobić zdjęcia?
Moimi marzeniami fotograficznymi, jakie udało mi się zrealizować, były psy na lodowcu, psy na lagunie lodowcowej i psy w jaskini lodowej. To były najbardziej nietypowe lokacje.
Sporo zdjęć wykonałam również przy wodospadach, głównie na Islandii i w Norwegii. Wodospady były jednymi z trudniejszych miejsc, bo spadająca woda rozbijała się o kamienie i tworzyła się mgiełka, która osadza się na obiektywie - trzeba go wycierać dosłownie co kilka sekund, nie mówiąc już o tym, że psiaki są całe mokre. Na szczęście wybrałam takich modeli, którym to nie przeszkadzało i którzy dzielnie pozowali w takich warunkach.
A zdarzyło się tak, że warunki na sesji mocno cię zaskoczyły, ale pomimo tych trudności wyszły piękne zdjęcia?
Nie przypominam sobie takiej sytuacji, ale sesjami, po których niewiele się spodziewam, a często dają świetne efekty, są sesje psów ze schronisk. Takie psiaki mniej współpracują, trzeba się bardziej wysilić, ale z drugiej strony efekt końcowy wszystko rekompensuje: dzięki zdjęciom pieski mają większe szanse na znalezienie swojego kochającego człowieka.
Czy tylko “grzeczne” psy wychodzą ładnie na zdjęciach?
Do podstawowych zdjęć, portretów, czy nawet zdjęć w akcji, nie potrzeba szkolenia. Ale jeśli myślimy o bardziej zaawansowanych pozach, czy o robieniu zdjęć, na których psy się przytulają do drzewa, albo kładą główkę na ziemi - tego trzeba wcześniej nauczyć, a nie wymagać na sesji. Chociaż zdarzają się miłe zaskoczenia. Jeśli wyczeka się odpowiedni moment, każdemu psiakowi można zrobić dobre zdjęcie.
I tu nasuwa się pytanie: to kwestia dobrego modela, czy dobrego fotografa?
Najistotniejsza jest współpraca. Pies może być świetnie wyszkolony, ale to fotograf musi wiedzieć, jak to wykorzystać: mieć świadomość dokładnie tego, co chce zrobić i gdzie ustawić modela. Trzeba mieć wizję.
Niewyszkolony pies, paradoksalnie, może nam wiele więcej zaoferować, bo będziemy łapać momenty, sytuacje, w jakich się on znajdzie, a nie myśleć o tym, jak i gdzie go umiejscowić.
A jeśli zestawimy wspomnianą współpracę ze sprzętem fotograficznym - co z tej dwójki jest ważniejsze?
Znów: są równie ważne. W przypadku portretów czy innych niedynamicznych ujęć sprzęt liczy się może nieco mniej. Jeśli jednak mówimy o zdjęciach w ruchu, w akcji, fotografii psich sportów - tu narzędzia mają spore znaczenie. Nie przeskoczymy braku pewnych możliwości słabszego aparatu.
W jaki sprzęt powinien więc zaopatrzyć się amator psiej fotografii? Co jest takim must-have, na który warto zwrócić uwagę?
Zacząć można z jakimkolwiek aparatem, czy to lustrzanką, czy też bezlusterkowcem. Grunt to po prostu zacząć. Nawet aparaty w telefonach mają dzisiaj na tyle zaawansowane funkcje portretowe, że można się nimi fajnie bawić, jeśli nie mamy do dyspozycji nic innego.
Jakiego sprzętu ty osobiście używasz? I jakie to są ilości?
Obecnie używam bezlusterkowego Canon EOS R5 i mam 7 obiektywów. Moim ukochanym jest Canon RF 85mm F1.2L USM. Jest to obiektyw typowo portretowy, idealnie nadaje się właśnie do takich artystycznych portretów psów, jakie ja wykonuję: nie jesteśmy za blisko psa, nie jesteśmy za daleko - pozwala idealnie dopasować odległość.
Czy obróbka zdjęć jest dla ciebie ważna?
