W maju 2021 roku Ashley Morgan Smithline udzieliła wywiadu tygodnikowi "People", w którym opowiedziała o swojej przemocowej relacji z Marilynem Mansonem. Gwiazdor rocka miał ją wiązać i gwałcić, gdy spała, pić jej krew oraz wyciąć swoje inicjały na jej udzie.
Na rozmowie z gazetą się jednak nie skończyło. Aktorka i modelka złożyła również pozew sądowy, w którym oskarżyła Mansona o przemoc seksualną. W styczniu został on jednak odrzucony po tym, jak jej prawnik zrezygnował z prowadzenia tej sprawy ze względu na "załamanie relacji z klientką".
Miesiąc temu natomiast sama Smithline przełożyła przed sądem opiewającą na trzy strony deklarację, w której wycofuje się ze swoich wcześniejszych zeznań. Modelka przekazała w niej m.in., że jej oskarżenia skierowane w stronę Mansona "zawierały nieprawdziwe stwierdzenia, w tym te dotyczące przemocy i niekonsensualnej seksualnej aktywności".
Co więcej, Smithline zasugerowała, że Evan Rachel Wood oraz jej partnerka artystka Ilma Gore zmanipulowały ją do złożenia zeznań. Modelka powiedziała, że podczas swojej pierwszej rozmowy z aktorką w 2020 roku zaprzeczyła, jakoby Manson miał jej cokolwiek zrobić. Gwiazda "Westworld" miała naciskać na nią, że wyparła te wspomnienia.
Wood nie przyznaje się do zarzucanych jej czynów. – Nigdy nie manipulowałam ani nie wywierałam presji na Ashley Morgan Smithline, aby wniosła jakiekolwiek oskarżenia przeciwko Brianowi Warnerowi [tak naprawdę nazywa się Manson - przyp. red.] – twierdzi aktorka.
– A już na pewno nigdy nie wywierałam na niej presji ani nie manipulowałem nią, aby stawiała nieprawdziwe zarzuty. To pani Smithline jako pierwsza skontaktowała się ze mną w marcu 2019 roku. Zawsze powtarzała mi, że była wykorzystywana przez pana Warnera – dodała.
Przypomnijmy, że w ubiegłym roku na HBO ukazał się dwuodcinkowy dokument "Jak feniks", w którym Wood opowiedziała o swojej przemocowej relacji z Mansonem oraz walce o to, by sprawy takie, jak jej, nie ulegały przedawnieniu. Jednym z bardziej szokujących wyznań było to, że aktorka została zgwałcona na planie teledysku "Heart-Shaped Glasses", gdy miała 19 lat.
– Rozmawialiśmy o symulowanej scenie seksu, ale kiedy włączono kamery, zaczął naprawdę mnie penetrować – wyznała Wood. Jak zaznaczyła, nigdy się na to nie zgodziła.
– Jestem profesjonalną aktorką. Robię to przez całe życie. Nigdy w życiu nie byłam na tak nieprofesjonalnym planie zdjęciowym. To był kompletny chaos. Nikt się mną nie opiekował. Kręcenie tego teledysku było naprawdę traumatycznym przeżyciem – opowiadała Evan Rachel Wood. Aktorka musiała jednak przetrwać, mimo że "czuła się obrzydliwa i jakby zrobiła coś wstydliwego".