Najciekawiej będzie w Krakowie, zobaczycie. Lech jeszcze włączy się do walki o mistrzostwo – tak w rozmowie z nami Bartosz Bosacki zapowiadał spotkanie Lecha z Wisłą. Jak wyszło? Kto oglądał ten wie – 0:0 i nuda. Dlaczego aktualny i poprzedni mistrz Polski grają tak słabo? poszukamy odpowiedzi...
Emocji jak na lekarstwo, spotkanie skończyło się właściwie szybciej niż się zaczęło. Początek dawał jeszcze nadzieję, że doczekamy się prawdziwego spektaklu. Już wtedy wyróżnić udało się tylko pomocnikowi Lecha, Możdżeniowi.W pierwszej akcji meczu zmarnował popularną „setkę”, później jeszcze wyleciał z boiska, bynajmniej nie za heroiczne ratowanie swojej drużyny w opałach.
O antybohaterze meczu (serwis weszlo.com)
Ma za swoje – trzeba mieć w sobie coś z cymbała, żeby kłócić się z sędzią po jego PRAWIDŁOWEJ decyzji, ale też po decyzji zupełnie nieistotnej, zaraz na początku spotkania. Chłopcze, wydarłeś się na arbitra i co? Co chciałeś w ten sposób osiągnąć? Pokazać, jaki z ciebie kozak? A może spodziewałeś się, że sędzia odwoła decyzję, przeprosi i poinformuje, że żadnej nakładki jednak nie było?
Wczorajszy mecz dał nam przynajmniej odpowiedź na jedno pytanie. Czy Wisła i Lech mogą jeszcze powalczyć o mistrzostwo? Nie, nie mogą – mogę to napisać już z pełną odpowiedzialnością i prawie stuprocentową dozą pewności swojego przekonania. Krótki rzut oka na to jak wygląda tabela - Lech ma w niej 10 punktów straty do prowadzących Legii i Śląska, Wisła ma 7, ale ma też o jeden mecz więcej, więc pewnie zaraz zrobi się 10. Czemu nagle Legia, Śląsk czy Polonia miałyby zdobywać mniej punktów niż Lech i Wisła? Patrząc na grę obu drużyn na to się nie zanosi.
Skąd tak słaba postawa w obecnym sezonie jednych i drugich? Główne powody są dwa. Nadmierna cierpliwość i nadmierna… niecierpliwość. Ta pierwsze w przypadku Lecha, druga jeśli chodzi o Wisłę.
Poznańscy włodarze z uporem maniaka trzymali na stanowisku trenera, człowieka pod którego wodzą zespół robił, przynajmniej stale i regularnie – to trzeba przyznać, nie krok, a cały marsz w tył. Z zespołu który rywalizował jak równy z równym, z Manchesterem City i Juventusem Turyn zrobił drużynę która boi się, z całym szacunkiem, GKS-u Bełchatów na własnym stadionie.
Patrząc na zarządzanie Lechem można ulec wrażeniu, że ma podobny problem jak nowa gazeta czy portal internetowy. Na początku z ogromnym zapałem budowanie silnej pozycji, ciężka praca która w końcu daje efekty – świetna gra w Lidze Europejskiej, mistrzostwo Polski . Mnóstwo ciekawych materiałów i fajnych pomysłów – Stilić, Rudniew, Kriwiec. A po jakimś czasie? Samozachwyt – skoro wszyscy i tak o nas czytają i nas oglądają to właściwie nic więcej nam do szczęścia nie jest potrzebne.
I tu właśnie pora znowu wrócić do tej cierpliwości. Właściciele Lecha powinni reagować znacznie szybciej, już wtedy kiedy Lech przegrywał w ubiegłym roku. Legia pokazuje, że przygodę w Lidze Europejskiej połączyć z ligą, różnie bo różnie, ale jakoś się da. Ale działacze ulegli magii hiszpańskiego gawędziarza. Jose Bakero po każdej kolejnej porażce Kolejorza próbował wszystkim powiedzieć, że właściwie to się nic nie stało, ba jest super. Przecież, co prawda, przegrywamy z Górnikiem Zabrze czy Widzewem Łódź, ale i tak gramy rewelacyjnie i w końcu będzie lepiej. Ale nie było..
Poznańscy działacze musza sobie zadać podstawowe pytanie. Czy mają jeszcze na Lecha jakiś pomysł i czy wszysktim się chce? Może pora paru zawodnikom, którzy też wokół siebie tworzą to samo co Bakero, zwyczajnie podziękować. Rafał Murawski, Hubert Wołąkiewicz czy Marcin Kikut – czyli „pewniak” Smudy i dwaj kandydaci do reprezentacji jakoś do mnie nie przemawiają. Wydaje się, że przepadł też najlepszy moment na sprzedaż Rudniewa. Jesienią sypał golami, wcześniej zaliczał hat-tricka w meczu z Juventusem by teraz powoli zacząć wpisywać się w grę drużyny. Ta na wiosnę bramki jeszcze nie zdobyła.
A co z Wisłą? Tam wydaje się, że już od dłuższego czasu, po piłkarsku „jedzie się na fuksie”. Przykładem Liga Europejska. A wcześniejsze mistrzostwo Polski? – Z braku laku – usłyszałem od jednego z kibiców. Z braku laku? Chyba rzeczywiście, w ubiegłym sezonie ani Lech, ani Legia nie kwapiły się do zdobycia mistrzostwa. Lech z powodów wcześniej wymienionych, Legia zbierała plony swoich „bomb transferowych”. A Śląsk nie był jeszcze na tyle dojrzały by „dociągnąć” do końca.
Ale wróćmy do zasugerowanej wcześniej niecierpliwości. Świetny przykład, wypowiedź Bogusława Cupiała. Nie tak dawno w jednym z wywiadów zapytany o to czy w Wiśle w końcu zamiast tłumów obcokrajowców doczekamy się młodych, głodnych gry Polaków, odpowiedział – Tak, teraz będziemy kupowali młodych polskich zawodników. Już mamy kilku na oku – wszystko pięknie, tylko czy nie lepiej byłoby ich wyszkolić? Młodzież z Legii nie raz już ratowała skórę Maciejowi Skorży, a i w Poznaniu lada chwila powstanie porządna szkółka piłkarska.
Podsumowując, mam jedno przesłanie do władz Wisły i Lecha. O zgoła odmiennej treści. Do tych pierwszych – czasem warto trochę poczekać i wykonać pewną pracę u podstaw. Efekt murowany. A do pana Jacka Rutkowskiego (właściciel Lecha Poznań – red.) – zespołem czasem trzeba wstrząsnąć i nie słuchać bajdurzenia o wspaniałej grze i niewyobrażalnym pechu. Byle nie za często...
A wy jak sądzicie, co jest powodem tak słabej gry Lecha i Wisły w tym sezonie?