
– Poluzowanie dyscypliny w szkołach, mówienie tylko o prawach ucznia, a zapominanie o obowiązkach, stawianie nauczycieli pod ścianą przez rodziców, którzy mają bardzo roszczeniowy stosunek do nauczycieli, jest błędem wychowawczym, który przekłada się na to, że dziecko nie jest w stanie wytrzymać 45 minut w klasie. To było kiedyś nie do pomyślenia, bo była dyscyplina. Musimy wrócić do obowiązków – wygłosił ostatnio w Telewizji Trwam minister edukacji Przemysław Czarnek.
Strach się bać, co będzie dalej, biorąc pod uwagę to, co jest już teraz. Zdyscyplinowanie rodziców to chyba naczelna zasada nauczycieli. To właśnie na barki dorosłych spada większość zadań, które zleca się w szkole uczniom.
Nauka w szkole grubo ponad etat
Dzieci Justyny chodzą do autorskiej szkoły prywatnej, inspirowanej fińskim modelem edukacji. Tam uczniowie nie wiedzą ani co to zadania domowe, ani co to ściąganie. Nikt nie ściąga, bo nie ma ocen. Ergo, nie ma po co ściągać.
Dzieci Justyny nie muszą organizować sobie pomocy naukowych, rzeczy, na bazie których realizowane będą zajęcia, ani przygotowywać się do dyktanda. Wracają do domu, by odpocząć. To jednak kosztuje rodziców i to niemało, bo 1600 złotych miesięcznie.
Z drugiej strony jest typowa polska podstawówka. I choć szkoły już raczej nie są tak bure i ponure jak kiedyś, a łazienki zwykle wyglądają godnie, w systemie edukacyjnym od pokoleń zmieniło się niewiele. Z niektórymi kwestiami jest nawet gorzej.
Jak tłumaczy Martyna, niemal każdego dnia coś trzeba przynieść albo przygotować dziecko na jakieś nietypowe wydarzenie.
Martyna
mama trójki dzieci
Trzeba przyznać rację, że ośmio- czy dziewięciolatek fizycznie sam nie ogarnie ani kostiumu na przedstawienie, ani kupna worka karmy dla zwierząt. Wymieniać można tak do wieczora: przygotowanie produktów na sałatkę owocową, tkanin na sukienkę dla marzanny, czy książek, które można oddać do biblioteki...
Powiadomienia na Librusie
Elektroniczny dziennik to coś, czego rodzice często szczerze nienawidzą. Co prawda z jednej strony służy do podglądania oceny dziecka, ale z drugiej do kontaktu. Zdecydowanie zbyt częstego, jak podkreśla Martyna.
– Na Librusie dociera do nas po kilka powiadomień dziennie i dotyczą nie tylko klasy, ale całej szkoły. Każde trzeba przeczytać, bo nie wiadomo czy nie dotyczą naszego dziecka – wyjaśnia i dodaje, że jakby tego było mało, dzisiejsza szkoła to też masa papierologii.
Martyna
mama trójki dzieci
Najgłupsze zadania domowe na świecie
To, co często dobija rodziców, to też bezsensowność zadawanych dzieciom zadań. Zdarza się, że projekty, które mają zrobić w domach, zwyczajnie nie są edukacyjne. Poświęcają całe popołudnia na tworzeniu pseudo-zabawek z rzeczy z recyklingu, czy innych rzeczy koniecznie zero-waste, które jest dziś w trendach.
Agata opowiada, że miała do wykonania choinkę z makaronu w kształcie muszelek, pryskanego złotym sprayem i naklejanego na ozdobiony stożek z brystolu.
Agata
była uczennica
Od tego czasu niewiele się zmieniło. Są nawet grupy na Facebooku, na których rodzice dzielą się szkolnymi abstrakcjami i żalą się na system edukacji, w którym dominuje zawalanie dzieci, a co za tym idzie rodziców dodatkowymi obowiązkami.
