Przez lata przyzwyczailiśmy się do piractwa. Czy ciężko będzie nas teraz przekonać do płacenia za treści w sieci? Z nieopublikowanego jeszcze raportu BezpieczniejwSieci.org (wspólnej inicjatywy instytucji publicznych i dużych firm internetowych - m.in. Ministerstwa Gospodarki, Urzędu Komunikacji Elektronicznej, Nk.pl, BZ WBK, PayPal itp.) wynika, że tak. Zaledwie co piąty (dokładnie 20,4 proc.) użytkownik sieci deklaruje, że uiszczałby opłaty za dostęp do interesujących go treści.
Ci, którzy chcą wydawać pieniądze w większości wybraliby formę mikropłatności (15,7 procent badanych). 4,7 procent ankietowanych woli stały abonament za dostęp premium do interesujących treści. Aż 50,4 procent internautów zgodzi się na reklamy w trakcie przeglądania treści (na przykład przerywające filmy, czy przyczepione obok tekstów itp.). Wielu korzystających z sieci traktuje je jako uciążliwość i formę niefinansowej opłaty. 20,5 procenta odpowiedziało, że nie zamierza w ogóle płacić w internecie. Część ankietowanych (8,6 procent) uznała, że żadna z odpowiedzi, nie pasuje do ich stanowiska w kwestii wirtualnych dóbr.
Chcący płacić za treści internetowe w większości deklarują, że mogą na nie wydać ponad piętnaście złotych (36,7 procent wskazało widełki 15-30 złotych, 21 procent odpowiedziało, że mogą wydawać powyżej 30 złotych). 30,6 procent badanych deklaruje płacenie w granicach od pięciu do piętnastu złotych a tylko 11,6 procent mówiło, że może wydać mniej niż pięć złotych.
Oczywiście trzeba brać poprawkę na to, że deklaracje mogą odbiegać od rzeczywistej formy korzystania z sieci. Dostawcy treści nie muszą jednak porzucać swoich projektów internetowych i szukać innej pracy. Dane BezpieczniejwSieci.org choć nie są optymistyczne, to dają pewną nadzieję. Jedno jest też pewne - potrzebne są proste i intuicyjne formy płacenia za treść. Wypełnianie formularzy i wpisywanie długich numerów kart kredytowych nie może mieć miejsca za każdym razem, gdy chcemy tylko kupić artykuł, piosenkę czy odcinek serialu. Wzorem jest Apple Store i iTunes firmy Apple, które w dobie powszechnego piractwa potrafią z jednej strony przychylić, z drugiej zmusić ludzi do płacenia za udostępniane treści.