Kac po klasycznej libacji trwa dobę, maksymalnie dwie. Kac moralny, jaki gwiazdy łapią po zrelacjonowanych przez media ekscesach z ich udziałem, utrzymuje się znacznie dłużej. Gwiazdy piją, biją i upadlają się na naszych oczach. Być może dlatego, że skandale to paliwo niezbędnego im jak powietrze rozgłosu, a może dlatego, że celebryci czują się bezkarni: wiedzą, że publika kocha ich właśnie za słabości i, prędzej czy później, wybaczy im wszystko. Piekło zapomnienia im nie grozi.
John Galliano – projektant, który ośmieszył się publicznie za sprawą swoich przepełnionych antysemityzmem wypowiedzi i został napiętnowany jako rasista – wraca do gry. Co prawda nie może liczyć na powrót do „macierzystego” Diora, ale
Zdjęcie nosa obsypanego podejrzanym białym proszkiem, pikantne wyznania byłych partnerów, sex-taśma, donos wścibskiego sąsiada, butelka po wódce wygrzebana przez paparazzich z przydomowego śmietnika – przed publicznym sądem wszystko może być dowodem w sprawie, w dodatku wystarczającym do wydania skazującego wyroku.
dostał propozycję angażu od jednej z największych francuskich grup holdingowych PPR, do której należą takie marki, jak: Gucci, Bottega Veneta, Balenciaga czy Yves Saint Laurent. Podobno ma wprowadzić koncern w znany mu od podszewki świat haute couture. Tym samym, świat mody otrzymał jasny sygnał, że Galliano odpokutował już za swój żałosny wybryk. Dla ex-księcia mody, megalomana jakich mało, propozycja od PPR nie jest rzecz jasna nobilitacją. Dla odsuniętego w cień projektanta, który do niedawna przedstawiany był na salonach jako persona non grata, jest to jednak koło ratunkowe, którego powinien kurczowo się trzymać.
W świecie show-biznesu łatwo pójść na dno. Wystarczy jedno potknięcie, które skwapliwie opiszą tabloidy. Zdjęcie nosa obsypanego podejrzanym białym proszkiem, pikantne wyznania byłych partnerów, sex-taśma, donos wścibskiego sąsiada, butelka po wódce wygrzebana przez paparazzich z przydomowego śmietnika – przed publicznym sądem wszystko może być dowodem w sprawie, w dodatku wystarczającym do wydania skazującego wyroku. Nałogowi czytelnicy szmatławców uwielbiają poprawiać sobie samopoczucie lekturą tekstów ośmieszających bogów show-biznesu. Informacje o wpadkach znanych aktorów, piosenkarzy, ludzi mediów trafiają także na łamy „poważnej prasy”. Tak było z antysemickim „popisem” Galliano. Na jedynki dzienników trafiły również: oskarżona o przyjęcie „krwawych” diamentów Naomi Campbell czy bankrutka Sarah Ferguson, enfant terrible brytyjskiego dworu.
Marc Jacobs, projektant dzisiaj bez wątpienia na topie, przeżył chwile
Nałogowi czytelnicy szmatławców uwielbiają poprawiać sobie samopoczucie lekturą tekstów ośmieszających bogów show-biznesu.
upokorzenia. Jego skłonność do alkoholu, zamiłowanie do antydepresantów oraz związane z tym wahania wagi zapewniły mu wysoką pozycję w rankingach plotkarskich portali. Bohaterką wielu afer była najsłynniejsza modelka świata Kate Moss, która między innymi z powodu udziału w kokainowych imprezach naraziła się na zerwanie lukratywnych kontraktów reklamowych. Moss w trudnych chwilach wielokrotnie wspierał Alexander McQueen, projektant, który sam niestety nie wytrzymał ciśnienia, jakie towarzyszy funkcjonowaniu na świeczniku, i popełnił samobójstwo.
Niektóre gwiazdy zachowują się tak, jakby ich życie prywatne było jednym wielkim reality-show. Britney Spears wylansowała się jako niepokalana dziewica, ale potem zrobiła dużo, by odciąć się od „oazowego” image’u. Lindsay Lohan – podejrzana gwiazdka dla Europejczyków i gigantyczna gwiazda w Stanach – bez gotowego pomysłu na skandal nie wstaje z łóżka. Tego typu celebryci w przysłowiowym czyśćcu siedzą etatowo, bo tego się od nich oczekuje (albo im się tak wydaje). Niczego innego, prócz skandali, nie mają do zaoferowania.
Szczególną popularnością cieszą się skandale z udziałem osób, które kreowały się
Szczególną popularnością cieszą się skandale z udziałem osób, które kreowały się wcześniej na autorytety moralne. Dobrym przykładem może być tutaj afera na polskim podwórku, z udziałem senatora Piesiewicza.
wcześniej na autorytety moralne. Dobrym przykładem może być tutaj afera na polskim podwórku, z udziałem senatora Piesiewicza, który padł ofiarą szantażu, ale też w obliczu postawionych mu zarzutów wybrał strategię chowania głowy w piasek. Senator utrzymuje zatem, że nie przyjmował narkotyków świadomie. Przez media i opinię publiczną czuje się dzisiaj zaszczuty. Podobnie jak Hanna Samson, była żona oskarżanego o pedofilię terapeuty, Andrzeja Samsona. W swojej ostatniej książce „Życie po mężczyźnie” w zawoalowany sposób opisuje uczucia, jakich doświadcza osoba, którą dotknął ostracyzm społeczny (nawet na zasadzie przeniesienia negatywnych emocji z byłego męża na byłą żonę).
Publika z jednej strony bywa bezwzględna w tropieniu słabości gwiazd. Z drugiej zaś – skłonna jest wybaczać. W Polsce największą pobłażliwość wykazujemy w kwestiach alkoholowych. Tomasz Stockinger prowadził po alkoholu, ale dokonał publicznego aktu ekspiacji i dzisiaj nadal jest uwielbianym doktorem Lubiczem z „Klanu”. Prezydent Kwaśniewski, cierpiący na problemy z golenią, a potem na filipińskie choroby, nie stracił wcale na popularności z powodu podejrzeń, które budziły jego niedyspozycje. Mało tego – są tacy, którzy uważają, że niewielkie potknięcia przysparzają znanym osobom publicznej sympatii. Rysa na wizerunku gwiazdy sprawia, że wydaje się ona bardziej dostępna, ludzka. W przypadku Galliano, ciężko mówić o pozyskaniu przez niego masowej sympatii. Ci jednak, który ogłosili jego medialną śmierć, mocno się pomylili. Gwiazdy od skandali nie umierają, co najwyżej się rodzą.