
Podtoruńskie Ostaszewo. To właśnie tutaj powstała „fabryka przyszłości”, która może odmienić budownictwo. Na czym polega fenomen drewnianych modułów, z których marka MOD21 tworzy nowoczesne obiekty użytkowe i mieszkalne? Sprawdziliśmy to.
Zwyczajowo otwarcie fabryki wygląda dość szablonowo: lokalny proboszcz poświęci maszyny, notable przetną wstęgę lub pokroją tort z logotypem z cukru, wymienią okolicznościowe obrazy lub kryształowe statuetki z internetu, zaśpiewa mniej lub bardziej znana piosenkarka, by zgromadzeni goście mogli przeanalizować, czy w rzeczywistości jest wyższa lub niższa, grubsza czy chudsza niż w telewizji. Potem jedzenie z bemarów i pamiątkowa fotografia.
MOD21 całą sobą krzyczy "jesteśmy fabryką przyszłości". Dlatego korytarz przerobiono na las, rozłożono prawdziwą trawę, był ćwierkot ptaków; hostessy w futurystycznych kombinezonach podjeżdżały na hooverboardach do gości i wręczały mapkę z rozmieszczeniem dokładnie 21 głównych atrakcji.
Wśród nich: mistrz Europy w grze Tetris, wielka jenga XXL, odjechany performens toruńskiego artysty czy sadzenie 21 drzewek przez 21 pierwszych pracowników tego polsko-niemieckiego start-upu.
Z 684 kostek Rubika ułożono portret Mikołaja Kopernika, by brakujące kostki w świetle fleszy lokalnych mediów dołożył prezydent i marszałek województwa. Prowadziła Anna Ibisz, "Pani Gadżet", bo całość była gadżeciarsko high-techowa, z ekologią w tle.
Poza tym – pomińmy wątek niższa/wyższa/grubsza/chudsza – Anna Ibisz perfekcyjnie mówi po niemiecku, a wśród 1000 osób, które zjechały do podtoruńskiego Ostaszewa, sporą część stanowili niemieccy goście.
Wśród nich m.in. profesor Joachim Hans Schellnhuber – nazywany w Niemczech "papieżem klimatu", bo to ponoć on dyktuje Ursuli von der Leyen wszystkie treści do Green Deal, "Nowy Bauhaus" i innych ekologicznych inicjatyw.
Powołują się na niego wielkie brukselskie głowy, ministra budownictwa Niemiec wychwala w wywiadach. Profesor wziął w Ostaszewie udział w panelu "Budownictwo Przyszłości" razem z ambasadorem Niemiec Thomasem Baggerem i plejadą niemieckich notabli.
A jakie ma to być to całe budownictwo przyszłości? Drewniane. Modułowe. Szybsze i ekologiczne – dziś branża budowlana generuje nawet 38 proc. śladu węglowego. Unia właśnie zaczyna się do niej dobierać, oczekując odpowiednich działań.
Profesor Schellnhuber wychwala MOD21, prezes Polskiej Rady Biznesu Wojciech Kostrzewa ze sceny chwalił prezesa ERBUD-u, że tak odważnie zmierza w tym kierunku.
W pierwszym roku działalności na zainstalowanej tutaj nowoczesnej linii produkcyjnej powstaną moduły o powierzchni całkowitej wynoszącej 30 tysięcy m2, natomiast pełną moc produkcyjną zakład w Ostaszewie osiągnie już w roku 2026.
– Mówimy tutaj o tworzeniu 375 metrów kwadratowych modułów dziennie, co rocznie przełoży się na 90 – 100 tysięcy m2. Bardziej obrazowo? To nawet 50 przedszkoli (tego typu obiekty zajmują średnio od dwóch do trzech tysięcy metrów kwadratowych) albo 1500 mieszkań – wyjaśniał nam Theodor Kaczmarczyk, prezes MOD21.
Swoją drogą high lightem wydarzenia był zjazd prezesa tyrolką zawieszoną pod sufitem. To nagroda za wygrany zakład z jego szefem, który nie wierzył, że w czasach pandemii, porwanych łańcuchów dostaw i inflacji uda mu się otworzyć fabrykę w terminie.
