logo
Mama Mateusza Murańskiego przerwała milczenie po jego śmierci. Fot. Facebook.com / Mateusz Murański
Reklama.
  • Mateusz "Muran" Murański zmarł nagle 8 lutego tego roku. 29-latek został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu
  • Był znanym zawodnikiem gal freak fightowych. Grał też w serialu "Lombard" i nominowanym do Oscara filmie "IO"
  • W sieci krąży wiele nieprawdziwych informacji o śmierci "Murana". Jego narzeczona skomentowała ostatnio te kwestie
  • Teraz odezwała się też w sieci jego mama Joanna Godlewska-Murańska
  • Mateusz Murański zmarł w młodym wieku i zupełnie niespodziewanie, dlatego jego śmierć wstrząsnęła sporą częścią opinii publicznej - nie tylko fanami freak fightu. 10 lutego została przeprowadzona sekcja zwłok zawodnika MMA, która wykazała, że oficjalną przyczyną śmierci młodego "Murana" była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa. Niektórzy internauci i zawodnicy dalej mają jednak swoje teorie.

    Ostatnio za pośrednictwem jego profilu w mediach społecznościowych przemówiła narzeczona, Karolina Wolska. Kobieta przyznała, że razem z rodzicami Mateusza przeżywa naprawdę trudny czas.

    Jednocześnie przyznała, że boli ją to gdy inni opowiadają nieprawdziwe spekulacje na temat przyczyn odejścia jej ukochanego. Zaprzeczyła, jakoby w tle chodziło o samobójstwo, ich rzekome rozstanie, imprezy, narkotyki czy hejt.

    Mama Mateusza Murańskiego szczerze o jego śmierci

    Teraz post na Facebooku dodała też jego mama Joanna. Na wstępie podziękowała wszystkim, którzy są im życzliwi. W dalszej części wspomniała, że "w celu zahamowania pomówień i plotek na temat jego najdalszej podróży, jestem zobowiązana w tym poście wyjaśnić i wytłumaczyć", co tak naprawdę wydarzyło się z jej synem Mateuszem.

    Zwróciła się też z apelem: "nie oceniajcie na podstawie plotek, domniemań i plugawych ludzkich języków… Swoimi codziennymi działaniami i dobrym sercem, pokazujcie człowieczeństwo, pomagajcie potrzebującym i nie dajcie się ludzkim językom".

    Do publikacji Godlewska-Murańska załączyła screeny wiadomości swojego męża. Jacek Murański tłumaczy w nich jednej z internautek, że jego syn "nie był ofiarą hejtu", a zmarł w wyniku "strasznego wypadku".

    Mężczyzna już wcześniej tłumaczył, że Mateusz "cierpiał na bezdech senny". – Kiedy sprawdziłem, że nie oddycha, zacząłem go natychmiast reanimować i dzwonić na pogotowie. Pogotowie przyjechało bardzo szybko, po jakichś pięciu minutach już byli. Podłączyli go do specjalistycznego sprzętu i próbowali ratować, ale było za późno – powiedział Sławomirowi Jastrzębowskiemu z portalu Salon24.pl. Murański podkreślił w komentarzu, że syn był szczęśliwy, realizował się na polu aktorskim i sportowym, miał szereg planów. Zwrócił też uwagę, że do mediów wypowiadają się osoby, które tak naprawdę nie znały się dobrze z "Muranem" i nie widzą, jak wyglądało jego codzienne życie. "Pojawiło się całe stado niby znajomych mających dużo do powiedzenia na zasadzie: nic nie wiem, ale się wypowiem" – czytamy.