Papież Franciszek od początku wojny raczej nie zdobywał się na jawną krytykę Rosji. Starał się być neutralny lub okazywał troskę o cywilów, unikając jednak jasnego opowiedzenia się po jednej ze stron. Jego ostatnia wypowiedź musiała więc być szokiem dla Rosjan. Franciszek stwierdził, że "Czeczeni i Buriaci są jednymi z najbrutalniejszych żołnierzy Rosji". MSZ odpowiada głowie Kościoła: "perwersja!".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Papież Franciszek udzielił wywiadu pismu wydawanemu przez jezuitów w USA - potępił w nim Rosję i podkreślił, którzy z żołnierzy rosyjskich są najbrutalniejsi
Papież wyjaśnił, dlaczego do tej pory nie mówił o winnym inwazji na Ukrainę "z imienia i nazwiska"
Maria Zacharowa jego słowa nazywa perwersją
Papież Franciszek o brutalności rosyjskich żołnierzy
Głowa Kościoła Katolickiego udzieliła wywiadu dla pisma "America". Tam Franciszek zrobił coś, czego nie udało mu się zrobić od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę, czyli jawnie potępił stronę, która rozpoczęła konflikt.
“Oczywiście to państwo rosyjskie dokonuje inwazji na Ukrainę" - powiedział w rozmowie, która ukazała się w mediach w poniedziałek. W pewnym momencie zdradził, że posiada informacje na temat rosyjskich żołnierzy, wkraczających na Ukrainę i wie, którzy są najbardziej brutalni. Wśród nich wyróżnił Czeczenów i Buriatów.
"Najbardziej okrutni są może ci z Rosji, ale nie z rosyjskiej tradycji, jak Czeczeni, Buriaci i tak dalej. Oczywiście to państwo rosyjskie dokonuje inwazji" - uznał. Te słowa nie spodobały się rzeczniczce MSZ Marii Zacharowej, która uznała, że papież Franciszek tymi słowami dał upust swojej "rusofobii", a także "skrajnie wypaczył prawdę", by wreszcie dodać: "To już nie jest rusofobia, to jest perwersja, nawet nie wiem, na jakim poziomie".
To pierwsza tak jawna krytyka papieża ze strony Rosji od początku wojny. Podkreślmy, że w czasie tego samego wywiadu dla "Americi" papież sam niejako wyjaśnił, czemu do tej pory nie określał jasno winnego zbrojnego konfliktu.
Papież nie potępiał Putina, bo nie chciał mówić "z imienia i nazwiska"?
"Oczywiście to państwo rosyjskie dokonuje inwazji. To jest bardzo jasne. Czasem staram się nie precyzować, by nie obrażać, ale raczej generalnie potępić, chociaż dobrze wiadomo, kogo ja potępiam. Nie jest konieczne, bym podawał imię i nazwisko” – oświadczył Franciszek.
Jednocześnie wyjaśnił, że mówiąc o Ukrainie, mówi o ludziach, którzy są udręczeni nie bez powodu, a z powodu czyjegoś okrucieństwa wobec nich. Nazwiska Putina nie wymienił wcześniej jako nazwiska głównego agresora, bo "to nazwisko jest już znane".
Podkreślił także swój udział w próbie przeciwdziałania wojnie (którą nazywa jednak raczej konfliktem zbrojnym) mówiąc, że już drugiego dnia wojny poszedł do ambasady Rosji przy Stolicy Apostolskiej i poprosił ambasadora, by przekazał Putinowi, że gotów jest pojechać do Rosji.
Jego warunkiem było pozostawienie mu przez rosyjskie władze "małego okna negocjacji”. Siergiej Ławrow miał odpowiedzieć papieżowi "bardzo miłym listem, z którego zrozumiałem, że w obecnym momencie nie jest to konieczne”.
Przypomnijmy, że od początku wojny papież najbardziej wsławił się wypowiedzią na temat "NATO szczekającego pod drzwiami Rosji". Wielu wiernych poczuło się oszukanych tym, że głowa kościoła próbowała szukać winy gdzieś indziej niż w rosyjskim agresorze.