Bedoes wyrósł na idola młodych feministek, bo, wbrew ogólnym trendom w rapie, w swoim tekstach wspiera kobiety i nie wyzywa ich od k*rew. Przy okazji afery ze swoim kolegą Żabsonem i raperką Mią Khalifą pokazał jednak, że to może być tylko zagranie pod publikę. Jego fanki, Bedoesiary, czują się zdradzone.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Internet w tym tygodniu żył aferą, która wciąż wydaje się nieprawdopodobna: słynny raper Żabson dodał zdjęcie z jeszcze słynniejszą Mią Khalifą.
Poniżył byłą gwiazdę porno w podpisie, ale ta po mistrzowsku go zgasiła. Raper grzecznie ją przeprosił i ostatecznie się jakoś pogodzili.
Co rzekomy feminista Bedoes zrobił, gdy Żabson poniżył kobietę? Poza śmieszkowaniem - nic.
Zero zaskoczenia, skoro nagrali razem kawałek "Sidehoe", czyli w wolnym i bardziej cenzuralnym tłumaczeniu "dupa na boku".
Takiego beefa w polskim rapie nikt się nie spodziewał. Żabson dodał na Instgramie zdjęcie (już usunięte) z Mią Khalifą z dopiskiem nawiązującym do utworu z Bedoesem: "możesz być moją sidehoe". W komentarzu nastąpił jednak zwrot akcji, którego nikt, a szczególnie autor posta, się nie spodziewał.
"Opowiesz im też, jak twoja zdesperowana d**a wyciągnęła mnie z pokazu, by poprosić o zdjęcie w lepszym świetle tylko po to, by umieścić ten pozbawiony szacunku podpis. Ruch niemal tak samo słaby, jak twoja muzyka, ale niech cię Bóg błogosławi" – pocisnęła mu gwiazda, a także dodała post na stories. To nie byle co, bo obserwuje ją 27 milionów osób, więc polski raper miał swoje pięć minut wstydu na świecie.
Później Żabson przeprosił (nie przepraszając), bo zrobił to "niechcący". "Wrzucałem to zdjęcie, nie miałem na myśli, żeby kogoś urazić. Ponieważ nie robiłbym zdjęcia, żeby kogoś urazić, raczej zrobiłem je jako fan" - kajał się w filmiku. Wszystko jednak zostało wyczyszczone, a po dramie pozostały tylko screeny i nowe zdjęcie, z podpisem "peace & love", które Kalifa skomentowała: "Dziękuję za bycie tak miłym". Wygląda na to, że jakoś się oboje dogadali.
Bedoes zamiast skarcić Żabsona, żartował z Mii Khalify razem z nim.
Bedoes też skomentował nowe zdjęcie. Cieszył się, że się pogodzili, bo "nie ma sensu by młodzi, utalentowani ludzie się kłócili" i lepiej jest razem tworzyć super społeczność. Hurraoptymistyczna wiązanka wypada jednak blado na tle tego, co zrobił pod poprzednią fotką.
Pod pierwszym wspólną, ale już skasowaną, fotką Żabsona i Khalify, Bedoes też postanowił dodać coś od siebie. Nie zwrócił jednak uwagi koledze, że nie wypada nazywać celebrytki "sidehoe", czyli "dupą na boku". Choć to i tak delikatne tłumaczenie, bo "hoe" to skrót od "whore", które jest wulgarnym określeniem kobiety, gorszym niż np. "bitch" (pl. suka, dziwka).
Co więc napisał? "Co to za babka obok? Coś kojarzę z dawnych lat". W zasadzie nic strasznego, ale akurat w jego przypadku wypadło to naprawdę słabo. Przy kolejnym komentarzu Żabsona wyglądało to tak, jakby sobie obaj z niej śmieszkowali i w sumie niczym się od siebie nie różnili (może też nie wiedzieli, jak Mia Khalifa została wykorzystana i dalej jest wykorzystywana przez przemysł porno). Fanki do tej pory dostawały zupełnie inny przekaz.
Raper-feminista podpadł swoim fankom. Zarzucają mu hipokryzję i nie ma co się dziwić
Bedoes jest ewenementem na polskiej scenie hip-hopowej. Choć nie jestem jego fanem, to podziwiałem go za odwagę w różnych sferach. Po pierwsze w tekstach. Nie gnoi kobiet jak inni (nawet taki progresywny Mata w swoich kawałkach często nazywa je "k*rwami"), a wręcz przeciwnie. Mówi, że mogą być, kim chcą i nikomu nic do tego. Jego kawałek "Bedoesiara" to wręcz manifest feministyczny.
Po drugie za to, że nie tylko w tekstach jest ciało-pozytywny. Nie da się ukryć, że nie wygląda jak klasyczny model czy inne byczki z rap-sceny, ale nie wstydzi się swojego ciała i na koncertach czasem nawija bez koszulki. Nie każdy jest na tyle pewny siebie - i to nie tylko w rap-grze. Rzecz jasna wylał się na niego za to hejt, ale on ma gdzieś hejterów i słusznie.
I wreszcie po trzecie, co jest zupełnym fenomenem, za otwarte wspieranie nie tylko kobiet, ale osób LGBT. Nie zrobił tego nikt wcześniej, przynajmniej spośród tych znanych polskich raperów. I nie nie sprawia przy tym wrażenia, że robi to tylko na pokaz, jak te wszystkie koncerny, co zmieniają logo na tęczowe w czasie Miesiąca Dumy.
