nt_logo

Katarzyna Miller: Kobieta powinna umieć się "puszczać", w każdym tego słowa znaczeniu

Klaudia Szarowska

11 marca 2023, 12:10 · 6 minut czytania
– Szacunek do siebie nie znaczy, że d*py nie daję. Szacunek do siebie oznacza, że nie pozwalam się źle traktować, wykorzystywać, że wiem, co potrafię, że się rozwijam, dbam o siebie i że przede wszystkim wiem, komu daję d*py - bo chcę, a jak mi się odechciewa - to przestaję – mówi w rozmowie z Klaudią Szarowską Katarzyna Miller – psycholożka, psychoterapeutka, filozofka, autorka książek, a także piosenkarka, która to właśnie wydaje kolejną płytę!


Katarzyna Miller: Kobieta powinna umieć się "puszczać", w każdym tego słowa znaczeniu

Klaudia Szarowska
11 marca 2023, 12:10 • 1 minuta czytania
– Szacunek do siebie nie znaczy, że d*py nie daję. Szacunek do siebie oznacza, że nie pozwalam się źle traktować, wykorzystywać, że wiem, co potrafię, że się rozwijam, dbam o siebie i że przede wszystkim wiem, komu daję d*py - bo chcę, a jak mi się odechciewa - to przestaję – mówi w rozmowie z Klaudią Szarowską Katarzyna Miller – psycholożka, psychoterapeutka, filozofka, autorka książek, a także piosenkarka, która to właśnie wydaje kolejną płytę!
Katarzyna Miller w rozmowie z Klaudią Szarowską dla naTemat.pl Fot. Krystian Bogucki

Klaudia Szarowska: W swojej najnowszej książce stwierdza pani, że dzisiaj "dziewczyny chcą więcej"...

Katarzyna Miller: Zdecydowanie i mają prawo do tego. 


…i że kobieta powinna się umieć "puszczać". 

Tak. Kobieta powinna się "puszczać" w każdym tego słowa znaczeniu. Powinna puszczać napięcie, sztywność, przymusy, w których żyje. To powtarzam kobietom. Jest to ważniejsze od seksu, choć ten jest również bardzo ważny. 

Takie dziewczyny, które zawsze były grzeczne, bo pokornie słuchały mamusi, potem są nieszczęśliwymi żonami, którym nie udało się małżeństwo. Nigdy nie poszukiwały tego, co tak naprawdę lubią, jakie są… i przez to w późniejszym życiu też niczego nie zmieniają. Nieszczęśliwe, muszą tkwić w tym swoim "losie kobiety" - pierz i sprzątaj. 

Nikt nikomu nie każe "puszczać się" w tym sensie, że kobieta ma być nieświadoma, nieprzytomna, że ma oddawać się każdemu i nie uważać na to, z kim wchodzi w relację i po co. Natomiast sądzę, że powinno się zacząć rozróżniać to, że seks to nie miłość, a miłość to niekoniecznie seks. 

Seks bez miłości, miłość bez seksu? Trochę to burzy te "idealne" obrazki, które nam się pakuje do głowy.

No cóż… Nie jestem za tym, żeby szybko zaczynać życie seksualne, ale prawda jest taka, że młode dziewczyny zaczynają odczuwać pożądanie, zanim nauczą się kochać. Ciało dopomina się swego wcześniej niż dusza. A miłość jest bardziej duchowym uczuciem. Wmawianie młodej dziewczynie, że może się z kimś kochać fizycznie, dopiero gdy zakocha się psychicznie, to jedno wielkie oszustwo. Pragnienie, podniecenie, pożądanie nie równa się kochaniu.

A co z tym sławetnym "szanowaniem siebie"?

Szacunek do siebie nie znaczy, że d*py nie daję. Szacunek do siebie oznacza, że nie pozwalam się źle traktować, wykorzystywać, że wiem, co potrafię, że się rozwijam, dbam o siebie i że przede wszystkim wiem, komu daję d*py - bo chcę, a jak mi się odechciewa - to przestaję.

Czym zatem jest "porządność seksualna", o której pani wspomina w swojej książce?

Porządność seksualna jest mądrością. Trzeba się nauczyć życia, żeby być mądrym człowiekiem, trzeba doświadczać, żeby umieć wybierać. Trzeba zrobić ileś błędów, żeby się rozwijać.

