Afera na pogrzebie w Warszawie – żałobnik zadzwonił ze skargą do kard. Nycza. "Pogroził mi"
redakcja naTemat
19 lutego 2023, 09:43·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 19 lutego 2023, 09:43
Ksiądz Mateusz Szewczyk zrelacjonował w internecie nietypowe zajście na pogrzebie (sam nazwał też zdarzenie "niezłą akcją"). Duchowny nie zgodził się, aby jeden z żałobników wygłosił przemówienie z ambony. Ten zadzwonił ze skargą do... kardynała Kazimierza Nycza.
Reklama.
Reklama.
W Warszawie podczas pogrzebu jeden z obecnych na uroczystości chciał wygłosić mowę. Ksiądz się jednak nie zgodził
Żałobnik wtedy wyjął telefon i zadzwonił do metropolity warszawskiego. Ten telefon jednak nie pomógł. Kardynał Kazimierz Nycz stanął po stronie duchownego
Ksiądz Mateusz Szewczyk z parafii Chrystusa Króla w Warszawie opisał "niezłą akcję", która związana była z pogrzebem.
Niecodzienna sytuacja na pogrzebie w Warszawie
"Odprawiałem pogrzeb i nie pozwoliłem na świeckie przemówienia w czasie Mszy Świętej pogrzebowej i z ambony. Pan mi pogroził i powiedział, że jak nie zmienię zdania, to zadzwoni do kard. Nycza" - napisał duchowny na Twitterze.
Jak dodał, żałobnik argumentował swoją prośbę tym, że "był na wielu pogrzebach i nigdy nie było z tym problemu". Ale księdza te argumenty nie przekonały. Dlatego też wierny "wyjął telefon i zadzwonił" do kardynała.
Kardynał Kazimierz Nycz odebrał ten telefon. "Miałem przyjemność porozmawiać przez telefon z Eminencją. Rozmowa była przyjemna" - zrelacjonował ksiądz Szewczyk.
Ks. Szewczyk: Ostatecznie 'grożenie kardynałem' nie pomogło
I dodał: "Ostatecznie 'grożenie kardynałem' nie pomogło i wyszło na moje. Pan powiedział pożegnanie poza mszą i nie z ambony".
W kolejnym wpisie duchowny wyjaśnił też powody swojej decyzji. "Liturgia pogrzebu pozwala na przemówienia, jeżeli osoba zmarła była osobą duchowną, pełniła oficjalnie jakieś posługi liturgiczne albo była szczególnie zasłużona dla Kościoła. Żaden z wyjątków nie wystąpił" - napisał.
Jak podkreślił, "słowa pożegnania są potrzebne. Wszystko ma swoje miejsce. Msza jest od modlitwy za zmarłego i zawierzania go Bożemu Miłosierdziu a nie od świeckich przemówień. Rytuał przewiduje inne miejsca. Po prostu. Inne miejsce - a nie zakaz".
Duchowny powołał się też na zmarłego już papieża Benedykta XVI, który w jednym z oficjalnych dokumentów pisał, że "ambona służy jedynie czytaniu tekstów mszalnych, Psalmu responsoryjnego oraz orędzia wielkanocnego; można też wygłaszać tam homilię i odczytywać intencję modlitwy wiernych".
Z kolei w sobotę ksiądz dodał do tego jeszcze: "Zadzwonił do mnie Kanclerz Kurii. Przekazał, że Biskup gratuluje mi odpowiedzialnej postawy na pogrzebie. Mój Biskup Ordynariusz. Wszystko w temacie".
Postawa księdza wywołała liczne komentarze. "Byłby niezły numer, gdyby ten pan zadzwonił do papieża. To by dopiero była rozmowa!", "Te przemówienia to jest jakaś masakra. Nie tylko zresztą na pogrzebach, ale w ogóle pitu-pitu świeckich z ambony", "I po co było robić aferę na pogrzebie? Byłam na kilku i często rodzina coś mówi lub pracodawca. Potem zdziwienie, że nikt już nie lubi KK", "I bardzo dobrze Ksiądz zrobił. Z ambony głosi się Słowo Boże" - brzmi kilka z nich.