Policjanci, którzy we wtorek 29 listopada weszli do mieszkania w Lusowie, przeżyli szok. W mieszkaniu znaleziono korpus kobiety. Głowa była od niego oderwana. W lokalu poza zmarłą był tylko pies. – Nie było śladów kradzieży, włamania, a drzwi były zabarykadowane – mówi w rozmowie z naTemat.pl rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W Lusowie doszło do odkrycia, które mogło zmrozić krew w żyłach
W mieszkaniu znaleziono ciało z oderwaną głową, ale za zabarykadowanymi drzwiami nie było żadnych śladów włamania
Rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak wyjaśnia nam szczegóły tego makabrycznego odkrycia
Kobieta bez głowy znaleziona w mieszkaniu w Lusowie
Wszystko wydarzyło się w Lusowie w województwie wielkopolskim. Jak mówi naTemat.pl rzecznik wielkopolskiej policji, kobieta mieszkała sama i gdyby nie reakcja sąsiadów, którzy zauważyli, że ta nie wychodzi z domu, nie wiadomo, ile czasu jeszcze zwłoki byłyby w mieszkaniu.
– Wczoraj po południu zaniepokojeni sąsiedzi poinformowali strażników gminnych, że nie mają ze starszą sąsiadką kontaktu od kilku dni. Gdy przyjechali na miejsce, okazało się, że drzwi są zabarykadowane, więc zadzwonili po policjantów i straż pożarną. Wieczorem po wyłamaniu drzwi okazało się, że w mieszkaniu są zwłoki kobiety i jej pies – relacjonuje Andrzej Borowiak.
Sąsiedzi powiadomili policję
Rzecznik KWP w Poznaniu potwierdził, że głowa kobiety była oddzielona od ciała. Co ciekawe, na miejscu brakowało jednak jakichkolwiek śladów włamania, kradzieży czy próby plądrowania mieszkania. Jak przekazuje Andrzej Borowiak, lekarz sądowy określił, że zwłoki w takim stanie znajdowały się od kilku dni, być może były to cztery doby.
– Lekarz nie był w stanie podać przyczyny zgonu i określić, w jaki sposób głowa została oddzielona od reszty ciała. 1 grudnia przeprowadzona zostanie sekcja tej kobiety, po której spodziewamy się otrzymania nowych informacji od biegłych – wyjaśnia rzecznik.
Wielkopolscy policjanci przesłuchują sąsiadów i docierają do wszystkich osób, które mogły mieć kontakt z 71-latką przed jej śmiercią. Kobieta mieszkała sama i trudno powiedzieć, czy mogła liczyć na wsparcie rodziny, skoro to dopiero sąsiedzi po kilku dniach podnieśli alarm.
– Niczego nie zakładamy, wszystko sprawdzamy, czekamy przede wszystkim na opinię biegłych z zakładu medycyny sądowej – podsumował Andrzej Borowiak.