Wypadek w Dawidach Bankowych od kilku dni jest szeroko komentowany w mediach. Dwóch policjantów w radiowozie rozbiło się tam o drzewo, a na tyle pojazdu siedziały dwie nastolatki. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" opowiedziała o tym matka 17-latki.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W Dawidach Bankowych pod Warszawą rozbił się radiowóz, w którym była 17-latka i 19-latka
Żadna z nich była zatrzymana. 17-latka jest nadal w szpitalu. O jej stanie, po wypadku i teraz, opowiedziała jej matka
Wypadek w Dawidach Bankowych, gdzie radiowóz uderzył w drzewo, szybko przestał być tak oczywistą sprawą, jak się na początku wydawało.
Co wydarzyło się w Dawidach Bankowych na Mazowszu?
Potem jednak okazało się, że na tyle wozu była 17-latka i 19-latka. Żadna z nich nie była osobą zatrzymaną. Wcześniej obie, wraz z grupą znajomych, zgłosiły służbom pożar traw.
– Po przejechaniu około dwóch kilometrów policjant kierujący radiowozem nie wyrobił na zakręcie, uderzył w drzewo. Drugi z nich miał krzyknąć: "a teraz sp******ać!". Dziewczyny były przerażone. To wszystko było jak z filmu, jak z horroru – opowiedziała TVN24 matka 17-latki.
– Zobaczymy, jesteśmy jeszcze przed tymi konsultacjami. Po samej operacji, to po około pięciu dniach, powinna dojść do siebie, do takiego stanu, w którym mogłaby w miarę normalnie funkcjonować. Ale teraz widzimy, że dochodzą również te sprawy emocjonalne – powiedziała kobieta "GW".
Jak dodała, jest z córką cały czas w szpitalu. – Mam teraz chwileczkę, bo przysnęła. Nie spała całą noc, teraz przysnęła, więc mogłam na moment opuścić salę, bo nie chcę jej zostawiać samej. Ze mną czuje się bezpiecznie, prosiła mnie nawet dzisiaj, żebym się z nią położyła w łóżku i przytuliła, żeby czuła się bezpieczniej. Jest ciężko – opowiadała pani Sylwia.
Matka 17-latki o wypadku: Ten jej wzrok, po prostu przerażenie
Kobieta wróciła też do tego, co usłyszała od córki zaraz po wypadku. –Pierwszy zdanie to było: "Mamuś, wiesz, kiedy ja widziałam, jak my jedziemy na to drzewo i ten policjant próbował jeszcze ręcznie wyhamować, to myślałam, że ja cię już nigdy więcej nie zobaczę" – zrelacjonowała.
Wypadek wpłynął na życie rodziny. – Myślę, że nigdy, do końca życia nie zapomnę wzroku córki, gdy zawoziliśmy ją na blok operacyjny. Ten jej potworny lęk, mimo że jest naprawdę bardzo silną dziewczyną. Ten jej wzrok, po prostu przerażenie. Nie da się tego opisać, po prostu się nie da – uważa kobieta.
We wtorek dowiedzieliśmy się też, że obecnie sprawę uprowadzonych nastolatek prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Sprawą zajęła się prokuratura w Warszawie
"Uwzględniono nasz wniosek o zmianę prokuratury. Obecnie sprawę uprowadzonych nastolatek prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie" – poinformował mec. Roman Giertych na Twitterze.
Co więcej, Komendant Stołeczny Policji zdecydował, że dowódca patrolu, który w Dawidach Bankowych rozbił radiowóz, został zawieszony w czynnościach służbowych.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.