Śmierć Leosia spod Garwolina. Szokujące ustalenia biegłych, chłopiec umierał w męczarniach
redakcja naTemat
01 marca 2023, 17:49·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 01 marca 2023, 17:49
Jesienią ubiegłego roku Polską wstrząsnęła śmierć 4-letniego Leona, którego ciało znaleziono zakopane we wsi pod Garwolinem. Dopiero teraz śledczy przekazali, co było przyczyną jego śmierci. Ustalenia prokuratury są szokujące. Opiekunowie przez kilka dni nie wezwali pomocy do bardzo mocno poparzonego dziecka, a potem je zakopali.
Reklama.
Reklama.
Przypomnijmy, że 26 października 2022 roku policja podała makabryczną informację o odnalezieniu zwłok 4,5-letniego dziecka w lesie w Rudzie Talubskiej w woj. mazowieckim, niedaleko Garwolina. Okazało się, że to poszukiwany Leoś, syn Karoliny W.
Policjanci szybko odnaleźli jego matkę, 19-letnią Karolinę W., oraz jej partnera, 19-letniego Damiana G., który nie jest ojcem dziecka. Mężczyzna przyznał się do winy, czyli zamordowania 4-latka. Odmówił jednak składania zeznań przed sądem.
Mały Leoś zmarł w potwornych męczarniach
Wówczas jeszcze nie było wiadomo, jaka była przyczyna śmierci 4-latka. Biegli przyznali, że konieczne są dalsze ekspertyzy. W środę nowe ustalenia przekazała prokuratura.
- Biegli uznali, iż najbardziej prawdopodobną przyczyną zgonu dziecka były następstwa choroby oparzeniowej. Przekazane dotychczas przez biegłych wyniki badań histopatologicznych tkanek pobranych ze zwłok także nie wskazują na inną przyczynę śmierci chłopczyka - powiedziała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Siedlcach prokurator Krystyna Gołąbek.
To nie wszystko. Prok. Gołąbek przekazała też, że w tej sprawie matka dziecka i jej partner są podejrzani o popełnienie zabójstwa. Przez kilka dni nie wezwali oni bowiem pomocy medycznej do chłopca. Zmarł on 21 sierpnia 2022 roku w męczarniach, które spowodowały poparzenia.
Prokuratura: Opiekunowie nie wezwali pomocy medycznej
- Opiekunowie zaniechali wezwania pomocy medycznej, uznając, iż stan dziecka ulegnie poprawie. Według podejrzanych chłopczyk zmarł po upływie około tygodnia od tego wydarzenia. Po śmierci dziecka podejrzani zakopali jego zwłoki w lesie - przekazała prokuratorka.
Dodajmy, że jeszcze jesienią pojawiły się doniesienia, że dziecko mogło zginąć w wyniku wypadku, o czym pisał portal "Życie Siedleckie".
"Feralnego wieczoru Karolina W. wlała wrzątek do wanienki, by wykąpać Leonka. Prawdopodobnie odwróciła się na chwilę i w tym czasie dziecko wpadło do wrzącej jeszcze wody" - podał wówczas portal. Zamiast wezwać pogotowie matka dziecka w obawie przed odpowiedzialnością oraz jej partner mieli "robić mu różne okłady". Potwierdzili oni to też później prokuraturze.
"Chłopczyk zmarł w potwornych męczarniach, po tym, jak wpadł do pełnej wrzątku wanienki. Opiekunowie to jest matka dziecka i jej przyjaciel nie zawiadomili pogotowia, bo się bali" - podkreślił portal.