Po sześciu latach od śmierci Valentiny Milluzzo wreszcie zapadł wyrok w tej sprawie. Zarzuty zabójstwa usłyszało czworo lekarzy, którzy odmówili ratowania życia kobiety, powołując się na klauzulę sumienia – w momencie śmierci kobieta była w ciąży bliźniaczej.
Reklama.
Reklama.
Niespełna miesiąc temu przypadała 6. rocznica śmierci Valentiny Milluzzo
Włoszka zmarła w wyniku sepsy i niewydolności wielonarządowej w piątym miesiącu ciąży bliźniaczej
Rodzina zmarłej stoczyła batalię sądową z personelem szpitala, który nieprzyznawał się do udzielenia pomocy kobiecie ze względu na tzw. klauzulę sumienia
Sąd w Katanii uznał czworo lekarzy winnych zabójstwa
32-letnia Valentina Milluzzo zmarła 16 października 2016 roku. Była w piątym miesiącu ciąży bliźniaczej, gdy z powikłaniami, które miały prowadzić do przedwczesnego porodu, trafiła do szpitala Cannizzaro w Katanii na Sycylii. Spędziła w nim 18 dni.
Przez ponad dwa tygodnie jej stan był stabilny, ale wszystko zmieniło się 15 października. Nagle stan kobiety się pogorszył, spadło jej ciśnienie, miała napady wymiotów, a temperatura jej ciała spadła do 34 stopni. Doszło do poronienia jednego z płodów, który obumarł.
"Krzyczała z bólu przez 12 godzin" – relacjonował ostatnie godziny życia kobiety jej mąż, który wraz z rodzicami Valentiny pozwali szpital i personel. Medycy bowiem czekali z pomocą kobiecie, aż samoistnie obumrze drugi z płodów.
Klauzula tzw. sumienia
Lekarze powoływali się na tzw. klauzulę sumienia i to mimo że drugiego z bliźniąt prawdopodobnie i tak nie dałoby się odratować. Rodzina Valentiny, błagająca o pomoc 32-latce, miała usłyszeć, że póki słychać bicie serca dziecka, lekarze nie pomogą kobiecie, bo nie pozwala im na to sumienie.
Jeden z lekarzy miał wprost powiedzieć mamie kobiety, że jest przeciwnikiem aborcji, mimo że procedury medyczne wskazane w przypadku Valentiny nie były de facto aborcją (dozwoloną we Włoszech).
Wstrząs septyczny przyczyną śmierci
Kobieta zmarła kilka godzin później w wyniku wstrząsu septycznego. Dokładnie taka sama była przyczyna śmierci Izabeli z Pszczyny, której lekarze również nie chcieli podać środków wczesnoporonnych, mimo zagrożenia zdrowia i życia. Z tą różnicą, że lekarze ze szpitala w Katanii nie musieli obawiać się skutków w postaci interpretacji prawa na ich niekorzyść.
Postępowania sądowe w sprawie szpitala i personelu medycznego toczyły się we Włoszech przez ostatnie sześć lat. Jeszcze w 2019 roku lekarze nie przyznawali się do winy i utrzymywali, że gdy Valentina Milluzzo dostała sepsy, nie byli już w stanie nic zrobić i że przyczyną nie były obumierające w jej ciele płody.
Lekarze winni
Na początku tego miesiąca czterech lekarzy wreszcie usłyszało wyrok - zostali uznani za winnych. I to nie nieumyślnego spowodowania śmierci, ale zabójstwa kobiety, co stanowi bezprecedensowy wyrok. W przypadku wszystkich medyków kara została zasądzona w zawieszeniu.
Sprawa rzuciła też światło dzienne na to, jakie poglądy ma personel medyczny na Sycylii - najbardziej konserwatywnym z włoskich regionów.
Wedle danych przedstawionych przez włoskie Ministerstwo Zdrowia w 2019 roku aż 87,6 proc. medyków pracujących na Sycylii jest przeciwnych zabiegom terminacji ciąży, co oznacza, że w teorii mogą powołać się oni na znaną i w Polsce "klauzulę sumienia".