logo
Fot. Stanislaw Bielski / REPORTER
Reklama.
  • Rodzice 16-letniego Filipa obszernie wypowiedzieli się w programie "Uwaga" na temat okoliczności, które doprowadziły do samobójstwa ich syna
  • Interwencja nauczycielki w sprawie gnębienia chłopaka miała wyglądać tak, że ten wyszedł na środek sali, a kobieta zapytała uczniów, dlaczego go nie lubią
  • Chłopak chciał już wcześniej popełnić samobójstwo w obecności kolegi, ale ten go powstrzymał.
  • W październiku media obiegła informacja o śmierci 16-latka z Obornik. Od początku wokół informacji o samobójstwie pojawiał się kontekst prześladowania chłopaka przez rówieśników. Teraz głos w sprawie zabrali rodzice tragicznie zmarłego Filipa, którzy odpowiedzialnymi za śmierć syna czynią szkołę i klasową społeczność.

    Winę za samobójstwo Filipa ponosi szkoła?

    Podczas rozmowy w programie "Uwaga", rodzice Filipa podawali konkretne okoliczności dotyczące tego, w jaki sposób poniżany był ich syn. Jedną z przytoczonych sytuacji były "urodziny", kiedy uczniowie robili kółko wokół Filipa i jak dziecku, bez okazji śpiewali mu "sto lat". Na prośby nauczycielki, by przeprosili, jeden z uczniów kazał chłopakowi "wejść pod ławkę".

    – W pierwszej klasie, krótko po rozpoczęciu roku szkolnego, syn powiedział, że nie ma już siły, że dłużej tego nie wytrzyma. I zaczął opowiadać, co złego dzieje się w szkole. Że na lekcjach inni uczniowie rzucają w niego butelkami po napojach czy kulkami z papieru. Wówczas powiedziałam nauczycielce, co się dzieje. Poprosiłam o spotkanie z dyrektorem szkoły, z wychowawcą. Mieliśmy umówione spotkanie, ale zostało odwołane – opowiada w telewizji matka chłopca.

    – Każdy z nas osobno dostał zawiadomienie od wychowawczyni, że ona wszystko załatwiła, spotkanie jest odwołane i wszystko w szkole jest w porządku – dodaje ojciec Filipa.

    Okazało się jednak, że "załatwienie sprawy" przez wychowawczynię ani nie wyglądało, jak powinno, ani było skuteczne.

    – Wychowawczyni wystawiła syna na środek i zapytała pozostałych uczniów, co mają do Filipa. Okazało się, że jest super-fajnym chłopakiem, że wszyscy go lubią. Że nie ma żadnego problemu i „o co ci chodzi Filip?”. Na tej zasadzie wychowawczyni uznała, że problemu nie ma – opowiada matka chłopca.

    Pierwsza próba samobójcza Filipa

    Filip zginął, rzucając się z wieży telekomunikacyjnej. To nie była jednak pierwsza próba. Wcześniej, wracając ze szkoły z kolegą, chciał skoczyć z mostu.

    – Brat był cały roztrzęsiony tą sytuacją. Oni byli w szkole cały dzień. Po szkole udali się do domu. W pewnym momencie Filip odłożył plecak, przekazał klucze od domu i zegarek. Powiedział: "Przekaż to moim rodzicom". Przełożył nogę przez most i w tym momencie… go złapał – opowiadała w "Uwadze" siostra kolegi Filipa.

    W sprawie pojawiał się także motyw zawodu miłosnego. Jak informuje matka, chłopak raz wspominał także, że dziewczyna, która mu się podobała, nie chciała zrobić sobie z nim zdjęcia. Jednak zdaniem matki, to nie zawód miłosny był bezpośrednim powodem śmierci chłopaka, lecz prześladowanie przez klasę.

    Oświadczenie szkoły i rodziców uczniów

    Rodzice i szkoła zdecydowali, że nie będą odpowiadać na pytania dziennikarzy. Przedstawiciele dyrekcji społeczności klasowej wystosowali jednak oświadczenia.

    Rodzice uczniów poinformowali, że przekazywane na forach internetowych i w telewizji informacje odnośnie nękania i znęcania się nad chłopakiem przez otoczenie, nie zostały potwierdzone. "Prosimy o zaprzestanie dalszego oceniania, krytykowania i oskarżania naszych dzieci. Prosimy wszystkich o zachowanie powagi sytuacji i pozwolenie rodzinie w spokoju przeżywać żałobę".

    W informacji przekazanej przez szkołę czytamy, że szkoła współpracowała z rodziną, wbrew temu, co twierdzą rodzice chłopca. "Szkoła była w kontakcie z rodzicami Filipa, który pozostawał pod specjalistyczną opieką. Dyrekcja szkoły jak i grono pedagogiczne zawsze reagowały na wszelkie niepokojące sygnały, starając się zapewnić uczniom prawidłowe warunki do nauki oraz poczucie bezpieczeństwa." – czytamy w komunikacie.

    Dyrekcja odmówiła składania dalszych wyjaśnień.