Przemysław Czarnek domaga się przeprosin od Tomasza Terlikowskiego i wpłaty 20 tys. zł na jedną z fundacji. Chodzi o wpis dziennikarza o "nagonce na rodziców dziecka, które zostało wykorzystane seksualnie". Publicysta szybko odpowiedział na żądania ministra edukacji i nauki.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Tomasz Terlikowski przedstawił na Twitterze treść pisma od Przemysława Czarnka. Dowiadujemy się z niego, że minister edukacji i nauki żąda przeprosin, a także złożenia "jednoznacznego i kategorycznego oświadczenia prostującego". Domaga się też wpłaty 20 tys. zł na rzecz Fundacji Małych Stópek.
"Ja, Tomasz Terlikowski, przepraszam Pana Przemysława Czarnka – Ministra Edukacji i Nauki za moją publiczną fałszywą wypowiedź zamieszczoną na Twitterze w dniu 30 grudnia 2022 r., jakoby Pan Przemysław Czarnek uczestniczył w nagonce na rodziców dziecka wykorzystanego seksualnie, a więc w ponownym gwałcie na tym dziecku. Moja wypowiedź była fałszywa. Przemysław Czarnek nigdy nie był autorem jakichkolwiek wypowiedzi, które mogłyby uzasadniać przedstawioną przeze mnie opinię".
Dziennikarz odpowiada ministrowi
Na wystosowanie przeprosin i wpłatę na rzecz fundacji Terlikowski ma tydzień. Dziennikarz, choć nie napisał tego wprost, dał do zrozumienia, że nie spełni warunków polityka.
"Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek jeszcze przed weekendem w Telewizji Republika zapewniał, że przebaczył mi. Kilkanaście godzin później wysłał do mnie pismo prawne. W tej sprawie stoję tak, jak stoję, inaczej naprawdę nie mogę" – skomentował publicysta.
"Oczekuję od osoby odpowiedzialnej za system edukacji i wychowania naszych dzieci wrażliwości, która sprawi, że dobro każdego dziecka będzie leżeć mu na sercu. Brak publicznego wzięcia w obronę chłopca będącego ofiarą przestępstwa seksualnego przy medialnej nagonce na jego rodzinę, a także publiczne wsparcie osób (choćby w programie TV Republika), które ową akcję medialną zorganizowały, uważam za faktyczny udział w niej i pogłębianie wtórnej wiktymizacji ofiary przestępstwa – dodał.
Terlikowski przypomniał też Czarnkowi, że – zgodnie z orzecznictwem sądów europejskich – "polityk powinien zachować twardą skórę, inaczej ciągle musiałby oskarżać kogoś o zniesławienie".
Zauważył też, że "nie jest jasne, kto poczuł się dotknięty". "Wezwanie podpisał i sam Przemysław Czarnek, i minister, a pismo wysłał sekretariat ministra" – sprecyzował.
Za co Tomasz Terlikowski skrytykował Przemysława Czarnka?
Sprawa dotyczy wpisu na Twitterze, w którym publicysta w mocnych słowach skrytykował ministra edukacji. Tłem internetowej konfrontacji jest sprawa skazanego za pedofilię Krzysztofa F., byłego pełnomocnika marszałka województwa zachodniopomorskiego Olgierda Geblewicza z PO.
Wyrok dla F. szef MEiN skomentował w programie Michała Rachonia w TVP Info. – Ci sami ludzie, którzy tak głośno krzyczą o walce z pedofilią, ukrywają, że w ich szeregach są pedofile i to jeszcze są ludzie związani ze środowiskiem LGBT – stwierdził Czarnek.
Wcześniej powiedział natomiast: – Na tym polega środowisko lewicowo-liberalne w Polsce, które jawnie opowiada się za demoralizacją. Występują przeciwko wartościom rodziny, opowiadają się za środowiskami, które absolutnie wykraczają poza granice, normy znane społeczeństwu opartemu na wartościach. Dzisiaj wstydzą się tego, że prawomocnie skazywane są osoby, które są blisko związane z liderami tego środowiska, szefami partii bądź kandydatami na prezydenta. To jest wstyd, który oni mają.
"Minister Edukacji Narodowej, który uczestniczy w nagonce na rodziców dziecka, które zostało wykorzystane seksualne, nie powinien być ministrem ani dzień dłużej. On uczestniczy w ponownym gwałcie na tym dziecku. On pokazuje, że nie ma pojęcia, czym jest zbrodnia pedofilii" – tak słowa Czarnka skomentował Tomasz Terlikowski.
Na reakcję polityka PiS nie trzeba było długo czekać. "Niech Pan posłucha uważnie: jeżeli Pan nie przeprosi jeszcze dziś, w przyszłym tygodniu pozywam Pana do Sądu" – odgrażał się Przemysław Czarnek.
Dziennikarz zadeklarował, że nie obawia się wymiaru sprawiedliwości. "Chętnie wykażę się przed sądem, dlaczego fakt, że nie potępia się dziennikarzy, którzy ujawniają dane skrzywdzonego dziecka, jest uczestniczeniem w nagonce na niego i na jego rodzinę. I chętnie uzasadnię, dlaczego oznacza to dla tego dziecka wtórny gwałt" – odparł Tomasz Terlikowski.