Międzynarodowe Stowarzyszenie Bursztynników stwierdza jednoznacznie: "Specjalistyczne poszukiwania bursztynu w odległości 5 km od brzegu dotychczas nie były prowadzone". Zdaniem ekspertów, prawdopodobieństwo wystąpienia w takim miejscu bursztynów można porównać do tego, że znajdziemy bursztyn na plaży. Ta informacja rzuca nowy cień na hipotezy dotyczące tego, kim byli nurkowie zatrzymani na Bałtyku.
Reklama.
Reklama.
Tonącą jednostkę rzekomych hiszpańskich poszukiwaczy bursztynów zatrzymano w odległości około 5 km od brzegu
Dr Regina Kramarska, z Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników odpowiada, że specjalistyczne poszukiwania bursztynów prowadzone są w tym rejonie w odległości maksymalnie 2,5 km od brzegu
Ekspertka wyjaśniła też, że nie jest to rejon, w którym kiedykolwiek odnotowano duże złoża, lecz znaleziono tam jedynie "drobne okruchy bursztynów"
Głosy ekspertów nie wskazują, by osoby, które podają się za hiszpańskich poszukiwaczy bursztynów, faktycznie nimi były. Temu, by był to rejon odpowiedni do prowadzenia tego typu eksploracji, zaprzeczyła kolejna osoba.
O tę sprawę zapytaliśmy dr Reginę Kramarską z Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników. Jak wyjaśniła ekspertka, obszar, w którym poszukiwacze mieli prowadzić swoje działania, jest przede wszystkim za daleko od brzegu.
Na pytanie, na ile realne jest znalezienie bursztynu w takim miejscu, dr Regina Kramarska odpowiada jednoznacznie: "Występowanie bursztynu na powierzchni dna morskiego może mieć charakter przypadkowego znaleziska, podobnie jak znajdowanie bursztynu na plaży. Nie może być mowy o nagromadzeniach bursztynu na powierzchni dna w tej części Zatoki Gdańskiej, które miałyby charakter złożowy".
To już kolejna osoba, która podważa wiarygodność rzekomych poszukiwaczy, w którą uwierzyła polska policja. O tym, że nie prowadzi się poszukiwań bursztynów w tym miejscu, mówił w naTemat także Sylwester Malucha, mistrz świata w Tradycyjnym Poławianiu Bursztynów.
Kim faktycznie byli poszukiwacze bursztynów?
Sprawą rzekomych poszukiwaczy bursztynów żyjemy od weekendu. Wówczas Morskie Ratownicze Centrum Koordynacyjne w Gdyni otrzymało zgłoszenie od Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku. Informacja dotyczyła tonącej jednostki w rejonie ujścia Wisły Śmiałej.
Hiszpanie mieli powiedzieć polskim ratownikom, że schodzili na dno w poszukiwaniu bursztynu i nurkowali od 6 godzin. Poszukiwacze nie mieli jednak bursztynu, za to wyposażeni byli w profesjonalny i drogi sprzęt do nurkowania, w tym skuter podwodny.
Mimo przesłanek, które mówiły o tym, że nie są to poszukiwacze bursztynów, szczególnie że znajdują się w pobliżu terminalu kontenerowego, Naftoportu oraz rafinerii, służby odstąpiły od dalszych czynności. Sporządziły dokumentację, którą następnie przekazały do Kapitanatu Portu Gdańsk.
Tylko jeden z trzech mężczyzn miał przy sobie paszport, a pozostałych spisano wyłącznie na podstawie ustnego oświadczenia. Mimo to policjanci ich nie zatrzymali.
Portal trójmiasto.pl podał również, że nieaktywne okazały się numery telefonów, które zostały podane przez nurków.
Wśród hipotez dotyczących tego, kim byli zatrzymani nurkowie, są te, że byli to przemytnicy narkotyków lub szpiedzy. Więcej na ten temat przeczytasz tutaj.
W pasie 5 km od brzegu w rejonie Portu Północnego i Górek Zach. głębokość morza nie przekracza 15 m (nieco głębszy jest pogłębiany odcinek toru podejściowego do Portu Północnego). W całej tej strefie w dnie występują osady delty Wisły z cienką warstwą piasków akumulacji morskiej na powierzchni. Specjalistyczne poszukiwania bursztynu w
odległości 5 km od brzegu dotychczas nie były prowadzone (brak danych o potencjalnym występowaniu bursztynu.