Papież Franciszek ponownie wywołał oburzenie swoimi słowami o wojnie w Ukrainie. Duchowny mówił o "wielkiej rosyjskiej kulturze", a także zaapelował o pokój... cytując rosyjskiego twórcę Fiodora Dostojewskiego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Papież Franciszekstale traci sympatie opinii publicznej ze środkowo-wschodniej i wschodniej Europy. Odwołaniem do słów Dostojewskiegohierarcha z pewnością nie poprawił swojego nadszarpniętego wizerunku.
– Miłujcie człowieka i w grzechu jego, albowiem to jest podobieństwo Bożej miłości i szczyt miłości na ziemi – zacytował powieść pt. "Bracia Karamazow", po czym dodał: – Wytrwałość jest odzwierciedleniem Bożej miłości w świecie, bowiem miłość Boga jest wierna, jest wytrwała, nigdy się nie zmienia.
– Bądźmy zawsze blisko naszych braci i sióstr z udręczonej Ukrainy. Bliscy przez modlitwę i konkretną solidarność. Pokój jest możliwy! Nie przyzwyczajajmy się do wojny – zaapelowała głowa Kościoła katolickiego.
Warto podkreślić, że Dostojewski w książce "Bracia Karamazow" opisuje historię ojcobójstwa. Co więcej, sam pisarz faktycznie krytykował socjalizm, ale także był zagorzałym przeciwnikiem Zachodu i indywidualizmu. Pisarz za to nacjonalistą i zagorzałym zwolennikiem monarchii.
Sytuację, odwołując się do podobnych argumentów, odnotowała ukraińska prasa, a także ambasadorka Ukrainy w USA Oksana Markarowa. Dyplomatka zarzuciła, że "papież musiał czytać Dostojewskiego jakoś niedbale".
"Ciekawe, że papież zacytował fragment z księgi o ojcobójstwie, gdzie (...)prawdziwy morderca po długich rozważaniach moralnych i religijnych doszedł do wniosku, że wszystko jest dozwolone na świecie" – krytykuje "Kanał 24".
To nie pierwszy raz i nie ostatni, gdy duchowny tak komentuje wojnę tuż przy wschodniej granicy Unii Europejskiej. Jak pisaliśmy w naTemat, jeszcze 7 listopada mówił o wielkiej sympatii, którą darzy naród rosyjski.
– Nie naród rosyjski (prowadzi wojnę - red.), to najemnicy, żołnierze, którzy wyruszając na wojnę, traktują to jako przygodę – powiedział podczas spotkania z dziennikarzami na pokładzie samolotu wracającego z pielgrzymki do Bahrajnu.
– Wszyscy oczekujemy, że papież pojedzie na Ukrainę. Wesprze Ukraińców, będzie z cierpiącymi, bo od pasterza oczekuje się, żeby był ze swoimi owcami i wspierał skrzywdzonych – powiedział, po czym dodał: – Dyplomacja watykańska jest ślepa.