
Ilekroć ze znajomymi oglądam mecz Legii Warszawa, czy to w jakimś pubie, czy to u kogoś w domu, zastanawiamy się nad tym, czy Ariel Borysiuk znów odda niecelny strzał i dostanie żółtą kartkę. Tyle tylko, że taka łatka, choć mówimy to żartem, jest nieco krzywdząca dla chłopaka, który w ostatnich kilku latach poczynił ogromne postępy. I wcale nie dziwi, że działacze niemieckiego Kaiserslautern właśnie sprowadzili go do swojego klubu za 2,5 miliona euro. Dziwi natomiast, ba - lekko szokuje - selekcjoner Franciszek Smuda, który niedawno podał dziennikarzom listę 30 graczy, których widzi na Euro. Nazwiska "Borysiuk" tam nie uświadczysz.
Zebrał doświadczenie w pucharach, a jego zespół eliminował Spartaka Moskwa, ograł dwa razy silny Rapid Bukareszt, walczył z holenderskim PSV Eindhoven, które jest marką samą w sobie. Wreszcie, działacze klubu Bundesligi zrobili wszystko by mieć go u siebie. Zapłacili 2,5 miliona euro i jak jeden mąż powtarzają, że widzą go w pierwszym składzie.
Ale może jednak jesteśmy w błędzie. By to sprawdzić, zadzwoniliśmy do kilku osób, wymieniliśmy te właśnie nazwiska i poprosiliśmy o opinię. O taką subiektywną hierarchię. Co nam mówili?
Tomasz Ćwiąkała, dziennikarz Weszlo.com:
1. Borysiuk i Dudka 3. Wilk 4. Gol 5. Polanski
Tomasz Wieszczycki, były pomocnik, ekspert Canal Plus:
1. Dudka 2. Borysiuk 3. Wilk 4. Polanski 5. Gol
Władysław Żmuda, były reprezentant kraju:
1. Dudka 2. Gol 3. Borysiuk 4. Polanski 5. Wilk
Za trzecim razem udało nam się dodzwonić do Mateusza Borka. Gdy słyszy co nas skłoniło do napisania tego tekstu, dzieli się pewnym swym przemyśleniem: - Wie pan, tutaj w ogóle istnieje taka zależność. To mianowicie co widzą polscy dziennikarze, zauważają też trenerzy klubów zagranicznych. A selekcjoner ma z tym najczęściej duże problemy.
1. Dariusz Dudka - ja w nim widzę przede wszystkim świetnego środkowego obrońce, ale jestem przekonany, że też w środku pola może dobrze zagrać. Zresztą on radzi sobie dobrze w lidze francuskiej, a ta jest niezwykle trudna, wymagająca dla polskich piłkarzy.
2. Skłaniałbym się ku Arielowi Borysiukowi. Czemu? Bo to jest pierwszy od czasu Piotrka Świerczewskiego piłkarz, króry wyjeżdża z Polski na Zachód, mając rozegranych w ekstraklasie 100 spotkań. Ma świetny przerzut, odbiór, imponuje też dojrzałością taktyczną, wie za który sektor boiska ponosi odpowiedzialność. Wady? Głównie nieskuteczny strzał i za dużo fauli.
3. Eugen Polanski - jego karierę obserwuję od wielu lat i on jeszcze jako kapitan młodzieżowej reprezentacji Niemiec zapowiadał się naprawdę na znakomitego piłkarza. W zrobieniu wielkiej kariery przeszkodziła mu ciężka kontuzja. On jest poprawny, przyzwoity, dobry fizycznie, do tego taktycznie gra bez zarzutu. Tyle tylko, że w reprezentacji gra się nieco inaczej. Jej trzeba dać trochę więcej.
4. Cezary Wilk - to jest dobry, solidny piłkarz ligowy. Ale poziom reprezentacji to dla niego ciut za wysokie progi. Słaby przerzut, dość długie rozgrywanie akcji, on generalnie jest piłkarzem stricte defensywnym. A we współczesnej piłce to stanowczo za mało. Dziś piłkarz nie może odpowiadać tylko za przerywanie akcji.
5. Janusz Gol - ja go generalnie bym nie klasyfikował jako defensywnego pomocnika, bo jego siłą jest pójście za akcją i umiejętne zachowanie w polu karnym rywala. A w obronie? Nie walczy wręcz, brakuje mu też dynamiki w podejściu pod piłkę.
Wychodzi na to, że Dudka i Borysiuk biją innych na głowę. A drugi z nich w kadrze, gdzie trzeba dać szansę wszystkim (reklama Biedronki) zagrał ledwie trzy razy. Jak powiedziałaby bohaterka filmu "Ile waży koń trojański?" to trochę takie "kuzorium".
Pierwszy mój trening w Widzewie, dopiero zdążyłem się z nim przywitać, przedstawić. Usiadłem na skraju ławki rezerwowych. Franek stał za mną i słyszę, jak mówi, że na treningu zajmiemy się „rzutyma rożnami". Po chwili poprawia się, że „rzutami rożnyma". Naprzeciwko mnie siedzi Tomek Łapiński i kreci wąsa. Wiedział, co będzie grane, więc zakrył twarz dresem. Po oczach widziałem, że prawie sika ze śmiechu.Łapa" wprowadzał mnie w pewną hipnozę, aż w końcu doprowadził do braku kontroli nad sobą. Zbiegło się to z tym, że Franek postanowił zakończyć swoje męczarnie. „Będziemy pracować nad rzutyma rożnyma. A ch... z tym. Zajmiemy się kornerami". Spadłem z ławki. Leżałem na brzuchu i wyłem, zasłaniając się tylko, żeby głową nie walnąć w posadzkę. Dusiłem się ze śmiechu, nie mogłem złapać powietrza. Franek stanął nade mną okrakiem i zasyczał tak, że zobaczyłem wszystkie jego żyły: „Kurrrrrr..., kurrrrrr..."

