Ilekroć ze znajomymi oglądam mecz Legii Warszawa, czy to w jakimś pubie, czy to u kogoś w domu, zastanawiamy się nad tym, czy Ariel Borysiuk znów odda niecelny strzał i dostanie żółtą kartkę. Tyle tylko, że taka łatka, choć mówimy to żartem, jest nieco krzywdząca dla chłopaka, który w ostatnich kilku latach poczynił ogromne postępy. I wcale nie dziwi, że działacze niemieckiego Kaiserslautern właśnie sprowadzili go do swojego klubu za 2,5 miliona euro. Dziwi natomiast, ba - lekko szokuje - selekcjoner Franciszek Smuda, który niedawno podał dziennikarzom listę 30 graczy, których widzi na Euro. Nazwiska "Borysiuk" tam nie uświadczysz.
Są za to na niej inni defensywni pomocnicy. Jest niedawny nabytek naszej reprezentacji, czyli Eugen Polanski, zwany coraz częściej "Gienkiem. Piłkarz, który w swoim Mainz nie ma pewnego miejsca w składzie, a i sam zespół balansuje między środkiem tabeli a strefą spadkową. Eugen w tym sezonie w 11 meczach strzelił 2 gole. Jego główną zaletą jest doświadczenie, rutyna. Wadą na pewno szybkość.
Gol to nie bramka
Dariusz Dudka, inny obecny na liście, we francuskim Auxerre gra regularnie, tyle że jego zespół, jeszcze nie tak dawno temu walczący w grupie Ligi Mistrzów, teraz jest w strefie spadkowej.
Umieścił też popularny "Franz" na swojej liście Cezarego Wilka z krakowskiej Wisły, który stosunkowo szybko stał się kluczową postacią swojego klubu. Walczył, nie odpuszczał, w rewanżu z Apoelem Nikozja to on swoim golem poderwał zespół do walki, trafił też do siatki wcześniej w meczu z Liteksem Łowecz.
Jest jeszcze Janusz Gol. Na liście selekcjonera co prawda nie figuruje, niemniej w kadrze Smudy rozegrał siedem spotkań podczas gdy Borysiuk trzy. Obaj panowie grają w jednym klubie - Legii Warszawa. Trener Maciej Skorża, regularnie monitorujący ich formę, najchętniej obu wystawiał w pierwszej składzie. Ale gdy musiał wybrać, stawiał na Borysiuka. Mówił nawet publicznie, że to od niego rozpoczyna kompletowanie składu.
Poza tym, jak to niedawno ktoś ujął, Janusz Gol to jeszcze nie bramka.
Czy tylko nam wydaje się, że coś tu jest nie tak? W swoim filmie "Koniec z Hollywood" Woody Allen wciela się w postać reżysera, który kręci film mimo że jest ślepy. Czy Smuda nie ma podobnie? Czy przypadkiem nie buduje kadry, pomijając w tym przypadku piłkarza najbardziej jej potrzebnego?
Ma grać w pierwszym składzie
Przecież Borysiuk to kluczowa postać Legii. Nauczył się odbierać piłkę, a w meczu ze Śląskiem Wrocław potrafił strzelić z daleka pięknego gola. Ma też swój znak firmowy. Przerzuty na skrzydło, dokładne co do centymetra.
Zebrał doświadczenie w pucharach, a jego zespół eliminował Spartaka Moskwa, ograł dwa razy silny Rapid Bukareszt, walczył z holenderskim PSV Eindhoven, które jest marką samą w sobie. Wreszcie, działacze klubu Bundesligi zrobili wszystko by mieć go u siebie. Zapłacili 2,5 miliona euro i jak jeden mąż powtarzają, że widzą go w pierwszym składzie.
Ale może jednak jesteśmy w błędzie. By to sprawdzić, zadzwoniliśmy do kilku osób, wymieniliśmy te właśnie nazwiska i poprosiliśmy o opinię. O taką subiektywną hierarchię. Co nam mówili?
Tomasz Ćwiąkała, dziennikarz Weszlo.com:
1. Borysiuk i Dudka
3. Wilk
4. Gol
5. Polanski
Tomasz Wieszczycki, były pomocnik, ekspert Canal Plus:
1. Dudka
2. Borysiuk
3. Wilk
4. Polanski
5. Gol
Władysław Żmuda, były reprezentant kraju:
1. Dudka
2. Gol
3. Borysiuk
4. Polanski
5. Wilk
Polski Guardiola
Dzwonimy do Marka Motyki, byłego trenera między innymi Polonii Bytom i Korony Kielce. - Nie ukrywam, że jestem miłośnikiem talentu Ariela Borysiuka. Swego czasu Aleksandar Vuković powiedział mi, że jest w Legii taki młody chłopak i wtedy właśnie zacząłem go obserwować. I wie pan co? Dla mnie Borysiuk to taki polski Guardiola. Myślę, że można ich porównać, bo to praktycznie ta sama pozycja. Tyle że Ariel jest szybszy, bardziej dynamiczny, lepiej porusza się po boisku. Guardiola trochę człapał - mówi nam Motyka.
