FBI weszło do domu Bidena. Prawnik prezydenta USA wyjawił szczegóły
FBI przeszukało dom prezydenta Joe Bidena w Rehoboth Beach w stanie Delaware. Chodzi o dochodzenie dotyczącego niejawnych dokumentów. Tym razem nic nie znaleziono.
Reklama.
FBI przeszukało dom prezydenta Joe Bidena w Rehoboth Beach w stanie Delaware. Chodzi o dochodzenie dotyczącego niejawnych dokumentów. Tym razem nic nie znaleziono.
"Dzisiaj, przy pełnym wsparciu i współpracy prezydenta Joe Bidena, jest przeprowadzone planowane przeszukanie jego domu w Rehoboth w stanie Delaware" – napisał w oświadczeniu osobisty adwokat Bidena, Bob Bauer.
"Zgodnie ze standardowymi procedurami Departamentu Sprawiedliwości USA (DOJ) w interesie bezpieczeństwa operacyjnego DOJ starał się wykonać tę pracę bez wcześniejszego publicznego powiadomienia, a my zgodziliśmy się na współpracę" – powiedział Bauer.
I dodał: "Dzisiejsze przeszukanie jest kolejnym krokiem w śledztwie DOJ, które będziemy nadal w pełni wspierać. Będziemy mieli też dalsze informacje po zakończeniu dzisiejszych poszukiwań".
Amerykańskie media relacjonują, że reporterzy ustawieni w nadmorskiej społeczności, gdzie Biden ma dom, zaobserwowali czarne pojazdy sportowo-użytkowe i sedany przybywające do tego domu. Kilka godzin później ten adwokat przekazał, że nie znaleziono żadnych tajnych dokumentów.
To już trzecie miejsce związane z Bidem, które przeszukano. Wcześniej FBI przeszukało dom Bidena w Wilmington. Przeszukanie to miało miejsce 20 stycznia. Wówczas prawnik Bidena informował, że odnaleziono kolejne państwowe pisma w domu prezydenta po 13-godzinnym przeszukaniu. Niektóre z tajnych dokumentów i "otaczających je materiałów" pochodzą z kadencji Bidena w Senacie USA, gdzie reprezentował stan Delaware od 1973 do 2009 roku.
Jak dodał wtedy prezydencki prawnik, inne dokumenty pochodziły z jego kadencji jako wiceprezydenta u boku Baracka Obamy, od 2009 do 2017 roku.
"Departament Sprawiedliwości przejął w posiadanie materiały, które uznał za objęte zakresem dochodzenia, w tym sześć pozycji składających się z dokumentów z oznaczeniami klauzuli tajności i towarzyszących im materiałów" - relacjonował Bob Bauer.
Jak już informowaliśmy w naTemat.pl początkowo tajne dokumenty znaleziono w jednym z biur ośrodka Penn Biden Center. Chodziło o poufne materiały, które znaleziono podczas likwidacji biura w Waszyngtonie. Do odkrycia dokumentów z czasów, kiedy Joe Biden był wiceprezydentem USA, miało dojść 2 listopada ubiegłego roku – tak przynajmniej twierdzą prawnicy polityka.
W sprawie zabrał wtedy głos również prezydent Biden. – Myślę, że nic tam nie ma. Nie żałuję. Postępuję zgodnie z tym, co prawnicy powiedzieli mi, że chcą, żebym zrobił. Dokładnie to robimy – zapewnił. Prezydent ponownie podkreślił, że w pełni współpracuje z prokuraturą, jednak pomimo tego "nie może doczekać się szybkiego rozwiązania tego problemu".