"O jeju, o jeju!". Dopiero policja obudziła pijanego woźnicę ze świętokrzyskiego
redakcja naTemat
03 stycznia 2023, 20:29·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 03 stycznia 2023, 20:29
Policja Świętokrzyska opublikowała nagranie, na którym widać mężczyznę śpiącego na wozie ustawionym w poprzek drogi. Jedyne słowa, które udało się wykrzesać pijanemu 62-latkowi to "o jeju".
Reklama.
Reklama.
Świętokrzyska Policja nagrała zdarzenie z udziałem pijanego woźnicy
Nietrzeźwy mężczyzna zasnął na furmance z lejcami w ręku
Policja Świętokrzyska zamieściła niecodzienne nagranie na swoim profilu w mediach społecznościowych. Wideo zostało nagrane kilka dni temu przez kamerkę znajdującą się przy mundurze jednego z funkcjonariuszy. Zdarzenie miało miejsce we wsi Nowa Dębowa Wola w województwie świętokrzyskim.
Na nagraniu można zobaczyć furmankę wraz z koniem, która stoi w poprzek drogi. 62-letni mężczyzna leży na stosie worków znajdujących się na wozie. Policjanci postanowili wziąć od woźnicy lejce, które trzymał w rękach, by ustawić furmankę wzdłuż pobocza. Mężczyźnie natomiast funkcjonariusze pomogli zejść z wozu, tłumacząc, że zapraszają go do radiowozu. Jedyne słowa 62-latka, które możemy usłyszeć na nagraniu to "o jeju".
Woźnicy grozi nawet 2500 zł mandatu
O zdarzeniu funkcjonariusze zostali poinformowani w piątek 30 grudnia przed godziną 15:00. Osoba zgłaszająca ten incydent przekazała, że mężczyzna jest prawdopodobnie pod wpływem alkoholu. Jak wykazało później badanie, 62-latek miał ponad 3 promile alkoholu we krwi.
Oficer prasowa KPP w Ostrowcu Świętokrzyskim podkom. Ewelina Wrzesień poinformowała w rozmowie dla polsatnews.pl, że mężczyzną, wozem i koniem zajęli się życzliwi sąsiedzi. – Za prowadzenie zaprzęgu konnego w takim stanie grozi 2,5 tysiąca złotych mandatu – dodała rzeczniczka.
Wystraszone konie wywróciły powóz z 12 turystami. Wszystko przez petardy
Niedawno informowaliśmy o innym incydencie z udziałem konnego powozu. W Sylwestra przed godziną 17:00 w Rabce-Zdroju turyści postanowili przejechać się wozem zaprzęgniętym w dwa konie. Do wypadku doszło na terenie uzdrowiska przy ul. Podhalańskiej. Gdy zwierzęta usłyszały przeraźliwy huk petard, woźnica nie był w stanie nad nimi zapanować, a wóz się przewrócił.
Podróżowało nim aż 12 osób. Trzy osoby zostały lekko ranne i trafiły do szpitala. Młodszy inspektor Sebastian Gleń w rozmowie z SE.pl mówił, że prowadzone jest postępowanie w tej sprawie. Natomiast osoba, która odpaliła petardę, może obawiać się poważnych konsekwencji.
"W wyniku wystrzału petardy przez nieznanego sprawce, spłoszyły się konie zaprzęgnięte do dorożki, na skutek tego doszło do jej wywrócenia. Trzy lekko ranne osoby zostały przewiezione do szpitala" – brzmi komunikat rzecznika policji.
Pamiętajmy, że weterynarze i przyrodnicy podkreślają, że petardy to narzędzie tortur zwierząt. Zarówno pies, jak i koń odgłos wybuchu może rozumieć jako zagrożenie życia, które zmusza go do natychmiastowej ucieczki. Podczas niej zwierzę może skrzywdzić zarówno siebie, jak i innych. Wystrzały są stresujące nie tylko dla zwierząt domowych, ale i dziko żyjących.