Gigantyczna sensacja na mundialu! Maroko ograło kolejną potęgę i zagra w półfinale
Krzysztof Gaweł
10 grudnia 2022, 17:59·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 10 grudnia 2022, 17:59
Reprezentacja Maroka jest pierwszą w historii drużyną z Afryki, która zagra w półfinale mistrzostw świata w piłce nożnej. Lwy Atlasu sensacyjnie pokonały 1:0 (1:0) Portugalię i zagrają o medale. To był niesamowity mecz Marokańczyków, którzy zamknęli piękną mundialową historię Cristiano Ronaldo na zawsze.
Reklama.
Reklama.
Marokańczycy jako pierwsza w historii ekipa z Afryki zagrają o medale MŚ
Lwy Atlasu sprawiły gigantyczną sensację na mundialu bijąc wielką Portugalię
Jedynego gola, który dał im sensacyjną wygraną, strzelił Youssef En-Nesyri
Piłkarze z Afryki zakończyli tym samym mundialową przygodę Cristiano Ronaldo
Reprezentacja Maroka to największa sensacja piłkarskich mistrzostw świata w Katarze i czarny koń turnieju, który w grupie wyprzedził Belgów i Chorwatów, a w 1/8 finału wyrzucił za burtę Hiszpanów (0:0 w meczu i 3:0 w karnych). A teraz ekipa Walida Regraguiego chciała sprawić kolejną sensację, a na jej celowniku znaleźli się Portugalczycy. Ekipa grająca wspaniałą piłkę, ekipa gotowa do gry o najwyższe cele, ale mająca jeden wielki problem.
W szatni Selecao atmosferę psuje Cristiano Ronaldo, który trafił za swoje zachowanie wobec trenera na ławkę dla rezerwowych i głośno mówi o tym, jak jest nieszczęśliwy. Media piszą o nim, jako o obcym ciele w zespole. Trener Fernando Santos, sam piłkarz i federacja zaprzeczają i odrzucają spekulacje. Ale CR7 siedzi na ławce i na pewno mu się to nie podoba. W starciu z Marokiem 37-latek znów musiał mecz rozpocząć tylko na ławce.
A jego koledzy zaatakowali i już w 4. minucie mogli wyjść na prowadzenie. Świetnie głową uderzył João Félix, a Yassine Bounou z najwyższym trudem wybił piłkę na rzut rożny. Selecao zaatakowali, ale szybko musieli wracać na własną połowę, bo Lwy Atlasu w ogóle się nie ulękły i śmiało budowały kolejne ataki. Czaił się w polu karnym Youssef En-Nesyri, a przed nim operował głodny bramek Hakim Ziyech. Ekipa z Afryki nie zamierzała się tylko bronić.
Atakowali z pomysłem i dużym rozmachem Marokańczycy, a ich rywale wyglądali na zaskoczonych takim obrotem spraw. W 30. minucie znów blisko szczęścia był João Félix, ale w ostatniej chwili piłkę zablokowali defensorzy i ta ledwie musnęła bramkę Yassine Bounou. Za to w 35. minucie znakomicie rozegrali akcję Marokańczycy, a piłkę w polu karnym dostał Selim Amallah i powinien trafić pod poprzeczkę. Ale posłał piłkę wysoko w trybuny, aż kibice Lwów Atlasu jęknęli zawiedzeni.
Jednak jeszcze przed przerwą sensacyjnie na prowadzenie wyszli piłkarze Lwów Atlasu. Kapitalnie rozegrali akcję przed polem karnym Selecao, a Yahya Attiat-Allah z prawej flanki wrzucił futbolówkę idealnie w środek pola karnego. Wyszedł do niego Diogo Costa, jednak źle obliczył tor lot piłki, zderzył się z Rubenem Diasem, a skaczący z nimi go główki Youssef En-Nesyri pewnym strzałem otworzył wynik. Portugalia dała się zaskoczyć.
W odpowiedzi wspaniale uderzył Bruno Fernandes, który przelobował bramkarza rywali, ale trafił tylko w poprzeczkę. Maroko zaraz skontrowało, mogło być już 2:0, jednak po raz kolejny Selim Amallah uderzył bardzo niecelnie. I jeszcze Selecao natarli, jeszcze Bruno Fernandes padł w polu karnym i jego koledzy domagali się rzutu karnego, ale racji nie mieli, bo gwiazdor Manchesteru Unitedzanurkował. Do przerwy o jednego gola lepsze było Maroko.
A po zmianie stron od razu mogło się zrobić 2:0, bo w totalnym zamieszaniu pod bramką Portugalii znów Diogo Costa zachował się bardzo niepewnie, a Jawad El Yamiq mógł z bliska wepchnąć piłkę do siatki, ale chybił celu. Wszyscy piłkarze z Afryki złapali się za głowy, bo to była fantastyczna sytuacja, po której Maroko mogło mieć już niemal pewne miejsce w czwórce. Ale walka trwała w najlepsze, a na boisku szybko pojawił się Cristiano Ronaldo.
Gigant miał uratować swój zespół i mógł błyskawicznie odzyskać sympatię fanów, której ostatnio było jakby mniej. Ale musiał strzelić gola, więc Selecao atakowali raz za razem. W 58. minucie Goncalo Ramos powinien trafić na 1:1, ale posłał piłkę głową tuż obok bramki Yassine Bounou. A Maroko cierpiało, straciło przez kontuzję kapitana Romaina Saïssa, ale wciąż sensacyjnie prowadziło w meczu. I odpierało ataki rywali.
Znów do remisu mógł doprowadzić Bruno Fernandes, ale w 64. minucie piłka po jego strzale minimalnie minęła poprzeczkę marokańskiej bramki. Jak to nie wpadło? Ciężko w ogóle odpowiedzieć na to pytanie. Do końca meczu został kwadrans, dramatycznie układał się ten mecz, a Portugalia nadal nie była w stanie strzelić gola na 1:1. Maroko grało dla całej Afryki, walczyło dla siebie i o historię futbolu. A Portugalia waliła głową w mur.
W 82. minucie łatwo stracili piłkę pod polem karnym Marokańczycy, Cristiano Ronaldo rozegrał ją z pierwszej piłki z João Féliksem, a ten oddał fantastyczny strzał, który jeszcze lepiej odbił Yassine Bounou. Fernando Santos był w szoku, jego zespół robił wszystko, co mógł, ale nadal przegrywał jedną bramką. W 86. minucie wydawało się, że będzie rzut karny dla Portugalii, ale sędzia Facundo Tello odrzucił protesty piłkarzy i nakazał grać dalej.
Doliczył osiem minut do podstawowego czasu gry, Selecao atakowali rozpaczliwie, ale źle i chaotycznie zarazem. Piłka ich nie słuchała, nie było wykończenia akcji i zagrożenia. Mógł jeszcze wyrównać Pepe, lecz z bliska posłał piłkę obok bramki rywali. A Maroko mogło nawet podwyższyć na 2:0, ale wygrało jedną bramką i ma historyczny półfinał mistrzostw świata. Jako pierwsza afrykańska drużyna w historii. A kolejny z faworytów, czyli Portugalia, wraca do domu.
W półfinałach mundialu w KatarzeMaroko zmierzy się z Francją, czyli aktualnym mistrzem świata, a Argentyna zagra z Chorwacją, czyli wicemistrzem świata. Rewelacja z Afryki stawi czoła głównym faworytom, którzy mogą obronić tytuł jako pierwsza ekipa w XXI wieku. Ale Lwy Atlasu nie stoją na straconej pozycji i na pewno zawieszą drużynie Didiera Deschampsa poprzeczkę bardzo wysoko.