Wydawać by się mogło, że piłkarskie MŚ to wielkie święto sportu niezależnie od czasu i miejsca rozgrywania. Niestety, w przypadku mundialu w Katarze ukazała się prawdziwa natura FIFA. Pieniądze liczą się bardziej niż człowiek, kibice mają je wydawać, a piłkarze kopać piłkę i zapomnieć o reszcie świata.
Reklama.
Reklama.
Mundial w Katarze rozpocznie się 20 listopada, a zakończy 18 grudnia 2022 roku
Reprezentacja Polski zagra w grupie z Meksykiem, Arabią Saudyjską i Argentyną
Po raz pierwszy w historii piłkarskie MŚ są rozgrywane na przełomie listopada i grudnia
Nie tak wyobrażałem sobie okres przed mundialem w Katarze. Chociaż samą wizję wyprawy na drugi koniec globu odłożyłem na półkę już ładny kawałek czasu temu, zazwyczaj na piłkarskie mistrzostwa świata czeka się z utęsknieniem. FIFApostanowiła jednak maksymalnie utrudnić uczucia do imprezy, w której sterem, żeglarzem i okrętem – są gigantyczne pieniądze.
To nie jest nic nowego, spoglądając na biznes, jakim stała się na przestrzeni dziesięcioleci piłka nożna. Najpopularniejszy sport na świecie jest również na czele listy pod względem największych możliwości finansowych. Ludzie chcą igrzysk, a skoro olimpijskie przypadają z taką samą częstotliwością jak te piłkarskie, wybór najważniejszych imprez sportowych jest prosty. Kalendarz kibica rozpisany jest w systemie: mundial-igrzyska-mundial-igrzyska.
Na pewno cieszy to, że w gronie 32 zespołów nie zabrakło reprezentacji Polski. Biało-Czerwoni do Kataru jadą oszukać przeznaczenie, czyli po raz pierwszy od 1986 roku osiągnąć fazę pucharową. Od czasów trenera Antoniego Piechniczka zaliczyliśmy trzy wyjazdy na MŚ (2002, 2006 i 2018) i za każdym razem polskiej drużynie było tak dobrze w grupie, że aż żal był z niej wychodzić.
Po swoje przełamanie pojedzie do Kataru też Robert Lewandowski. "Lewy" strzelał wszystkim i wszędzie, ale w przypadku bilansu mundialowego, przy nazwisku naszego świeżo upieczonego Katalończyka, nadal widnieje okrągłe strzeleckie zero.
I aż chciałoby się zacytować legendarnego Wojciecha Trojanowskiego: "Szkoda, że państwo tego nie widzą". A dokładniej nie zobaczą na żywo, bo do Kataru pojadą tylko nieliczni. Właściwie wybrani albo obrzydliwie bogaci, albo tacy, którzy odłożyli bądź zdążyli się skredytować na niezły procent. Inaczej do Kataru nie ma po co lecieć. A tym bardziej za co.
30 tysięcy za mundialowy wyjazd
Kilkanaście dni temu mój kolega redakcyjny Krzysztof Gaweł wspominał w swoim felietonie, że na katarskim mundialu ma być około 20 tysięcy Polaków. Optymistyczne to założenie, przyznaję, ale już teraz jestem pełen podziwu dla tych śmiałków. Kalkulatory wyliczeń mundialowych kosztów są bowiem porażające.
Analitycy z Cinkciarz.pl podzielili się ze mną najświeższą prognozą finansową, która mówi jedno – MŚ w Katarze to jedno wielkie gradobicie. Budżet dla dwóch osób na dziesięciodniową wyprawę na mundial to ponad 25 tysięcy złotych. Same przeloty to 7 tysięcy złotówek, a doliczyć trzeba bilety na mecze, noclegi, wynajem samochodu czy jedzenie i picie. I to jest wersja w miarę realna, choć niekoniecznie graniczna. Przy konsekwentnie słabnącej złotówce nie można wykluczać, że taka wyprawa może zamknąć się nawet na 30 tysiącach.
Kogo na to stać? Na pewno przyjaciół FIFA. Światowa federacja ma się dobrze, szef Gianni Infantino żyje od dłuższego czasu w katarskiej Dausze i zachwala miejscowych od A do Z. "Łysy z FIFA" nie będzie się przejmował zwykłymi kibicami. A jeśli będą pustki na trybunach, to zawczasu federacja sfinansowała odpowiedniej liczbie fanów wycieczki na mecze. Żeby w obrazku telewizyjnym ładnie wyglądało, w końcu Katar to idealne miejsce dla futbolu.
Wojna w Ukrainie zawieszona przez FIFA
Jeśli normalnie zarabiający Kowalski nie chce do kolejnego mundialu (2026) spłacać katarskiego kaprysu, dokładając bankowy procent, to po prostu zostanie w domu. Podobnie jak pan Nowak czy inny Iksiński. FIFA, zamiast łączyć, dzieli i robi to konsekwentnie.
Infantino dodatkowo pogroził palcem, żeby przypadkiem podczas MŚ w Katarze któryś z piłkarzy nie zaczął uprawiać polityki, ani innej ideologii. Po co to psuć jakimiś tęczowymi opaskami czy innymi akcentami przeciwko łamaniu praw człowieka w kraju gospodarza.
Z Rosjanami też FIFA potrafiła się dogadać w trakcie wojny w Ukrainie, sprzedając prawa telewizyjne za sporą kasę umoczonej po uszy w propagandzie MatchTV. Czyli FIFA tak właściwie zawiesiła wojnę. Bo przecież świat jest piękny dzięki pieniądzom.
To tylko kilka przykładów, dlaczego odechciewa się tego mundialu. Na otwarcie zapewne usłyszymy o pokoju na świecie i potrzebie jedności. Ale skoro w 2018 roku można się było ściskać z Władimirem Putinem przy okazji mundialu w Rosji, to chyba nie ma co wymagać jakichś resztek sumienia. A przypomnę tylko, że brutalna aneksja Krymu ze strony rosyjskich wojsk na terenie Ukrainy nastąpiła cztery lata wcześniej.
Pewnie będziemy trzymać kciuki za naszych. Żadna to jednak zasługa Kataru czy dzisiejszej FIFA. A te tysiące skoro już zostaną w naszych kieszeniach, to inflacja i tak zrobi swoje. Może przynajmniej będzie na świąteczne prezenty, kombinowane akurat w okresie fazy pucharowej mundialu. Tego akurat FIFA nie przewidziała.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.