Czy zatem jest jakaś liczba partnerów, po której można stwierdzić: "O, teraz o seksie to już coś wiem, jestem mądra/mądry"?

Kobieta może mieć 30 partnerów i nic się nie dowiedzieć o seksie, bo jest głupia i się nie uczy, a może mieć 2 i już się zorientować, że taki seks jej pasuje bądź nie. 

Jedna z moich przyjaciółek po latach stwierdziła: "Wiesz, tak mi dobrze z moim mężem, że żałuję, że on nie był moim jedynym". A ja jej na to: "Gdybyś nie znała tych poprzednich, nie doceniłabyś go" - i to wynika właśnie z doświadczenia.

Oczywiście wśród dziewczyn, z którymi pracuję, zdarzają się takie, które mówią: "Mój mąż jest fantastyczny. Jestem tylko z nim i jest mi bardzo  dobrze". Tylko, że jest to rzadkość i trzeba naprawdę dobrze trafić. Można więc pozazdrościć… Częściej niestety kobiety mówią: starałam się, jak mogłam, ale po latach muszę się rozwieść, bo już dłużej nie wytrzymam.

Brzmi to tak, jakby mężczyźni się nie uczyli i nie wyciągali wniosków, nie wiedzieli, co kobiety lubią.

Na przestrzeni lat mężczyźni niespecjalnie mieli potrzebę się tego uczyć i teraz wcale nie jest lepiej. W dzisiejszych  czasach  kobiety niezwykle się rozwijają i sięgają po pola, na których nie były do tej pory obecne i okazuje się, że chłopcom to nie pasuje. 

Kobiety dziś nie potrzebują mężów, żeby być "kimś", same jeżdżą po świecie, mają mieszkania, zarabiają, same chodzą do kawiarni, spotykają się z koleżankami  - obyczaje szalenie się zmieniły. Więc jak mężczyźni nie zaczną się uczyć tego, czego chcą kobiety -  to zostaną w tyle. 

A co z kobietami, które odnoszą duże sukcesy na polu zawodowym, realizują swoje pasje, ale jednak skarżą się na to, że doskwiera im samotność, że trudno im znaleźć odpowiedniego partnera, z którym mogłyby zbudować dobrą relację? Gdy rozmawiam z koleżankami, często się z tym spotykam.

Ale co to znaczy, że takie kobiety są samotne? One są po prostu wolne i powinny się z tego cieszyć.  Warto sobie odpowiedzieć na pytanie - czy lepsze jest życie samotne, czy może bycie z dupkiem?

Znam zdecydowanie więcej nieszczęśliwych mężatek, niż samotnych kobiet, które są niezależne i mają karierę. Każda z nas ma pełne prawo wybierać sobie swoje życie. Tylko umiej być szczęśliwą i wiedz, czego chcesz, kogo chcesz i co z nim będziesz robić. 

Istnieje jakiś przepis na "udany związek"?

Nie istnieje. Jakby był, to nie byłoby tylu nieudanych małżeństw. Ludzie sami siebie nawzajem zawodzą i nie rozumieją swoich potrzeb. A jeżeli chcemy przepis, to musimy pamiętać, że przepisy są sztywne i nie ma od nich odstępstw.

Wydaje mi się jednak, że wielu ludzi wierzy w "idealną" wizję relacji i takiej też poszukują.

To wszystko dlatego, że rodzice im pie*rzą o idealności. Nie ma żadnej idealności.  

Cóż, jesteśmy tym zarzucani z każdej strony - filmy, książki, media społecznościowe…

Jeżeli ludzie lubią się dawać oszukiwać, to proszę bardzo. Ja sama z przyjemnością oglądam komedie romantyczne, ale wiem, że jest to wyłącznie towar rozrywkowy - w dodatku wszystkie na to samo kopyto. Najlepiej jest mieć fajny związek, który niekoniecznie jest małżeństwem. Taki, w którym się nie marzy, że będzie trwał do końca życia. Wtedy na pewno łatwiej będzie z kimś do końca życia wytrzymać.

W swojej książce pisze pani, że "dobry związek to dobry seks oralny i to wpływa na jego jakość".

No pewnie, przecież dla faceta penis to jest jego przedstawiciel, to jest jego integralna część i traktuje go jak "szefa", swój skarb największy, tak jakby to było własne dziecko, czy broń. Jeżeli kobieta kocha mężczyznę, to powinna wiedzieć, że jego penis to jakby on sam, penis go definiuje. Zatem trzeba go wielbić - szczególnie, jeśli potrafi dawać rozkosz. 

