Niesamowite krajobrazy, świetny samochód. Pierwsza relacja z Rajdu Dakar
Krzysztof Hołowczyc
06 stycznia 2013, 08:40·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 06 stycznia 2013, 08:40
Jest godzina 16:00 czasu lokalnego. Na dworze 26 stopni, czyli bardzo przyjemna temperatura szczególnie przed tym, co czeka nas od jutra na pustyni. Właśnie znalazłem chwilę, żeby zrelacjonować Wam pierwsze dni na Dakarze 2013.
Reklama.
Zaczęło się bardziej gorąco, kiedy okazało się, że w środę do Peru przyleciałem ja, ale mój bagaż już niestety nie. Dziesiątki telefonów, mnóstwo stresu, ale finalnie torba wylądowała w moim hotelu. Na szczęście od tego momentu wszystko szło już po naszej myśli – shakedown pokazał, że przygotowanie naszego Mini jest na absolutnie najwyższym możliwym poziomie. To jest samochód, którym można walczyć o podium.
Zmiany w zawieszeniu fantastycznie sprawdzają się na kopnym piasku i cały samochód daje mi Niebywałą frajdę w prowadzeniu. Dużą wagę przyłożyliśmy tym razem do niezawodności, dokręcenie każdej śrubki i mocowanie każdego przewodu zostało sprawdzone po kilka razy. Prewencja jak przed lotem w kosmos, ale też obciążenia dla samochodu przez najbliższe dwa tygodnie będą naprawdę ‘kosmiczne’.
Dzisiejszy 13 km prolog startował z Pisco, dokąd musieliśmy przejechać z Limy pokonując 250 km wzdłuż wybrzeża Pacyfiku. Krajobrazy niesamowite! Sama próba bez niespodzianek, choć w pewnym momencie, na grząskiej sekcji, za słabo zerwałem ze sprzęgła i silnik zgasł. Nic nadzwyczajnego w walce, ale tutaj każda sekunda liczyła się razy pięć, więc nie mogliśmy sobie pozwolić na postój. Na metę wjeżdżałem rozczarowany, dlatego tym większe było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłem, że jesteśmy przed Novistkiy’m, Romą i Peterhanselem. Widocznie musieliśmy utrzymywać niezłe tempo przez resztę odcinka. Dzisiejszy dzień kończymy na szóstym miejscu tracąc 34 sekundy do prowadzącego Sainza, którego buggy z ok. 20 km/h wyższą prędkością maksymalną i tak było na z góry wygranej pozycji.
Prawdziwa walka dopiero od jutra przed nami. Trzymajcie kciuki i czekajcie na kolejne doniesienia z dakarowego frontu.