Skoro "Lenin jest wiecznie żywy", żyje i w popkulturze. Prędzej czy później musieli spróbować go więc ożywić także twórcy reklam. Krwawy rewolucjonista od kilku dni zachęca zatem do korzystania z usług jednej z telefonii komórkowych. Ale czy użycie wizerunku Lenina w polskiej reklamie nie jest nadużyciem? - Gdybym ja zatwierdzał tę reklamę, to bym jej twórcę wyrzucił za okno razem z tym pomysłem - mówi naTemat medioznawca, prof. Maciej Mrozowski.
Niektórzy twierdzą, że Włodzimierz Lenin jak inni ideolodzy komunizmu w zasadzie miał dobre intencje, tylko coś nie wyszło z ich realizacją. W przeciwieństwie do Marksa i Engelsa, sygnował jednak swoim podpisem wiele rozkazów, które sprawiły, że życie straciły setki tysięcy ludzi. Gdy ówczesna opozycja zbytnio mu zagroziła, postanowił przecież wprowadzić kampanię "czerwonego terroru", która miała zgładzić rosyjską burżuazję i duchowieństwo.
Bo ma charakterystyczną gębę?
Ale przecież to było dawno, a jak mówi prof. Maciej Mrozowski, medioznawca z SWPS, "Lenin miał charakterystyczną gębę". A charakterystyczne gęby zawsze są w cenie. Dlatego od Nowego Roku podobizna Lenina jest główną atrakcją najnowszej kampanii reklamowej telefonii komórkowej Heyah. W spotach i na billboardach komunista hasłem "Dawajcie, nawijajcie" zachęca do kupowania pakietów darmowych minut.
Miało być zaskakująco i fajnie, a wyszło... Jak zwykle, gdy ktoś w zbyt prosty sposób szuka metody na przyciągnięcie uwagi. "No tak, Hitlera tylko brakuje i tekstu typu: "GAZEM PO PAKIETY!". Gratulacje dla autora/autorów reklamy. Polecam palnąć się w łeb" - to najpopularniejszy komentarz pod spotemreklamowym na profilu Heyah na YouTube. Inny to cytat z art. 256 kodeksu karnego, który przewiduje, że "kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa [...] podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2."
Lenin w reklamie telefonii komórkowej
Heyah wykorzystuje wizerunek komunistycznego rewolucjonisty
"Usuńcie tego mordercę z reklamy, może jakichś innych seryjnych morderców do reklamy weźmiecie", "Używanie wizerunku Lenina w kampanii reklamowej uważam za hańbiące, godzące w Polskę, naszą historię oraz rodziny ofiar Lenina. Działania Polskiej Telefonii Cyfrowej S.A., właścicieli marki Heyah, oprócz aspektów moralnych łamią także polskie prawo" - oburzają się internauci.
"Nie ważne jak mówią, byle mówili"
Takich emocji reklama nie wywołuje jednak u medioznawcy, przyzwyczajonego do stosowania przez agencje reklamowe starej metody "nie ważne, jak mówią, byle mówili". Maciej Mrozowski zwraca uwagę, że twórcy kampanii i tak nie wykorzystali całego potencjału tkwiącego w Leninie. - Najlepsze byłoby przecież nawiązanie do hasła "Proletariusze wszystkich krajów łączcie się". Czyli "łączcie się" i kupujcie nasze komórki... - ironizuje specjalista.
Przyznaje jednak, że Lenin musi być łakomym kąskiem dla twórców reklam, ponieważ jest jedną z ikon XX wieku. Cały problem w tym, że takimi samymi ikonami są też Hitler czy Mao Zedong. Z drugiej zaś strony niektórzy mogą argumentować, że czemu nie sięgać po takie postacie, skoro krew na rękach mają też demokratyczni przywódcy, jak choćby legendarny JFK. - Rozważa się więc tę reklamę z Leninem nie w kontekście tego, kim był, a z czym się dziś kojarzy. W kontekście telefonii nie widzę w tym jednak nic specjalnie chwytliwego - tłumaczy medioznawca.
Ogłupienie...
W ocenie prof. Mrozowskiego, sięganie po kontrowersyjne postacie historyczne w reklamie nie jest już przekroczeniem granic, ponieważ nasza świadomość jest coraz bardziej oderwana od historii. Dziś wyciągamy z niej tylko to, co było charakterystyczne wklejając to w globalne schematy, które całkowicie mieszają prawdę historyczną. - To świetny przykład upadku wiedzy historycznej. Postacie przestają więc znaczyć historię, a zaczynają znaczyć legendę. Powstają takie samoreferencyjne układy odniesień - tłumaczy rozmówca naTemat.
Zdaniem Macieja Mrozowskiego, tak właśnie dochodzi do wprowadzenia destrukcyjnego chaosu kulturowego. - Należy generalnie występować przeciwko takiej estetyce. Niezależnie od tego, czy pojawia się w niej Lenin czy Piłsudski, albo Maria Skłodowska-Curie. Bo to powoduje bałagan myślowy w tym całkowicie już ogłupiałym pokoleniu, dla którego cały porządek kulturowy padł w gruzach. Bo młodzi nie mają pojęcia kim naprawdę był Lenin. Dla nich to tak samo jakby Jagiełło rozmawiał w reklamie przez telefon z Sobieskim - ocenia.
- Gdybym ja zatwierdzał tę reklamę, to bym jej twórcę wyrzucił za okno razem z tym pomysłem. Bo po co to wszystko? Problem w tym, że jesteśmy trochę jak Don Kichote. Nasza idea jest słuszna, ale walczymy z wiatrakami, które jej zupełnie nie rozumieją - podsumowuje.
Używanie wizerunku Lenina w kampanii reklamowej uważam za hańbiące, godzące w Polskę, naszą historię oraz rodziny ofiar Lenina. Działania Polskiej Telefonii Cyfrowej S.A., właścicieli marki Heyah, oprócz aspektów moralnych łamią także polskie prawo. CZYTAJ WIĘCEJ
prof. Maciej Mrozowski
medioznawca SWPS
Należy generalnie występować przeciwko takiej estetyce. Niezależnie od tego, czy pojawia się w niej Lenin czy Piłsudski, albo Maria Skłodowska-Curie. Bo to powoduje bałagan myślowy w tym całkowicie już ogłupiałym pokoleniu, dla którego cały porządek kulturowy padł już w gruzach.