Swoje wyzwanie Des Breakey rozpoczął 1 grudnia 2022 r. Codziennie jadł 4 kebaby. Każdy kupowany w innej restauracji lub sklepie. Odbiło się to oczywiście na jego portfelu, bo każdy kebab kosztował od 5 do nawet 15 funtów. Pytanie, jak mężczyzna był w stanie zjeść takie ilości fast-foodów? Jak podkreślał, jego niezdrowym sekretem było całkowite głodzenie się od rana do godziny 17.00 i zasiadanie do wieczerzy złożonej z 4 kebabów.
"Czasami jadłem je w samochodzie mojego kumpla, niektóre w biegu. Najszybciej zrobiłem to w półtorej godziny" - powiedział Breakey, cytowany przez portal Mirror. W czasie trwania swojego "kebabtonu" 36-letni ojciec dwójki dzieci spożył w sumie 250 tys. kalorii. Należy podkreślić, że w międzyczasie nie żywił się niczym innym.
By dać radę codziennie skonsumować 4 kebaby, nie jadł nic poza nimi. W czasie świąt Bożego Narodzenia nie próbował nawet świątecznych potraw i zrezygnował z pieczenia indyka.
Co jeszcze na tym stracił? Poza około 1500 funtów ze swojego portfela (chociaż przyznał, że czasami kebaby dostawał w prezencie), także zdrowie. Chociaż zawodnik "kebabtonu" przyznaje, że pierwsze dwa tygodnie nie były dla niego uciążliwe, to dwa ostatnie skończyły się kryzysem. I to zarówno psychicznym, jak i fizycznym.
"Podobało mi się to, ale jestem zmęczony fizycznie. (...) Nie jadłem owoców, warzyw i żadnych składników odżywczych. Nie mogłem jeść nic innego. Przez pierwsze dwa tygodnie był spokój. Ale przez ostatnie dwa tygodnie zrobiło się trochę bałaganu, nie tylko fizycznie, ale także psychicznie w mojej głowie" – podkreślił. Monotonna i uboga dieta przełożyła się na psychiczne wycieńczenie. Pojawia się pytanie, czemu więc mężczyzna nie przerwał swojego ekstremalnego wyzwania. – Była presja, aby to osiągnąć – musiałem to zrobić. Nie mogłem zawieść – powiedział. W sumie na cele charytatywne udało mu się zebrać ponad tysiąc funtów. Des Breakey nadal zbiera pieniądze dla Hospicjum Dziecięcego Francis House. I pewnie każdy zadaje sobie pytanie, czy mężczyzna jeszcze kiedykolwiek w swoim życiu będzie w stanie spojrzeć na kebab. Okazuje się, że tak.
Jak podkreśla, planuje zjeść kolejnego w następny weekend. Jednak wyłącznie dla własnej przyjemności, bo z żywieniowymi wyzwaniami na razie kończy. – To bardzo duże osiągnięcie. Doceniam wsparcie, które otrzymałem. Ale nie podejmę się tego ponownie. To mój ostatni taniec. Teraz przechodzę na emeryturę – podsumował żartobliwie.