nt_logo

Nowe fakty ws. wybuchu w Siecieborzycach. Wstrząsająca relacja matki Urszuli

Dorota Kuźnik

02 stycznia 2023, 22:27 · 2 minuty czytania
Wiadomo, co powiedziała 31-letnia Urszula tuż po wybuchu podrzuconej jej paczki. Informację tę przekazała jej matka. Jak wyjaśniła, młoda kobieta, która w wyniku ataku straciła dłonie, miała prosić matkę, by ta ją "dobiła". Tę przejmującą relację przekazała w programie "Uwaga" stacji TVN.


Nowe fakty ws. wybuchu w Siecieborzycach. Wstrząsająca relacja matki Urszuli

Dorota Kuźnik
02 stycznia 2023, 22:27 • 1 minuta czytania
Wiadomo, co powiedziała 31-letnia Urszula tuż po wybuchu podrzuconej jej paczki. Informację tę przekazała jej matka. Jak wyjaśniła, młoda kobieta, która w wyniku ataku straciła dłonie, miała prosić matkę, by ta ją "dobiła". Tę przejmującą relację przekazała w programie "Uwaga" stacji TVN.
Nowe fakty w sprawie wybuchu paczki. Jest relacja matki. Fot. NewsLubuski / East News
  • 19 grudnia w Siecieborzycach doszło do wybuchu bomby podrzuconej w paczce
  • Pakunek odebrała adresatka, czyli 31-letnia Urszula
  • Matka kobiety wyjawiła teraz, jak wyglądała sytuacja od przyjęcia paczki po moment eksplozji

Sprawa paczki, która wybuchła w rękach 31-letniej kobiety obiegła Polskę. W dobie wszechobecnych dostaw kurierskich i zamówień internetowych, Polacy zaczęli martwić się o swoje życie.

Kobieta w związku z wybuchem została bowiem drastycznie okaleczona, w konsekwencji eksplozji konieczna była amputacja jej dłoni. Zranione zostały także jej dzieci, które były obok, gdy otwierała ona paczkę.

Jak wyglądał moment eksplozji? Matka opowiada przebieg zdarzenia

O okolicznościach otrzymania przesyłki z bombą oraz o momencie eksplozji opowiedziała stacji TVN matka pokrzywdzonej kobiety. Jak wyznała, przesyłka była zaadresowana do Urszuli.

– Wyszła rozgrzać samochód i wróciła z paczką. To był kwadratowy pojemniczek, jakieś 20 centymetrów na 20. Przeczytała, że zaadresowane jest to na nią. Paczka była zaklejona przezroczystą taśmą. Ona chyba wzięła nożyk i otwierała to, wtedy to wybuchło – powiedziała w rozmowie z "Uwagą".

"Mamo, dobij mnie"

Kobieta opisała także samą eksplozję, do której doszło w domu po otwarciu paczki. Jak zaznaczyła, przy otwarciu paczki obecny był jej 2-letni wnuczek.

– Podmuch uderzył w drzwi i on upadł i ja upadłam. Szybko się zerwałam, zobaczyłam krew, miał na pleckach rany. Wyniosłam go z tego dymu i zobaczyłam córkę leżącą na podłodze. Krzyczała: "Mamo, dobij mnie" – opowiedziała matka 31-latki. To właśnie ona wezwała pomoc do córki i jej dzieci. Cała trójka trafiła do szpitala.

Ciężki stan ofiar wybuchu bomby w paczce

31-letnia Urszula oraz jej 7-letnia córka Ola i 2-letni syn Bartek zostali poszkodowani i natychmiast trafili do szpitala w Zielonej Górze. Matka, która była najbliżej źródła wybuchu, znajdowała się w stanie krytycznym. Córka była w stanie ciężkim. Najmniejsze obrażenia miał syn. Cała trójka musiała przejść operacje i została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej.

Na temat stanu 31-latki wypowiedział się w rozmowie z PAP mąż jej siostry, Marcin Banaszkiewicz. Zdradził, że pierwsza operacja rannej kobiety, zaraz po przetransportowaniu jej do szpitala, trwała 10 godzin.

– Amputowano jej prawą dłoń, łatano lewą rękę i ratowano rozerwane narządy brzucha, bo paczka wybuchła na tej wysokości. Kolejne dwie operacje oczu i miednicy polegały na wyjęciu kilkudziesięciu odłamków, które przekazano policji – tłumaczył.