Jak najbardziej, jest to ważna część mojego stylu. Nazywam go artystyczną fotografią psów, więc obróbka to kolejne narzędzie do dopełnienia mojej wizji artystycznej. Natura nie zawsze oferuje to, co mam w głowie. Aparat też nie zawsze interpretuje wszystko tak, jakbym chciała. To sposób na uzupełnienie mojego pomysłu.
Jaki sprzęt pozwoli nam najlepiej uchwycić ruchliwego czworonoga? Masz jakieś “patenty” na fotografowanie psiaków w ruchu?
Ważne jest włączenie jak najszybszego trybu seryjnego. Psiaki dużo się ruszają, warto więc “trzaskać” serią, żeby później mieć wybór.
Mój aparat posiada też opcję wykrywania zwierzęcego oka. Oznacza to, że automatycznie ostrzy obraz właśnie na oku. Dla mnie to jest niesamowicie pomocne i ułatwia pracę. Nie muszę aż tak bardzo przejmować się łapaniem ostrości w danym punkcie - aparat robi to za mnie, a ja mogę skupić się na kompozycji czy na tym, jak pies wygląda.
Prowadzisz też warsztaty dla fotografów-amatorów. Kto w nich uczestniczy?
Głównie kobiety, raczej w okolicach 30-stki. Bywają oczywiście i młodsze, i starsze, ale zawsze kreatywne, fajne osoby. Wszyscy obowiązkowo zakochani w psiakach, choć zdarzają się też właściciele kotów. Sama miałam koty i tu jest jednak trochę inaczej: to one wybierają, kiedy chcą, a kiedy nie chcą pozować [śmiech].
Na co najczęściej zwracasz uwagę uczestnikom prowadzonych przez siebie warsztatów? Jakie umiejętności musi koniecznie opanować każdy z nich?
Zwracam dużą uwagę na to, żeby pies wyglądał dobrze: nie może być przestraszony, czy zestresowany. Ważne, żeby wybierać zdjęcia, na których pies nie przejawia sygnałów stresowych.
Panuje też przeświadczenie, że niektórym psom nie da się zrobić dobrego zdjęcia, bo nie są wyszkolone. Uczę więc i tego, jak pracować z psem, który nie umie zbyt wiele.
Poza tym, spotykam się też z typowymi fotograficznymi mitami, na przykład takimi, że zdjęcie w pełnym słońcu jest super, ale pod słońce już robić nie wolno.
Niedawno wzięłaś udział w programie “Perfect Picture”, który można obejrzeć na TVN 7. Jak przebiegała praca na planie?
Uczestnicy wykazali się ogromnym zaangażowaniem, bo zadanie, z jakim się zmagali, nie było łatwe. Musieli zrobić zdjęcie dwóm psom, które mają ze sobą interakcję. A jeśli psiaki nie chcą mieć ze sobą interakcji, to jej po prostu nie będzie.
Zadanie było więc bardzo trudne, bo zawodnicy musieli tę chęć współpracy z psów wykrzesać. Nie mogli też liczyć na pomoc właściciela, co stanowiło jeszcze jedno utrudnienie.
Myślę jednak, że poradzili sobie świetnie. Nie rozkładali rąk, nie mówili, że się nie da, tylko próbowali. Psiaki dobrze się bawiły i dla wszystkich była to na pewno świetna przygoda.
Czym zaskoczyli cię zawodnicy, a czym psy?
To, jak trudne było to zadanie [śmiech]. Ale też to, jak dobrze niektórzy z uczestników sobie z nim poradzili i jakie mieli pomysły, żeby swoj psiaki zapozować. Dodajmy, że nie mieli wcześniej doświadczenia w pracy z psami, do tego byli początkujący, jeśli chodzi o fotografię, więc szacunek, że wyszły z tego fajne fotki.
Na szczęście uczestnicy mieli do dyspozycji świetny sprzęt, który bardzo ułatwił im to zadanie. Aparat, którym fotografowali, Canon R10, również posiada funkcje śledzenia zwierzęcego oka oraz bardzo szybką serię, co jak już wcześniej wspominałam, jest bardzo ważne w tym rodzaju fotografii. Dzięki szerokokątnemu obiektywowi RF 16MM F2.8 STM mogli być blisko fotografowanych psiaków, nawiązywać interakcje oraz próbować uchwycić najlepsze momenty.