Na jednym kole testował swoją hondę. Wjechał w płot remizy
redakcja naTemat
14 marca 2023, 14:18·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 14 marca 2023, 14:18
Sezon motocyklowy jeszcze się nie zaczął, ale niektórzy już postanowili wyciągnąć jednoślady z garażu. Pewien 21-latek wykazał się jednak wyjątkową głupotą, kiedy na ulicy próbował jeździć hondą na jednym kole. Swoje popisy zakończył... na płocie remizy strażackiej.
Reklama.
Reklama.
Z motocyklami sprawa wygląda prosto – jedni je kochają, lubią popatrzeć na ulicy, albo sami jeżdżą i odliczają dni do rozpoczęcia sezonu letniego. Inni kierowców jednośladów nazywają "dawcami" i wolą trzymać się od nich z daleka.
21-latek z gminy Dwikozy w kilka sekund spektakularnie zapisał się do grupy "dawców", a przy okazji zrobiło się o nim głośno. Jego bezmyślna jazda mogła zakończyć się utratą życia lub kalectwem. Chodzi o sytuację, do której doszło w piątek 3 marca. Policjanci z Sandomierza dostali zgłoszenie dotyczące zdarzenia drogowego z udziałem motocyklisty.
Chciał sprawdzić hondę
Po przybyciu na miejsce służby zastały mocno uszkodzony motocykl oraz leżącego obok mężczyznę, któremu udzielona została pomoc. Świętokrzyska policja pokazała nagranie, na którym widać moment wypadku.
Patrząc na przebieg wypadku, szczęściem w nieszczęściu jest to, że w chwili zdarzenia w tamtym miejscu nie znajdowały się osoby postronne, dzieci lub nie nadjeżdżał inny pojazd. Na wideo widzimy, jak kierowca przez chwilę jedzie na motocyklu na jednym kole.
Kiedy wrócił do normalnej pozycji, miał problem z opanowaniem pojazdu, przewrócił się i ze znaczną prędkością uderzył w ogrodzenie remizy strażackiej. Po upadku przeleciał jeszcze dłuższy odcinek po asfalcie.
Jak się później okazało, 21-latek tego dnia postanowił przetestować osiągi hondy oraz pochwalić się swoim umiejętnościami kierowania motocyklem. Policja pokazała to wideo w mediach społecznościowych ku przestrodze.
Grzywna i zakaz prowadzenia pojazdów
21-latek doznał licznych obrażeń ciała i teraz czeka go długie leczenie, nie uniknie też odpowiedzialności za swoje zachowanie na drodze. Mężczyźnie grozi grzywna i zakaz prowadzenia pojazdów.
Na jaw wyszło również, że kierujący nie ma uprawnień do kierowania motocyklem, a na swoją przejażdżkę wybrał się bez kasku.