Od kilku ładnych miesięcy obserwuję grupy społecznościowe z ofertami wynajmu mieszkań. Interesują mnie głównie ceny, ale ostatnio zacząłem patrzeć na komentarze i powiem szczerze, że żałuję, bo szambo, jakie z nich wybija, jest niesamowite. I nie chodzi już tylko o hejtowanie samych ofert, ale i tych, którzy te oferty wystawiają.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Grupy na Facebooku od dłuższego czasu są jednym z głównych źródeł, gdy chcemy oddać coś, co zalega nam w domu, gdy szukamy porady w danej dziedzinie, chcemy coś lokalnie sprzedać lub po prostu pogadać o wspólnych zainteresowaniach.
To także jedno z miejsc, do których zagląda się, kiedy chce się wynająć mieszkanie. Jak już wspomniałem, od jakiegoś czasu obserwowałem, jak zmieniają się ceny mieszkań w Warszawie.
Drożyzna i wojna zrobiły swoje
Oczywiście wiedziałem, że wojenny napływ kilkudziesięciu tysięcy ukraińskich rodzin do stolicy, szybujące ceny dóbr i usług spowodowane inflacją oraz rosnące raty kredytów będą miały przełożenie na kwoty wynajmu, ale takich rezultatów się nie spodziewałem.
Mieszkania dwupokojowego w okolicy Białołęki, Bielan, Ursusa czy Pragi za 2500 zł można ze świecą szukać. Za lokum w takich lokalizacjach trzeba wyłożyć minimum 3000 zl za wynajem plus czynsz, plus opłaty licznikowe.
Niektórzy wśród opłat wymieniają także opłatę śmieciową, która w wielu spółdzielniach i wspólnotach jest składową czynszu, ale to już pomijam. Łącznie bez 4 tysięcy złotych nie ma co szukać.
Chcesz mieszkać bliżej – Mokotów, Wola, Śródmieście? Dwupokojowe mieszkanie w tych dzielnicach to już koszt 4000 zł na start plus horrendalne opłaty. I tak wygląda większość ogłoszeń. Nie mówię, że zawsze, bo od czasu do czasu udaje się znaleźć jakąś perełkę z niższą kwotą najmu, ale takie oferty schodzą jak na pniu.
Gorzej mają ci, którzy szukają większych metraży. Za trzypokojowe mieszkanie ceny najmu w stolicy zaczynają się od 5-6 tys. zł plus opłaty. Ale i tak największy szok powoduje widok ogłoszeń kawalerek lub pojedynczych pokoi. Cena wynajmu niektórych pokoi to nawet 2200 zł! Serio...
Ludzkie historie
O koszcie wynajmu mieszkań w stolicy oraz o związanych z nim problemach pisała już w swoim tekście Aneta Olender. Rozmawiała z kilkoma młodymi osobami, które przez wysoki czynsz znalazły się w trudnym położeniu.
– Mam 33 lata, niezłą pracę i wcale nie najniższe zarobki – mówiła jej Katarzyna, która mimo awansu i wyższej pensji wyznała, że ma coraz mniej pieniędzy na normalne życie.
– Nie lubię narzekać i staram się doceniać to, co mam, ale ceny wynajmu mieszkań w stolicy to jakieś szaleństwo. Zaraz będziemy płacić tyle, ile w Londynie... Moja koleżanka płaciła za mieszkanie w centrum Warszawy, około 40 m2, niecałe 2000 zł. Teraz się wyprowadzała, a właściciel wystawił je za prawie 4000 zł – podkreślała.
Opowiedziała, że teraz mieszka w kawalerce w Śródmieściu. Lokalizacja jest idealna, bo wszędzie ma blisko, ale standard już tak idealny nie jest.
"28-metrowe mieszkanie mieści się w jednym z warszawskich wieżowców. Takich, gdzie na korytarzu wciąż funkcjonuje zsyp na śmieci. W środku stara kuchenka, wiekowa lodówka i łazienka, która wymaga remontu, ale kobiecie to nie przeszkadza. Jasne, że chciałaby coś nowszego i ładniejszego. Wie jednak, jakim budżetem dysponuje, więc cieszy się, że w ogóle stać ją na samodzielny wynajem. Przynajmniej na razie, bo sytuacja robi się coraz trudniejsza" – opisywała w swoim tekście nasza dziennikarka.
Wszechobecny hejt
Tak wysokie ceny najmu wywołują często adekwatne reakcje pod wspomnianymi ogłoszeniami na grupach facebookowych. Dobrze jest, jak internauci reagują tylko śmiechem – po tym zresztą można rozpoznać za drogie oferty nawet bez czytania opisu – pod zdjęciami widać po 30-40 reakcji "haha".
Niektórzy internauci decydują się jednak na złośliwe komentarze, typu: "mam nadzieję, że to mieszkanie będzie cały czas stało puste", lub "no tak, bo musi być na opłacenie kredytu i wakacje na Dominikanie". I to jest jeszcze w miarę w porządku, bo są tacy, którzy zdecydowanie przeginają.
Dyskusja w komentarzach zaostrza się zwłaszcza wtedy, kiedy autor ogłoszenia ma wschodnio brzmiące lub wyglądające imię i nazwisko, np. pisane cyrylicą, albo ogłoszenie jest po ukraińsku lub rosyjsku. Wtedy komentujący nie mają litości i wychodzą z nich prawdziwe demony: "wypad do swoich", "won, przestań nas wyzyskiwać", "taka jest ta wdzięczność, ku**a".
Owszem, są to drastyczne przykłady, które nie są normą i znikają po jakimś czasie dzięki pracy administratorów danych grup, ale serio, czy takie wstawki są potrzebne? Rozumiem emocje związane z drożyzną, bo dotyka ona każdego Polaka, ale takie komentarze są po prostu zbędne.
Jeśli cena wynajmu danego mieszkania jest za wysoka, to i tak zweryfikuje to rynek, bo wynajmujący nie znajdzie chętnego na wynajem.
Co mówi rynek nieruchomości?
Poprosiliśmy ekspertów o dane dotyczące wynajmu mieszkań w stolicy i niestety one nie kłamią – średni koszt wynajmu wzrósł w porównaniu z III i IV kwartałem 2022 roku, na szczęście nieznacznie w porównaniu do początku 2022 roku.
W III kwartale w Warszawie za kawalerkę zapłacić trzeba było średnio 2623 zł, a za dwupokojowe – 3978 złotych. Z kolei wynajem trzypokojowego to już koszt prawie 6 tysięcy złotych.
Pod koniec roku wynajem nieruchomości w Warszawie podrożał. Jak podają Nieruchomosci-online.pl. cena wynajmu kawalerki podskoczyła do 2718 zł, a mieszkania dwupokojowego średnio do 4065 zł.