Ryszard Kalisz może być kandydatem SLD w wyborach prezydenckich – Leszek Miller powiedział dziś, że widziałby go w tym wyścigu. Ale inni członkowie SLD milczą. To może być znak, że Miller chce się po prostu pozbyć rywala. Bo kto poważny wystawia w Polsce kandydata dwa lata przed wyborami?
"Kalisz na prezydenta? Jeżeli dotrwa w swoim postanowieniu, to czemu nie" – powiedział na antenie RMF FM Leszek Miller, potwierdzając wcześniejsze doniesienia "Newsweeka". Przewodniczący SLD dodał, że poseł rozmawiał z nim o takiej ewentualności. Sęk w tym, że do wyborów pozostały prawie trzy lata. A, jak pokazuje praktyka, nawet najlepszego kandydata nie da się bronić przed politycznymi atakami przez tyle czasu. Skąd więc te deklaracje?
Według dziennikarzy "Newsweeka", poseł chce wykorzystać popularność i w najbliższych wyborach sięgnąć po prezydenturę. Już teraz sonduje nastroje. Na jesieni wydał książkę "Z prawa na lewo". Teraz, promując ją, jeździ po kraju i spotyka się z czytelnikami. Każda rozmowa z posłem przyciąga kilkaset osób.
Ryszard Kalisz uprawia do tego politykę nieco w stylu Kazimierza Marcinkiewicza. A to pokaże się w gejowskim klubie, gdzie zatańczy z Anną Grodzką, a to zagra w towarzyskim meczu z politykami TVN, a później sprzeda swoją koszulkę na aukcji WOŚP. Co tydzień pokazuje się też w luźnym politycznym programie "Kawa na ławę".
Kalisz na tym nie poprzestaje. Oprócz okrągłej, uśmiechniętej twarzy polityka - swojaka, ma też drugą, którą zostawia na spotkania przed sejmową komisją ds. wyjaśnienia okoliczności śmierci Barbary Blidy. W wywiadach podkreśla też swoje dotychczasowe osiągnięcia. Jak w ostatnim, dla magazynu "Gentleman". "Kiedy prezydent Aleksander Kwaśniewski objął najwyższy urząd i namawiał mnie, żebym przeszedł do kancelarii, odmówiłem. Byłem zajęty pisaniem Konstytucji" – powiedział.
Niesmoleński
Kandydat idealny? Tak mówi o nim Piotr Gadzinowski, były poseł, działacz SLD i redaktor serwisu lewica24.pl. – Ta kandydatura wisiała od kilku miesięcy. Leszek Miller nie wziął jej z kapelusza, o tym mówiło się już dużo wcześniej. Słyszałem różne dyskusje na ten temat – mówi w rozmowie z naTemat i dodaje, że nawet jeśli Ryszardowi Kaliszowi bliżej jest do Aleksandra Kwaśniewskiego niż Leszka Millera, to ten ostatni poprze go, bo umie na chłodno kalkulować szanse.
– Dużo zależy od nie od tego czy ludzie popierają kandydata, ale ile procent go w ogóle akceptuje. Im mniej osób go nienawidzi tym większe ma szanse, zwłaszcza jeśli wejdzie do drugiej tury. A Ryszard wzbudza sympatię nawet w PiS – ocenia. – Można wyobrazić sobie hipotetyczną sytuację, w której w drugiej turze będą Ryszard Kalisz i Bronisław Komorowski. Jest prawdopodobne, że wtedy wyborcy PiS zacisną zęby i zagłosują na Ryszarda, a nie "Komoruska" jak go nazywają.
Zdaniem Piotra Gadzinowskiego, Ryszard Kalisz odpowiada też modelowi prezydenta, jaki ukształtował się w naszym społeczeństwie: nie jest liderem partyjnym, jest miękki i uśmiechnięty. – A do tego nie jest uwikłany w podział smoleński, którego ludzie mają dość.
Członkowie klubu parlamentarnego SLD są jednak w stosunku do kandydata Kalisza mniej entuzjastyczni. – Nie jestem zainteresowany rozmową na ten temat. To jeszcze nie jest oficjalne, nie podjęliśmy jeszcze decyzji – zastrzega Jerzy Wenderlich.
Cukierek albo psikus
Wśród działaczy SLD mówiło się do tej pory, że Kalisz ma być kandydatem na prezydenta Warszawy. – To była sensowna kandydatura. Ale prezydencka? Wątpię – mówi dr Anna Materska-Sosnowska. Dla politolożki z Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW, słowa Leszka Millera to raczej zagrywka PR-owska, reakcja na ostatnie wydarzenia w partii – odejście Marka Siwca, zamieszanie wokół Aleksandra Kwaśniewskiego.
– Ryszardowi Kaliszowi członkowie partii zarzucają, że jest za mało lewicowy. Trudno mi wyobrazić sobie, że go poprą – mówi i dodaje, że dla SLD najlepszym wyjściem byłoby poszukiwanie kandydata w szerokim bloku lewicy, a nie narzucenie go przez lidera. – Pytanie brzmi, czym poseł Kalisz różni się od prezydenta Komorowskiego. Jeśli do zaoferowania przed kampanią SLD ma tylko wyjście poza Smoleńsk, to dość słabo.
Zdaniem politolożki, znamienne przy rozpatrywaniu kandydatury Kalisza są słowa Jerzego Wenderlicha. Według niej świadczą o tym, że zamiary SLD nie są poważne. – Milczenie to najlepszy komentarz do tego medialnego faktu – mówi. – To może być próba zagospodarowania Ryszarda Kalisza, który nie może sobie znaleźć miejsca w SLD, forma cukierka: zostań, a my wystawimy cię w wyborach. Ale moim zdaniem Leszek Miller może chcieć się go pozbyć. Ogłoszenie kandydata niemal trzy lata przed wyborami niemal na pewno go spali. Tak, jak w przypadku Włodzimierza Cimoszewicza przeciwnicy polityczni będą mieli dość czasu, by przygotować wobec niego kontratak.
Ryszard Kalisz może więc zostać wystawiony. Ale chyba nie tak, jak chciał.
Dlaczego wystąpiłem z SLD? [...]W sumie byliśmy wyklęci od razu, na dzień dobry: za PZPR-owskie korzenie, za majątek nieboszczki. Generalnie za to, że jesteśmy. CZYTAJ WIĘCEJ