Mark Wahlberg jako chłopak-psychopata, Reese Witherspoon jako córeczka tatusia, który nie może się pogodzić z jej dorastaniem. "Strachem" (ale bez strachu) zaczynamy nowy cykl tematyczny w naTemat, czyli Koneserkę Złego Kina.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Strach" to thriller z 1996 roku w reżyserii Jamesa Foleya ("Ktoś całkiem obcy", "Nowe oblicze Greya").
W rolę kochanków wcielili się Reese Witherspoon ("Wielkie kłamstewka") oraz Mark Wahlberg ("Infiltracja").
"Strach" to pierwszy film, jaki recenzujemy w ramach cyklu "Koneserka Złego Kina", w którym będziemy przybliżać filmy tak złe, że aż dobre oraz pokazywać, że nawet mierne produkcje potrafią mieć ciekawe głębsze dno.
"Strach" się bać... czy śmiać?
Jeśli spojrzymy w filmografię Jamesa Foleya, zobaczymy, że dwoma jego ostatnimi dokonaniami są erotyczne melodramaty na podstawie powieści E.L. James, czyli "Ciemniejsza strona Greya" (2017) oraz "Nowe oblicze Greya" (2018).
Reżyser miał już jednak wcześniej ciągoty do seksualnych sytuacji na ekranie, czego dowodem jest "Strach", który jednak jak na film z ery thrillerów erotycznych miał jedynie lekkie zabarwienie erotyczne – być może dlatego, że gdy go kręcono w 1994 roku, Reese Witherspoon miała zaledwie 18 lat.
Historia zaczyna się w momencie, w którym nastoletnia Nicole (Witherspoon) poznaje starszego od niej o parę lat Davida (Mark Wahlberg). Rzucane przez nich powłóczyste spojrzenia oraz teksty na podryw rzucają na łopatki – dziś moglibyśmy je usłyszeć jedynie w taniej dyskotece.
Początkowo wydaje się, że David jest ideałem – przystojny, uprzejmy, szarmancki i szaleńczo zakochany w swojej małoletniej wybrance. Pierwsze niepokojące sygnały zaczyna zauważać jej nadopiekuńczy ojciec nastolatki, jednak ona (rzecz jasna) staje po stronie ukochanego. Kiedy mężczyzna ujawni swoje prawdziwe oblicze, Nicole oraz jej rodzinie zacznie grozić prawdziwe niebezpieczeństwo.
Film Foleya łączy w sobie wiele gatunków: zaczyna się jak romans/dramat, następnie przechodzi w thriller o prześladowcy, a końcówkę wyrwano z produkcji typu home invasion movie.
Jako całość film wpisuje się w modne w tamtym czasie dreszczowce dla młodzieży, których sztandarowymi przedstawicielami są takie tytuły, jak "Śmiertelne zauroczenie" (1988), "Niebiańskie istoty" (1994) czy "Szkoła uwodzenia" (1999).
Momentami ciężko uwierzyć, że "Strach" to nie parodia tego podgatunku kina dla nastolatków, a na poważnie zrealizowany thriller. Poza wspomnianymi głodnymi ujęciami pomiędzy głównymi bohaterami, w wydarzenia mająca trzymać nas w napięciu przelano tyle naddatkowego dramatyzmu, że trudno co chwila nie parskać śmiechem.
Córeczka tatusia w opałach
Kino nie najwyższych lotów potrafi mieć jednak swoje "wielkie" tematy, a w tym przypadku jest nią toksyczna zazdrość ojca o dorastającą córkę. Już pierwsze sceny, w których widzimy, jak Steve (William Petersen) patrzy na Nicole, sugerują nam, że dostrzega budzącą się seksualność córki i nie do końca wie, jak sobie z nią poradzić.
"Strach" w tytule zresztą raczej nie odnosi się do tego odczuwanego przez Nicole, gdy orientuje się, że David ma na jej punkcie niezdrową obsesję, a lęku jej ojca przed odebraniem mu ukochanej córeczki przez innego mężczyznę.
Nicole zresztą zarówno w oczach jednego, jak i drugiego, nie jest osobą czy autonomicznym bytem, a przedmiotem, co zostało podkreślone w wielu momentach filmu. Jednym z najbardziej znaczących jest ten, w którym David znajduje bransoletkę Nicole z wygrawerowanym napisem "dziewczynka tatusia" i zmienia go na "dziewczynka Davida".
Thriller Foleya tematyzuje więc patriarchalną kontrolę, której źródłem może być zarówno nadopiekuńczy ojciec, jak i zaborczy chłopak. Chociaż ich motywy są zgoła inne, efekt jest taki sam.
Foley zrobił konserwatywny thriller?
"Strach" początkowo był interpretowany jako thriller o konserwatywnym zabarwieniu – w ostateczności bowiem okazuje się, że ojciec miał rację, uznając Davida za zagrożenie dla swojej córki, która w ostatnim akcie filmu schronienie przed byłym ukochanym i jego gangiem znajduje nigdzie indziej, jak właśnie w rodzinnym domu.
Ojciec w pierwszym momencie może więc jawić się jako figura zbawcy, jednak tylko, jeśli pominiemy dodatkowe konteksty. Steve bowiem włamał się wcześniej do domu, w którym David mieszkał z kumplami i doszczętnie go zdewastował, czym ściągnął na głowę swojej rodziny niebezpiecznych chuliganów pozbawionych jakichkolwiek skrupułów. Być może jest więc w tym sugestia, że ojcowie w swoich kontrolujących działaniach są po pierwsze nieskuteczni, a po drugie mogą zrobić więcej szkody niż pożytku.
W pewnym sensie Davida można nawet odczytywać nawet nie jako realną postać, a personifikacją lęków Steve'a o własną córkę, gdyż wraz z jego pojawieniem się w życiu Nicole, realizują się wszystkie najgorsze scenariusze, jakie jako ojciec mógłby tylko wymyślić. Taka interpretacja dużo bardziej mi się podoba.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.