Myślę, że dla wielu mężczyzn seks oralny jest jedną z najważniejszych rzeczy. Dla kobiet z kolei istotne jest, czy mężczyzna umie zająć się jej waginą - jest tak samo ważna, jak penis dla faceta. 

Nasze genitalia dopominają się wielu różnych rzeczy…

A sadyzm w seksie?

Sadyzm i masochizm posługują się bólem i wywołują go. Potrzeba doznawania bólu oznacza wielką krzywdę, której doznał człowiek w przeszłości. Jeśli gry typu: "maski i różowe kajdanki" rozpalają podniecenie, to jest sprawa ich użytkowników, natomiast nie zapominajmy, że są również inne formy naprawdę okrutnego sadyzmu.

Sądzę, że w otaczającym nas świecie za dużo jest sadyzmu i przemocy w ogóle. Nic więc dziwnego, że przenosi się to na seks. Jednak nie oznacza to, że mamy się na to godzić. Zdecydowanie wolałabym to leczyć.

Zwierzania się partnerowi z liczby poprzednich partnerów seksualnych - mówić czy nie mówić?

A po co? Jeżeli ten temat jest przywoływany, w takiej sytuacji należy powiedzieć: "Oczywiście kochanie, że coś już przeżyłam, ale ty jesteś w tej chwili dla mnie najważniejszy".  I absolutnie nie wolno głośno porównywać obecnego partnera z byłymi! Takie porównywanie kogoś z innymi, jest brakiem dobrego wychowania.

"Mężczyźni zdradzają częściej niż kobiety" - prawda czy fałsz?

O zdradzie to by można książkę napisać, więc polecam moją - "Kup kochance męża kwiaty". Zdrada była jest i będzie. Jak ktoś nie chce zdradzać, ma pełne prawo nie zdradzać - nie wiem, czy państwo o tym wiecie? Nie ma przymusu zdradzania, nikt nad nikim z batem nie stoi. I warto pamiętać, że mężczyźni zdradzają z kobietami właśnie… Więc nie można powiedzieć, że częściej bądź rzadziej, niż płeć przeciwna.

Z tego, co wiem, spełnia się pani nie tylko jako terapeutka, ale również wokalistka i kompozytorka.

Tak, niedawno ukazał się utwór "Śmiech i Łzy", który jest zapowiedzią albumu "Dziewczyny chcą więcej", o czym mówiłyśmy na początku. Jestem autorką tekstów oraz melodii. Utwór ten nagrałam z cudownym aktorem, legendą polskiego teatru i kina - Piotrem Fronczewskim. Śpiewanie z nim było rozkoszne. W ogóle ta piosenka i zawarta w niej historia moim zdaniem pasuje do całej naszej rozmowy.

Płyta, która niebawem się ukaże, opowiada o różnych miłościach. Nawet bym powiedziała, że o  dwunastu różnych rodzajach miłości. Tematem jest zmieniająca się miłosna sytuacja. Płyta jest o miłości, bo o polityce mi się nie chciało pisać, o kwiatkach i o ptaszkach też raczej nie…

Jaki pani zdaniem jest związek między sztuką a seksem?

W sztuce jest bardzo dużo seksu. Sztuka jest też sublimacją. Sublimacja, czyli gdy coś jest "zamiast".

Dobrze rozumiem, że sztuka może zastępować seks?

Tak, sztuka jest energią seksualną przerobioną na energię "wyższą". Czyli autorzy dzieł sztuki tworzą je, bo ich energia seksualna nie mogła się spełnić, więc poszybowała sobie w inne rejony i przekształciła się właśnie w dzieło sztuki. Jest to upust energii i napięcia seksualnego.

A co z pokutującą opinią, że artyści prowadzą dosyć bogate życie erotyczne? Często czytamy o zdradach wśród par ze światka artystycznego, o zepsutym show-biznesie, o rotacji w liczbie partnerek i kochanek znanych twórców. Wydaje mi się, że stoi to trochę w kontrze do teorii, w której sztuka zastępuje seks.

Ja tam znam innych ludzi. Lepiej nie uczyć się życia na stereotypach.

Jaki ma pani plany na najbliższe miesiące?

Spełniać się artystycznie - wydaję płytę oraz książkę!

Czytaj także: https://natemat.pl/432943,wywiad-z-michalem-szpakiem