Sejm przyjął ustawę o Państwowym Instytucie Medycznym. W szpitalu mają być leczeni politycy i policjanci, ale w dalszej kolejności reszta obywateli. Jednostka ma jednak powstać z myślą o tych dwóch pierwszych grupach. Informacja wywołała poruszenie w środowisku medycznym, które zaznacza, że to tylko pogłębia nierówności społeczne.
Reklama.
Reklama.
Nowy szpital ma powstać z myślą o najważniejszych osobach w państwie oraz o przedstawicielach służb mundurowych
Instytut ma udzielać pomocy prezydentowi, marszałkom Sejmu i Senatu oraz premierowi w razie nagłej konieczności
Z placówki będą mogli korzystać także policjanci i przedstawiciele innych służb mundurowych
O tym, jak drastycznie wydłużają się kolejki na planowe zabiegi pisaliśmy w naTemat wielokrotnie. Kłopoty w opiece zdrowia spowodowane są brakami kadrowymi oraz masowym przechodzeniem lekarzy do sektora prywatnego. W prostych słowach tłumaczył to zresztą jeden z lekarzy, Michał Głuszek.
Nic więc dziwnego, że pomysł stworzenia jednostki, w której politycy będą traktowani priorytetowo, wzbudza emocje. Zwłaszcza że stworzenie nowego centrum ma wiązać się z milionowymi wydatkami, a także pogłębiać nierówności społeczne.
Państwowy Instytut Medyczny za prawie 190 milionów złotych
Nowa jednostka ma kosztować prawie 187 milionów złotych, a jej uruchomienie zaplanowano już na przyszły rok. Po co? Głównie po to, by najważniejsi politycy w kraju mieli łatwiejszy dostęp do opieki zdrowotnej, szczególnie w pilnych przypadkach.
Jak napisano w uzasadnieniu projektu ustawy, szpital ma służyć funkcjonariuszom służb mundurowych oraz najważniejszym politykom w kraju. Możliwość korzystania z niego ma przysługiwać prezydentowi, marszałkom Sejmu i Senatu oraz premierowi w razie nagłego
zachorowania lub urazu, wypadku, zatrucia lub konieczności natychmiastowego leczenia szpitalnego, jak również w trakcie oficjalnych podróży krajowych i zagranicznych oraz oficjalnych wizyt zagranicznych. Taką rolę dotąd pełnił szpital MSWiA.
Prócz nich jednostka ma być również dostępna dla zwykłych obywateli, z zastrzeżeniem, że w sytuacjach pilnych przyjmowani są wymienieni politycy i funkcjonariusze.
Naczelna Rada Lekarska nie chce Państwowego Instytutu Medycznego
Swoje stanowisko w sprawie powołania jednostki przedstawiła Naczelna Rada Lekarska. Opublikowała ona stanowisko, w którym podkreśla minusy wprowadzenia takiego rozwiązania.
Jak podkreślają jej przedstawiciele, zgodnie z art. 68 ust. 2 Konstytucji RP państwo powinno
zapewniać zasadę równego dostępu obywateli do świadczeń opieki zdrowotnej finansowej ze środków publicznych. Tymczasem jak oceniają przedstawiciele medyków, "władza chce utworzyć coś na kształt branżowej służby zdrowia".
Lekarze sceptycznie podeszli również do konieczności rozwijania sektora medycyny interwencyjnej wśród polityków. W tym kontekście padło nawet drwiące hasło:
Instytut ma powstać "na bazie" szpitala MSWiA. Lekarze zaznaczają, że proces przekształcenia będzie powodem licznych problemów administracyjnych i organizacyjnych, w tym podatkowych i księgowych.
"Decydując się na taki zabieg, ustawodawca powinien wskazać szczególnie ważne powody stojące za taką decyzją, w szczególności zaś powinien wskazać, że zmiana ta leży w interesie społecznym oraz będzie prowadziła do znaczącej poprawy jakości czy dostępności do świadczeń opieki zdrowotnej" – czytamy w stanowisku.
Opinia Naczelnej Rady Lekarskiej nie jest wiążąca, a nad zatwierdzoną ustawą teraz ma procedować Senat.
Samorząd lekarski wskazuje, że nie są mu znane przypadki, aby osoby zajmujące najwyższe stanowiska w państwie miały problem z dostępnością do opieki zdrowotnej lub że jakość tej opieki była niewystarczająca.
Naczelna Rada Lekarska
Stanowisko w sprawie powołania Państwowego Instytutu Medycznego