Śmierć dwóch księży w Sosnowcu. Znane są wstępne wyniki sekcji zwłok
Sprawa śmierci dwóch duchownych z Sosnowca we wtorek wstrząsnęła Polską. Znane są już pierwsze wyniki sekcji zwłok księży.
Reklama.
Sprawa śmierci dwóch duchownych z Sosnowca we wtorek wstrząsnęła Polską. Znane są już pierwsze wyniki sekcji zwłok księży.
Sprawę prowadzi Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu. W środę wszczęła ona śledztwo pod kątem zabójstwa. Zlecono także sekcję zwłok. Znane są już jej wstępne wyniki.
Jako przyczynę śmierci młodszego duchownego wskazano rany cięte klatki piersiowej i szyi. Z kolei drugi ksiądz z tego miasta, który tego samego dnia zginął po potrąceniu przez pociąg, miał wielomiejscowe, rozległe obrażenia. – Odpowiadają one skutkom potrącenia, uderzenia przez pojazd szynowy – przekazał PAP rzecznik sosnowieckiej prokuratury Waldemar Łubniewski.
Prokuratura podkreśla, że w przypadku obu sekcji są to tylko wstępne wyniki i trzeba poczekać na pełne, pisemne opinie. W sprawie przesłuchano już pierwszych świadków.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, we wtorek po południu na podwórzu Domu Katolickiego w Sosnowcu znaleziono zwłoki młodego mężczyzny, na którego ciele znajdowały się liczne rany kłute klatki piersiowej i szyi. Był to diakon pełniący posługę w pobliskiej bazylice katedralnej pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP, pochodzący z Wolbromia w woj. małopolskim 25-letni Mateusz B.
Później tego samego dnia poinformowano o śmierci księdza z tej samej parafii. Pochodzący z Jaworzna (woj. śląskie) 40-letni Robert S. został śmiertelnie potrącony przez pociąg. Media donoszą nieoficjalnie, że najpewniej starszy duchowny zabił diakona, a następnie popełnił samobójstwo.
W czwartek dziennik "Fakt" donosi także, że kariera księdza Roberta pełna była przeprowadzek od jednej do drugiej do parafii. W czerwcu trafił do pracy w bazylice katedralnej NMP w Sosnowcu. Gazeta pisze, że biskup przydzielił mu funkcje pomocy duszpasterskiej. – Bardzo źle to znosił. Mówił, że chce przetrwać rok i wybiera się do zakonu – powiedział dziennikowi informator.
Jeśli chodzi o księdza Mateusza, to pochodził on z Wolbromia i był na szóstym roku sosnowieckiego seminarium duchownego. Z informacji gazety wynika, że w ramach diakonii trafił na plebanię katedralną w podobnym czasie co ksiądz Robert. – Szybko okazało się, że praktykant zdobył zaufanie proboszcza, asystował mu w pogrzebach, ksiądz Robert był pomijany – relacjonował "Faktowi" informator.
Dodajmy także, że we wtorek wieczorem na stronie internetowej diecezji sosnowieckiej pojawiła się informacja o tragicznej śmierci dwóch duchownych. "Bardzo proszę wszystkich wiernych o gorliwą modlitwę o życie wieczne dla nich" – czytamy we wpisie autorstwa biskupa Grzegorza Kaszaka.
Diecezja przekazała także, że Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu "ze względu na dobro śledztwa zakazała Kurii Diecezjalnej w Sosnowcu udzielania jakichkolwiek informacji" w tej sprawie.