Biało-Czerwoni się obudzili, ale znów przegrali. Koniec marzeń o ćwierćfinale MŚ
Krzysztof Gaweł
18 stycznia 2023, 22:07·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 18 stycznia 2023, 22:07
Reprezentacja Polski była mocno krytykowana po pierwszej fazie mistrzostw świata i trzech meczach w Katowicach. Po przenosinach do Krakowa nasza gra zdecydowanie zmieniła się na plus, ale znów przegraliśmy, tym razem z Hiszpanią 23:27 (15:16). A ten wynik oznacza, że nasz zespół nie ma już szans na ćwierćfinał mundialu. Przed nami jeszcze dwa mecze i trzeba je po prostu wygrać.
Reklama.
Reklama.
Reprezentacja Polskipiłkarzy ręcznych wypracowała awans do fazy głównej mistrzostw świata - jak nazywa się drugą rundę turnieju - ale z Katowic do Krakowa przeniosła się bez punktów, tylko z jednym wygranym meczem na koncie. Biało-Czerwoni ograli Arabię Saudyjską 27:24, ale wcześniej ulegli 24:26 Francji oraz 23:32 Słowenii. W walce o wymarzony ćwierćfinał MŚ musieliśmy wygrać wszystkie pozostałe mecze i liczyć na porażki naszych rywali.
Na początek trzeba było uporać się z Hiszpanami, czyli wicemistrzem Europy i trzecią ekipą ostatnich igrzysk olimpijskich oraz mistrzostw świata. W składzie potęgi nie brakuje gwiazd FC Barcelony, są też doskonale znani z występów w Łomży Industrii Kielce bracia Alex i Daniel Dujshebaevowie, którzy w drużynie narodowej grają pierwsze skrzypce. Zanosiło się więc na ciężką przeprawę, ale nasz zespół zapowiadał, że wreszcie pokaże swoją dobrą grę.
Już na początku spotkania goście nam odskoczyli na prowadzenie 4:2, rozgrywali świetne akcje i trafiali, a w naszej ekipie jak zawsze liderem ofensywy był Arkadiusz Moryto. Szukaliśmy jakiegoś elementu zaskoczenia, jakiegoś nietypowego zagrania, które pozwoli nam grać z ekipą Jordiego Ribery jak równy z równym. W ofensywie zaczęli trafiać Michał Olejniczak i Szymon Sićko, bramkę zamurował Mateusz Kornecki i nagle zrobiło się 5:5.
Hiszpanie grali swoje, brylował Alex Dujshebaev, ale nie byli w stanie nam odskoczyć, a wynik cały czas oscylował wokół remisu (8:8). A gdy jednak zbudowali niewielką przewagę, ekipa Patryka Rombla pokazała charakter. Udały się nam dwie wspaniałe kontry po interwencjach Mateusza Korneckiego, Jan Czuwara i Bartłomiej Bis trafiali w kontrach i w 21. minucie meczu zrobiło się 10:10.
Po chwili było już jednak 14:11 dla faworytów, bo trafili Angel Fernandez i Jose Canellas, a nasza kadra miała przestój w ataku. Ale końcówkę pierwszej połowy rozegrali Biało-Czerwoni wspaniale, Piotr Jędraszczyk i dwa razy Jan Czuwara rzucali celnie do bramki Hiszpanów, a ten ostatni rzut udał się nam na sekundy przed syreną kończącą pierwszą odsłonę. Faworyt prowadził w Krakowie 16:15, ale pachniało sensacją w tym meczu.
Polacy walczyli, byli skuteczni i nie tracili głowy, jak to miało miejsce w dwóch poprzednich meczach. Ale mierzyli się z klasowym przeciwnikiem i ten od czasu do czasu potrafił dać nam po nosie. Tuż po zmianie stron wyrównał co prawda Szymon Sićko, ale Angel Fernandez i Gedeon Guardiola zapewnili Hiszpanii prowadzenie 19:17. A mogło być nawet 17:16 dla naszej ekipy, ale Gonzalo Perez de Vargas bronił jak w transie.
Bramkarz Barcelony odbił rzut Michała Olejniczaka, a potem zatrzymywał kolejne próby Polaków, aż jego skuteczność między słupkami sięgnęła niesamowitych 75 procent (!) A w ofensywie Jose Canellas i Kaludi Odriozola podwyższyli prowadzenie naszych rywali na 21:17. Patryk Rombel poprosił o przerwę, zawodnicy nieco ochłonęli, a potem ruszyli w pościg za faworytem. Bramkę rzucił Piotr Jędraszczyk, gra ruszyła z miejsca (18:21).
Do końca meczu został kwadrans, ale polska defensywa nie była już tak szczelna, jak przed przerwą. Na szczęście na udane rzuty rywali nasz zespół odpowiadał skutecznością, a Piotr Jędraszczyk popisywał się świetnymi akcjami (20:23). Jeszcze tliła się iskierka nadziei, jeszcze wierzyli polscy kibice, a Tomasz Gębala zatrzymał akcję Daniego Dujshebaeva. Trener gości poprosił o przerwę, do końca meczu zostało już tylko dziesięć minut.
Reprezentacja Polski miała nadal trzy bramki straty, a na domiar złego czerwoną kartkę zobaczył Patryk Walczak. A Hiszpanie wyczekali nas do końca, a potem srogo skarcili. Nawet z siedmiu metrów nie potrafili nasi piłkarze pokonać Gonzalo Pereza de Vargasa, a ten do końca meczu grał jak w transie. Porażka 23:27 oznacza koniec marzeń o ósemce, choć nasz zespół przebudził się i wreszcie zagrał z sercem, a także ofiarnie do samego końca.
Polacy nie awansują już na pewno do ćwierćfinału tegorocznych mistrzostw świata i nie będą mieli szansy gry o czołowe miejsca. W Tauron Arenie Kraków Biało-Czerwoni już w piątek stawią czoła Czarnogórze (godzina 20:30), a w niedzielę zamkną rywalizację w drugiej fazie mundialu starciem z Irańczykami (godzina 18:00). Bilety na oba mecze nadal są w sprzedaży, w środę krakowska hala świeciła w trakcie meczu naszej kadry pustkami.
Hiszpania – Polska 27:23 (16:15)Sędziowali: Mads Hansen (Dania) i Jesper Madesn
Widzów: 4000