Po eksplozji, do której doszło w Przewodowie na Lubelszczyźnie, nie brakuje pytań o to, czy dało się zapobiec tej tragedii. Głos w sprawie obrony powietrznej w Polsce zabrało Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Są nowe informacje dotyczące wybuchu w Przewodowie w powiecie hrubieszowskim
Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych rozwiało wątpliwości ws. obrony powietrznej. To reakcja na spekulacje, czy tragedii dało się zapobiec
Wojskowi wyjaśnili dokładnie, jak działają systemy przeciwlotnicze
"Żadna armia nie dysponuje systemem obrony powietrznej, który chroni terytorium całego kraju. Atak rakietowy charakteryzuje się punktowym uderzeniem w wybrany cel, a nie niszczeniem wielu celów na dużych obszarach. Zadaniem systemów jest m.in. obrona infrastruktury krytycznej" – czytamy w krótkim oświadczeniu Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
Wybuch w Przewodowie
Przypomnijmy, że do wtorkowej eksplozji w Przewodowie na Lubelszczyźnie doszło ok. godz. 15:35 na terenie suszarni zboża. Wybuch było słychać w promieniu co najmniej 15 kilometrów. Już z pierwszych nieoficjalnych doniesień wynikało, że mógł to być wybuch spowodowany uderzeniem rakiety.
Przedstawiciele rządu zabrali głos dopiero 6 godzin od zdarzenia. – Na miejscu są służby, które wyjaśniają sytuację. Będą ją wyjaśniały całą noc. Wdrożono procedury, między innymi podwyższenie gotowości niektórych jednostek bojowych na terenie Polski – przekazał lakonicznie rzecznik rządu Piotr Müller.
MSZ o "pocisku produkcji rosyjskiej"
Bardziej szczegółowe okazało się oświadczenie, które w nocy opublikowało polskie MSZ. "O godzinie 15:40 na terenie wsi Przewodów w powiecie hrubieszowskim w województwie lubelskim spadł pocisk produkcji rosyjskiej, w wyniku czego śmierć poniosło dwóch obywateli Rzeczypospolitej Polskiej" – potwierdzono.
Polski resort zażądał w tej sprawie wyjaśnień od ambasadora Federacji Rosyjskiej. Dodajmy, że wcześniej głos zabrało rosyjskie Ministerstwo Obrony. "Wypowiedzi polskich mediów i urzędników o rzekomym upadku 'rosyjskich' rakiet w rejonie miejscowości Przewodów to celowa prowokacja mająca na celu eskalację sytuacji" – podano w komunikacie.
"Nie przeprowadzono ataków na cele w pobliżu ukraińsko-polskiej granicy państwowej przy użyciu rosyjskich środków rażenia" – dodali Rosjanie. "Opublikowane (...) przez polskie media fragmenty z miejsca zdarzenia we wsi Przewodów nie mają nic wspólnego z rosyjską bronią" – wskazano.
AP nieoficjalnie: Pocisk wystrzelono z Ukrainy
Amerykańska agencja AP podaje, że pocisk, który spadł na Polskę, mógł zostać wystrzelony z terytorium Ukrainy. Sytuacja mogła mieć miejsce przy okazji próby zestrzelenia innego pocisku, który leciał w kierunku Ukrainy podczas zmasowanego ataku prowadzonego przez Rosjan. Warto zaznaczyć, że 15 listopada żołnierze Władimira Putina przeprowadzili najbardziej intensywny atak z powietrza na Ukrainę od momentu inwazji w lutym tego roku.
Ponadto amerykański prezydent swoją wypowiedzią rzucił nowe światło na zdarzenie w Polsce. Jak podał podczas konferencji prasowej Joe Biden, biorąc pod uwagę trajektorię lotu, pociski prawdopodobnie nie zostały wystrzelone z terytorium Rosji.