Media katolickie starają się iść z duchem czasu. Styczniowy numer dominikańskiego miesięcznika "W Drodze" będzie dostępny na iPada, a już od roku jest na Kindle'u. To jednak nie oznacza, że polski Kościół przekonał się do internetu. Choć Sekretariat Konferencji Episkopatu Polski pracuje nad nową stroną internetową, to wiele parafii nie odświeżało swojej od lat, równie wiele po prostu jej nie ma.
Rok temu wystartowaliście z wersją na Kindle'a. Czy uruchomienie wersji na iPada oznacza, że ten projekt się powiódł?
o.Roman Bielecki OP, redaktor naczelny "W Drodze": Według statystyk na początek 2012 wśród czytelników prasy elektronicznej na urządzeniach mobilnych najwięcej, około 60 proc., jest użytkowników Kindle'a, ale trzeba się otwierać na kolejne grupy czytelników. Uznaliśmy, że skoro kogoś stać na iPada, to może sobie pozwolić na prenumeratę prasy. Jeżdżąc pociągiem, często widzę, że ludzie często czytają na iPadzie. Nie mamy oddzielnej redakcji dla projektu internetowego, tak jak duże tytuły. U nas nie każdy obrazek będzie animowany, nie będzie filmów. Staramy się jednak działać i już przygotowujemy wersję na iPhone'a, bo teraz o to najczęściej są pytania.
W tej chwili jesteśmy jednym z czterech polskich tytułów na Kindle'a, w tym jedynym polskim miesięcznikiem. Czyta nas około 600 osób miesięcznie, przy nakładzie tradycyjnym na poziomie 8,2 tysiąca. Staramy się łamać schematy, bo nie jesteśmy typowym pismem religijnym – piszemy też o sprawach społecznych czy o kulturze. Poza tym jesteśmy pismem dla czytelnika wymagającego, bo co miesiąc dostarczamy naszym czytelnikom około 150 stron lektury. To sporo.
Wracając do iPada – zapewniam, że to nie oznacza planów rezygnacji z tradycyjnego wydania - od stycznia 2013 rozszerzyliśmy sieć dystrybucji wydań drukowanych o sieć Kolporter SA. Zarówno ja, jak i spora grupa Polaków, jesteśmy miłośnikami papieru. Sądzę jednak, że trzeba starać się balansować między tradycyjnym przekazem a nowymi mediami. To bardzo trudne i wymaga kreatywności. Ja mam jednak bardzo dobry zespół, czego dowodem jest wzrost sprzedaży z 2,5 tysiąca w 2010 egzemplarzy do 7,5 tysiąca w 2012.
A jak polski Kościół radzi sobie w internecie?
Nie śledzę szczegółowo tego, co dzieje się w parafiach. Jednak kiedy jeżdżę na rekolekcje, to widzę, że niektórzy księża zrezygnowali z czytania ogłoszeń parafialnych i rozsyłają je mailem. Uważam, że to świetny pomysł. Jednak nie wszędzie jest tak dobrze. Wiele parafii, nawet jeśli ma strony, to one tkwią jeszcze w poprzedniej epoce – są często po prostu kiczowate i zrobione w HTML-u. Za to z podziwem patrzę na deon.pl, czyli serwis prowadzony przez jezuitów. Tam nigdzie nie jest wprost napisane, że to ich serwis, ale jest momentalnie kojarzony z nimi.
A jak w internecie poczynają sobie biskupi i generalnie Episkopat?
Gdyby Episkopat zdecydował się na Twittera, jak papież, czy na Facebooka, to potrzebowałby kogoś, kto by się tym na bieżąco zajmował. Przecież jeśli na stronie od dwóch dni nic się nie dzieje, to część ludzi zaczyna ją opuszczać. A jak od tygodnia nie pojawiła się żadna informacja, taką stronę uznaje się za martwą. A nowe media to naprawdę duża szansa, wystarczy spojrzeć na stronę Adama Szustaka OP "Langusta na palmie", która ma już ponad 17 tysięcy fanów na Facebooku i stała się miejscem naprawdę poważnej dyskusji.