Nieważne, ile błędów popełnia PiS, bo opozycja nie potrafi ich wykorzystać. Nagłośnić, wrzucić do debaty publicznej, sprawić, żeby o nich mówiono i żeby wyborcy dostrzegli, ile tracą przez niekompetencję i złą wolę polityków PiS. I dopóki opozycja się tego nie nauczy - partia Jarosława Kaczyńskiego może spać spokojnie. Oby nie do wyborów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Dziś, w trakcie toczącej się już kampanii wyborczej przed jesiennymi wyborami tę różnicę między PiS a opozycją widać jak na dłoni. PiS jest partią skuteczną, partie składające się na opozycję skuteczne nie są.
Można się z poglądami PiS nie zgadzać, można uważać to ugrupowanie za autorytarne, ale jedno mu trzeba przyznać: konsekwentnie osiąga swoje cele. A że naszym zdaniem e cele są złe? Cóż, z perspektywy interesów PiS to bez znaczenia. Bo w polityce nie ma niczego ważniejszego niż umiejętność osiągania tego, co się chce.
Najbardziej to widać na przykładzie nieudacznictwa opozycji, która teoretycznie ma przecież wszystko, czego trzeba, żeby wygrać z PiS.
Popatrzmy: błędy PiS dostaje podane na tacy, bo póki co jeszcze wciąż nagłaśniają je resztki niezależnych mediów, koszmarnego wizerunkowo prezesaKaczyńskiego jeżdżącego po Polsce też, podobnie jak aferę na aferze i obecnego wciąż w przestrzeni publicznej skompromitowanego Macierewicza, a jeśli do tego dodać coraz to nowe, uchwalane przez zdominowany przez PiS Sejm buble prawne, wycofujący się z Polski na potęgę kapitał zagraniczny, rządowe plany coraz większej inwigilacji, pogmatwane i niespójne prawo podatkowe, galopujące inflację i ceny… że o Rydzyku i coraz to nowych pedofilskich aferach we wspierającym PiS Kościele katolickim nie wspomnę, to rodzi się pytanie: czego opozycji trzeba więcej?
Ktoś napisał niedawno na Twitterze długą listę rad dla opozycji: wymienił, co powinna robić, żeby wreszcie przechylić sondażową szalę widocznie na swoją korzyść. Napisałam wtedy, że moim zdaniem doradzanie opozycji ma tyle samo sensu, co radzenie alkoholikowi, żeby przestał pić. Wiadomo, że nie posłucha, szkoda nerwów - a zmieni się tylko wtedy, gdy sam poczuje taką potrzebę.
Wygrywanie wyborów w dzisiejszych czasach to nie jest czarna magia, tylko wiedza - trzeba po prostu odrobić lekcje. Powody, że wygrywa ta lub inna partia, sposób komunikacji z wyborcami, nowoczesne technologie w służbie polityki i wiele innych rzeczy - to wszystko jest znane i są eksperci, którzy się z tym z powodzeniem zajmują. Trzeba po prostu korzystać z ich usług. To kosztuje - ale warto, a nawet więcej: w dzisiejszych czasach jest konieczne.
Poza tym istnieje coś takiego jak zdroworozsądkowe abecadło polityczne: działanie razem, a nie osobno, niekłócenie się o bzdury, niepodważanie wzajemnie swojego autorytetu, jedność i spójność w obliczu pomysłów politycznego przeciwnika, niegłosowanie wspólnie z nim i nielegitymizowanie jego pomysłów, a nade wszystko - nieograniczanie się do reagowania na to, co on zrobi. Odwaga i umiejętność nadawania tomu, skuteczne wrzucanie do debaty publicznej własnych tematów. Są kluczowe, jeśli chce się wygrać.
Tymczasem jest tak: Polska traci miliardy z KPO - opozycja boi się tematu i zamiast atakować PiS, skupia się na udowadnianiu, że to nie jej wina (sic!). PiS opowiada populistyczne głupoty o reparacjach wojennych od Niemiec, opozycja, zamiast rzecz wyśmiać, nieśmiało przebąkuje, że… będzie kontynuować rozmowy w tej sprawie!
PiS dorzuca na propagandę w TVP - opozycja oburza się na Twitterze i na tym poprzestaje. Są zapowiedzi zaglądania do telefonów i maili Polaków - na opozycji cisza… no - może poza paroma nudnymi, ogranymi tekstami o "totalnej inwigilacji".
Wychodzi sondaż, zgodnie z którym Polacy boją się, że wybory będą sfałszowane - i co? I nic. Bilety PKP w Polsce bezprecedensowo drogie, droższe niż w Niemczech? Cisza. Wychodzą statystyki, z których wynika, że jesteśmy najbiedniejsi w UE - nadal nic.
Zastanawiam się, co mogłoby wyrwać opozycję z tego błogiego letargu, bo wizja kolejnych wygranych (uczciwie lub nie) przez PiS wyborów tego najwyraźniej nie sprawi. A sam Tusk niestety całej roboty nie zrobi.