Zalety drewnianych obiektów modułowych? Jest ich mnóstwo. Zacznijmy od kwestii ekologicznych: podtoruńska fabryka korzystać będzie wyłącznie z energii elektrycznej pozyskiwanej z paneli fotowoltaicznych, dzięki czemu produkcja jest neutralna dla klimatu.
Do tego dochodzi certyfikowane ekologicznie drewno (obrabiane zgodnie z zasadą "zero waste", minimalizując ilość strat materiału), a także fakt, iż MOD21 uczestniczy aktywnie w sadzeniu nowych lasów.
– To jedne z elementów, które pozwalają zredukować emisję CO2. Zredukować w sposób naprawdę istotny, gdyż emisja dwutlenku węgla jest mniejsza od 30 do 50 procent, niż w przypadku konstrukcji postawionej przy użyciu metod tradycyjnych – mówi Dariusz Grzeszczak, prezes zarządu ERBUD S.A., dodając, iż to dopiero początek oszczędności środowiskowych w branży budowlanej, która odpowiada przecież za 38 procent emisji CO2 do atmosfery.
Firma opracowała we współpracy z profesorem Pawłem Bogaczem z krakowskiej AGH kalkulator do porównywania emisji w dwóch typach budownictwa – betonowym i drewnianym i opublikowała na swojej stronie.
Kolejne dziesiątki "ekologicznych procentów" mogą zostać osiągnięte w najbliższych latach np. dzięki ciężarówkom zasilanym wodorem, co pozwoli przewozić moduły w miejsca docelowe bez pozostawiania za sobą śladu węglowego. Jak podkreśla, aby przyspieszyć pewne – tak istotne dla naszej planety – zmiany, ERBUD planuje tworzenie w Europie stacji tankowania wodoru.
Wszystko to zgodnie z dewizą: dziś przedsiębiorcy nie mogą skupiać się wyłącznie na zarabianiu pieniędzy; mają również obowiązek myślenia o tym, jak ocalić naszą planetę.
Warto dodać, iż moduły można poddawać recyklingowi, a także wykorzystywać ponownie w całości: bądź to po odpowiednich modyfikacjach dokonanych przez ich producenta, bądź też przewożąc bezpośrednio z dotychczasowej lokacji w nową...
... każdorazowo mając do dyspozycji swobodę w tworzeniu obiektu. Podstawą są tutaj bowiem moduły o wymiarach 12 x 4,2 x 4 m, które można zestawiać w niemal dowolnej konfiguracji (również łącząc je z istniejącymi już budynkami konwencjonalnymi).
Słowem-kluczem jest tutaj elastyczność, a możliwości w zakresie wielkości i wysokości budynków są praktycznie nieograniczone.
Oto idealny sposób tworzenia zarówno "zielonych" obiektów edukacyjnych (od żłobków i przedszkoli, aż po szkoły i uniwersytety), jak i domów opieki, domów seniora, noclegowni, akademików, internatów, a także budynków biurowych, hoteli oraz mieszkań.
– Niezmiernie ważne jest to, że wszystko odbywa się bardzo, ale to bardzo szybko. W przypadku czasu oszczędności wynoszą nawet 70 procent, jeżeli zestawić je z budownictwem konwencjonalnym. Przedszkole o powierzchni trzech tysięcy metrów kwadratowych? Od momentu podjęcia decyzji o budowie takiego obiektu do oddania go do użytku nie powinno minąć więcej, niż pół roku – klaruje Theodor Kaczmarczyk.
A wszystko to przy zachowaniu najwyższej jakości modułów. W tym przypadku nie chodzi jedynie o nowoczesną, zaawansowaną i w bardzo wysokim stopniu zautomatyzowaną linię produkcyjną oraz o umiejętności załogi. Już dziś w firmie mamy 150 osób, docelowo owa liczba ma się podwoić.
Jak wyjaśnia Dariusz Grzeszczak, proces przypomina budowę samochodu: wszystko odbywa się w hali, niezależnie od warunków pogodowych. Zyskują na tym nie tylko szybkość i jakość produkcji, lecz także kwestie – nazwijmy to tak – ekonomiczne, pozwalając oferować klientom budynki w przewidywalnej, z góry określonej cenie.
Chciałbyś poznać bliżej te przełomowe moduły? Zajrzyj koniecznie pod ten adres.