Do tego dochodzą przygotowania do klasówek, przedstawień i konkursów. Wszystko wiąże się z poświęceniem masy czasu, który powinien być spędzony na odpoczynku. No i wisienka na torcie, czyli zadania domowe.
Praca po pracy
Już sama zasadność zadań domowych jest mocno dyskusyjna. Bo dlaczego dziecko po ośmiu godzinach spędzonych na nauce, po szkole ma nie mieć szans na odpoczynek. W tym kontekście zawsze pojawia się porównanie do dorosłych, którym kazałaby się codziennie pracować po godzinach, nie dając pola do odpoczynku.
Liczne badania pokazują, że zdania domowe to przeżytek. Danych nie trzeba szukać daleko. Nawet nasz rodzimy Związek Nauczycielstwa Polskiego we współpracy z Evidence Institute sprawdził temat. Wyniki jasno pokazały, że "na poziomie szkół podstawowych prace domowe nie przynoszą spodziewanych korzyści w postaci poprawy efektów nauczania w kluczowych przedmiotach".
Związek Nauczycielstwa Polskiego
Wnioski z badań
Budząca się szkoła
Coraz więcej jest jednak placówek, które postanawiają odchodzić od zadań domowych. To w Polsce nadal egzotyka, choć coś zaczyna się w tej kwestii ruszać. Oprócz szkół prywatnych, w których brak ocen i dawanie dzieciom szans na odpoczynek po szkole zaczyna być normą, od zadań domowych powoli odchodzą także niektóre szkoły systemowe.
Takim przykładem jest szkoła podstawowa w Skokowej, której dyrektor zrezygnował z dzwonków. – Przerw pilnują sami uczniowie. W młodszych klasach nie ma ocen. W starszych, na niektórych przedmiotach, dzieci mogą pisać sprawdzian z kolegą z ławki lub z otwartym podręcznikiem. Nie ma też przeszkód, by dzieci prosiły nauczyciela o pomoc i podpowiedź – mówił w Radiu Wrocław dyrektor placówki Andrzej Grzegorzewicz.
Andrzej Grzegorzewicz
dyrektor Szkoły Podstawowej w Skokowej / wypowiedź dla Radia Wrocław
Grzegorzewicz wraz z nauczycielami postanowił wprowadzić eksperymentalny system. Zaznaczmy, że z sukcesem, bo uczniowie ze Skokowej, która jest wiejską szkołą nieopodal Trzebnicy, napisali egzamin ósmoklasisty powyżej średniej wojewódzkiej.
Na ocenach najbardziej zależy dorosłym
Choć Justyna z pełną świadomością posłała swoje dzieci do szkoły, w której nie ma dzwonków, klasówek i zadań domowych, sama musi się pilnować. Jak wyjaśnia, łapie się na tym, że sama wychowana na klasówkach i zadaniach domowych ma obawy, że jej dziecko niczego się nie uczy.
Jak dodaje, to właśnie rodzice są często największym hamulcowym zmian, które mogłyby zajść w szkołach, bo o ile pieklą się na zadania domowe, o tyle na brak ocen już większość nie chciałaby przystać, nawet gdyby nauczyciele próbowali skuwać skostniały system.
Justyna
mama dzieci w szkole inspirowanej modelem fińskim
Programme for International Student Assessment (PISA) przeprowadził badania, z których wynika, że choć dzieci w Finlandii poświęcają znacznie mniej czasu na edukację, system nauczania w Finlandii jest bardziej efektywny niż w np. w Singapurze. Ten, choć plasuje się na szczycie rankingu najlepszych wyników, jest systemem, który obarcza uczniów ogromem czasu na naukę.
Polskie dane pokazują, że zadania domowe wywołują konflikty na płaszczyźnie rodzice – nauczyciele, uczniowie – nauczyciele i uczniowie – rodzice. Z przeprowadzonych w 2016 roku badań dotyczących czasu wolnego wśród dzieci wynika, że blisko 44 proc. rodziców uważa, że dzieci spędzają za dużo czasu na rozwiązywaniu prac domowych.
Zobacz także