
Już sam fakt, że mając świadomość stosunków łotewsko-rosyjskich Łukaszenka nazywa w liście Łotyszów "przyjaciółmi", brzmi trochę jak żart. Nic więc dziwnego, że życzenia, które napisał sąsiedzkiemu krajowi białoruski dyktator, brzmią niepokojąco.
Życzenia dla Łotwy od Białorusi
"Dzisiaj Białoruś pozostaje (...) państwem miłującym pokój, zwolennikiem dialogu i wspólnego bezpieczeństwa w regionie. Nigdy nie inicjowaliśmy konfliktu zbrojnego i zawsze odnosiliśmy się do naszych sąsiadów życzliwie i z szacunkiem. Wielu z Was mogło to zweryfikować, odwiedzając nasz kraj w ruchu bezwizowym" – czytamy na stronie rządowej agencji BelTA. Po tej plejadzie kłamstw Łukaszenka przeszedł do podprogowych gróźb. Jak stwierdził, coraz więcej mieszkańców Łotwy uważa, że ich politycy nie działają dla dobra narodu i "szukają zagranicznych doradców".
Aleksandr Łukasznka
list do Łotyszów
Najgroźniej brzmią ostatnie słowa, w których białoruski dyktator życzy Łotyszom spokojnego nieba, solidarności i właściwego wyboru.
Stosunki rosyjsko-łotewskie na ostrzu noża
Łukaszenka ewidentnie wykorzystał sytuację narodowego święta Łotyszów, by przypomnieć im, że prowadzona przez nich polityka może im zagrażać. Warto przy tej okazji zauważyć, że Łotwa bardzo stanowczo sprzeciwia się agresji Rosji na Ukrainę.
Dowodem na to jest fakt, że Łotysze już w sierpniu podjęli decyzję, by nazwać Rosję krajem sponsorującym terroryzm, gdzie nad rezolucją w tej sprawie Parlament Europejski będzie głosował dopiero w przyszłym tygodniu.
Łotwa już wtedy wezwała natomiast kraje UE do natychmiastowego zawieszenia wydawania wiz turystycznych i wjazdowych obywatelom Rosji i Białorusi. Kraj prowadzi otwartą politykę sprzeciwu wobec militarnych działań Rosji na terenie Ukrainy.
Zobacz także
Łukaszenka zagraża Polsce?
Choć Łukaszenka prowadzi poddańczą politykę wobec Rosji i wykonuje większość działań poleconych przez Kreml, ma świadomość, że Białorusini widzą niekorzystne dla siebie skutki prorosyjskiej polityki. By uniknąć konieczności włączenia swoich wojsk w działania na terytorium Ukrainy, Łukaszenka robi sporo uników.
Przykładem mogą być działania, o których informowaliśmy w październiku, kiedy to eksperci obawiali się prowokacji na granicy polskiej.
Do Grodna przerzucono wówczas elitarną jednostkę KGB, Alfa. Zauważono też koncentrację wojsk na poligonie w Brześciu. Paweł Łatuszka w rozmowie z "Faktem" mówił wówczas, że możliwe jest, że Łukaszenka chce doprowadzić do sytuacji, która wskaże Putinowi potencjalne zagrożenie, co będzie argumentem, by wojska nie szły walczyć na ukraińskim froncie, lecz strzegły granic z Polską.