Nasz rozmówca nie ukrywa, że za pewne aspekty gry ceni też pozostałych graczy. Wilka za nieustępliwość i strzały z dystansu. Polanskiego za rutynę i ustawianie się na boisku. Dudkę za wszechstronność i przygotowanie fizyczne. Gola za umiejętność prostopadłego pytania. Gdy jednak pytamy go, na jaką dwójkę zdecydowałby się będąc na miejscu Smudy, odpowiada: - Myślę, że można by zagrać Borysiukiem. Do tego, hmmm, niech będzie - Czarek Wilk. Po chwili dodaje: - Ale wie pan co? To trochę zależy też od rywala. Na bardziej atletycznych przeciwników wystawiłbym Dudkę.
Problemy selekcjonera
Za trzecim razem udało nam się dodzwonić do Mateusza Borka. Gdy słyszy co nas skłoniło do napisania tego tekstu, dzieli się pewnym swym przemyśleniem: - Wie pan, tutaj w ogóle istnieje taka zależność. To mianowicie co widzą polscy dziennikarze, zauważają też trenerzy klubów zagranicznych. A selekcjoner ma z tym najczęściej duże problemy.
Klasyfikacja Borka, wraz z omówieniem przez niego poszczególnych piłkarzy, przedstawiałaby się tak:
1. Dariusz Dudka - ja w nim widzę przede wszystkim świetnego środkowego obrońce, ale jestem przekonany, że też w środku pola może dobrze zagrać. Zresztą on radzi sobie dobrze w lidze francuskiej, a ta jest niezwykle trudna, wymagająca dla polskich piłkarzy.
2. Skłaniałbym się ku Arielowi Borysiukowi. Czemu? Bo to jest pierwszy od czasu Piotrka Świerczewskiego piłkarz, króry wyjeżdża z Polski na Zachód, mając rozegranych w ekstraklasie 100 spotkań. Ma świetny przerzut, odbiór, imponuje też dojrzałością taktyczną, wie za który sektor boiska ponosi odpowiedzialność. Wady? Głównie nieskuteczny strzał i za dużo fauli.
3. Eugen Polanski - jego karierę obserwuję od wielu lat i on jeszcze jako kapitan młodzieżowej reprezentacji Niemiec zapowiadał się naprawdę na znakomitego piłkarza. W zrobieniu wielkiej kariery przeszkodziła mu ciężka kontuzja. On jest poprawny, przyzwoity, dobry fizycznie, do tego taktycznie gra bez zarzutu. Tyle tylko, że w reprezentacji gra się nieco inaczej. Jej trzeba dać trochę więcej.
4. Cezary Wilk - to jest dobry, solidny piłkarz ligowy. Ale poziom reprezentacji to dla niego ciut za wysokie progi. Słaby przerzut, dość długie rozgrywanie akcji, on generalnie jest piłkarzem stricte defensywnym. A we współczesnej piłce to stanowczo za mało. Dziś piłkarz nie może odpowiadać tylko za przerywanie akcji.
5. Janusz Gol - ja go generalnie bym nie klasyfikował jako defensywnego pomocnika, bo jego siłą jest pójście za akcją i umiejętne zachowanie w polu karnym rywala. A w obronie? Nie walczy wręcz, brakuje mu też dynamiki w podejściu pod piłkę.
Wychodzi na to, że Dudka i Borysiuk biją innych na głowę. A drugi z nich w kadrze, gdzie trzeba dać szansę wszystkim (reklama Biedronki) zagrał ledwie trzy razy. Jak powiedziałaby bohaterka filmu "Ile waży koń trojański?" to trochę takie "kuzorium".
Zresztą Smuda być może też by tak powiedział. Dowód? Proszę.
Maciej Szczęsny, były podopieczny Smudy w Widzewie, z wczorajszego "Przeglądu Sportowego":
Pierwszy mój trening w Widzewie, dopiero zdążyłem się z nim przywitać, przedstawić. Usiadłem na skraju ławki rezerwowych. Franek stał za mną i słyszę, jak mówi, że na treningu zajmiemy się „rzutyma rożnami". Po chwili poprawia się, że „rzutami rożnyma". Naprzeciwko mnie siedzi Tomek Łapiński i kreci wąsa. Wiedział, co będzie grane, więc zakrył twarz dresem. Po oczach widziałem, że prawie sika ze śmiechu.Łapa" wprowadzał mnie w pewną hipnozę, aż w końcu doprowadził do braku kontroli nad sobą. Zbiegło się to z tym, że Franek postanowił zakończyć swoje męczarnie. „Będziemy pracować nad rzutyma rożnyma. A ch... z tym. Zajmiemy się kornerami". Spadłem z ławki. Leżałem na brzuchu i wyłem, zasłaniając się tylko, żeby głową nie walnąć w posadzkę. Dusiłem się ze śmiechu, nie mogłem złapać powietrza. Franek stanął nade mną okrakiem i zasyczał tak, że zobaczyłem wszystkie jego żyły: „Kurrrrrr..., kurrrrrr..."