I dlatego nie dziwi mnie, że ma tyle fanek, bo pokazuje wzorzec męskości, którego ze świecą szukać w rapie. "Z byciem Bedoesiarą może identyfikować się każda fanka rapera, która jest kobietą silną i niezależną, która 'nie potrzebuje typa, co nie umie zrobić prania' i w mężczyźnie upatruje swojego partnera i przyjaciela, a nie chłopca, któremu musi matkować, czy bad boya, którego toksyczne zachowania ma znosić" – pisała w naTemat Agnieszka Miastowska.
A tu teraz taki klops. Komentarz pod zdjęciem Żabsona też mógł być "niechcący" i nieprzemyślany. Gdyby nic nie napisał, mało kto by od niego wymagał reakcji - nie jest przecież szeryfem internetu. Mleko się jednak wylało, a część fanek poczuła się zdradzona i zarzuca mu hipokryzję i "przemianę pod publiczkę".
Bedoes rapuje z kontrowersyjnym Żabsonem w "Sidehoe". To też wypadek przy pracy?
Komentarz to jedno, ale on przecież nagrał też kawałek z Żabsonem. W "Sidehoe" ten drugi żali się, że "Szmaty już mnie nie kochają, bo zająłem się swoją panią/Robią mi dramy i kłamią, chcą zająć miejsce za nią/Możesz być moją sidehoe, ale nigdy baby mamą". Bedoes w gościnnej zwrotce jak zwykle ładnie się wypowiada o kobietach i szkaluje jedynie złe zachowania, ale nie chodzi jednak o tekst, tylko o sam wspólny numer.
Mamy w nim postępowego rapera-feministę i gwiazdora, który już przed dramą z Mią Khalifą wywoływał skandale. W 2019 roku utworowi i teledyskowi do "Safari" zarzucono seksizm i przedmiotowe traktowanie kobiet. Żabson nawijał w nim m.in. "Kolejna suka chce, bym się nią zajął tak jak tata mamą".
Za to w 2021 roku słuchacze chcieli go "anulować" za rasistowski wydźwięk piosenki "Korea". Oskarżenia nie dotyczyły bezpośredniego jego, ale drugiego rapera, ale wytknięto mu hipokryzję, bo wcześniej opowiadał się za tolerancją.
Najnowsza drama z Żabsonem dotyczyła nieoczekiwanego odejścia Young Leosi z założonego przez niego labelu Internaziomale. Raperka, którą swoją drogą Żabson wypromował, wyznała, że została "brutalnie usunięta" z ekipy. Niektórzy spekulowali, że potem w piosence "No weź" dissowała byłego szefa.
"O czym Ty pi*rdolisz, jak masz w głowie tylko siano/Częściej gadasz z jubilerem, niż rozmawiasz z własną mamą/Znam cię od dzieciaka, ale zrobiłeś mnie w balon/Mówiłeś, że coś się zmieni, między nami jest to samo" – śpiewała Leosia. Teraz z kolei niektórzy sądzą, że Żabson w kawałku "Sidehoe" jedzie właśnie po niej.
"Ty możesz być tylko sidehoe, bo jesteś zbytnio psycho/Znasz się na rapie za bardzo, to znaczy raperzy Cię znają/Ty nie masz klasy i Twoje piersi i followersi nic nie zmieniają/I choćbyś wydała na szmaty ze dwieście tysięcy, to nadal zostaniesz wieśniarą" – słyszymy.
Nie wiemy, kogo dokładnie autorzy mieli na myśli, ale ogólnie te wspomniane kontrowersje gryzą się z tym, co reprezentował sobą Bedoes. Zarówno komentarz pod słynnym na cały świat zdjęciem, jak i gościnny występ na płycie kontrowersyjnego Żabsona pozwalają poddać wszystko pod wątpliwość.
Nie chcę od razu twierdzić, czy cały jego medialny image jest czystym marketingiem - takiego rapera brakowało. Mnóstwo dziewczyn kocha taką muzykę, ale do tej pory słuchały jej w głównie mizoginistycznym wydaniu. Wypełnił więc nawet nie niszę, ale po prostu dał w końcu słuchaczkom to, czego potrzebowały, a może nawet o tym nie wiedziały. Czy było to cynicznie zaplanowane, a on sam jest taki jak inni? Pewnie nie, ale nie jest tak nieskazitelnym idolem, jak go fanki malują.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
J*bać idealne ciała, tym spermiarzom pała i tak będzie stała, słuchaj
Nie będzie tu cenzury, one mówią plotki, bo zazdroszczą tobie fury
A jak nie masz fury, to zaraz ją będziesz miała
Bo zrobisz, co będziesz chciała jak stara Bedoesiara
Ty nie potrzebujesz typa, co nie umie zrobić prania
Nie umie zrobić obiadu, kolacji i śniadania
Nie potrzebujesz typa, który po sobie nie zmywa
Ty to Bedoesiara, a nie k*rwa jego mama
Jak cię frajer nie szanuje, to niech wraca walić konia
Nie wybaczaj zdrady i pierdol zjeba jak wali focha
Bedoes
Fragment tekstu utworu "Bedoesiara".
Jestem dumny, że jestem Polakiem
Nie przeszkadza mi chłopak z chłopakiem
I nie jestem z lewej czy prawej
Po prostu za miłość nikt nie powinien płacić płaczem
Posłuchaj wariacie
Jestem wierzący i odmawiam pacierz
A jeśli ktoś nie wierzy w Boga lub ma inną wiarę
To nadal jest k*rwa mym bratem