Dancewicz wściekła na kobiety głosujące na prawicę. "Hańba i wstyd"
Kamil Frątczak
16 marca 2023, 18:07·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 16 marca 2023, 18:07
Niedawno odbyła się rozprawa Justyny Wydrzyńskiej, w trakcie której została skazana za udostępnienie środka poronnego ciężarnej kobiecie, która żyła w przemocowym związku. Renata Dancewicz w bardzo ostrych słowach odniosła się do orzeczenia sądu. Podkreśliła, że nie rozumie kobiet głosujących na prawicę.
Reklama.
Reklama.
Sprawa Justyny Wydrzyńskiej, która stanęła przed sądem za udostępnienie środka poronnego ciężarnej kobiecie wstrząsnęła opinią publiczną
Sąd skazał kobietę na 8 miesięcy pozbawienia wolności przez wykonywanie 30 godzin w miesiącu nieodpłatnych prac społecznych
Renata Dancewicz w najnowszym wywiadzie nie kryła swojego oburzenia wobec wyroku sądu. Podkreśliła, że nie rozumie kobiet głosujących na prawicę
Renata Dancewicz wielokrotnie podkreślała, że nie zgadza się z konserwatywnymi wartościami realizowanymi przez partię rządzącą w naszym kraju. Aktorka w wywiadzie dla jednego z tabloidów skomentowała wyrok sądu ws. Justyny Wydrzyńskiej. Nie przebierała w słowach, podkreślając, że chodzi jedynie o podstawowe prawa.
Artystka na tym jednak nie poprzestała. Podkreśliła, że nie rozumie kobiet głosujących na prawicowe partie i nie wyobraża sobie, by po tym wyroku którakolwiek kobieta zrobiła to ponownie.
Justyna Wydrzyńska "skazana za pomoc"
14 marca 2023 r. Sąd Okręgowy dla Warszawy-Pragi skazał Justynę Wydrzyńską na osiem miesięcy ograniczenia wolności przez wykonywanie 30 godzin nieodpłatnych prac społecznych w miesiącu. Wyrok jest nieprawomocny. Na temat tego orzeczenia piszą media na całym świecie.
Przypomnijmy, że sprawa dotyczyła sytuacji z 2020 r., kiedy to aktywistka Aborcyjnego Dream Teamu udostępniła tabletki poronne kobiecie, która prosiła o pomoc, ponieważ żyła w przemocowym związku. Kobieta nie chciała urodzić drugiego dziecka swojemu partnerowi, ten niestety uniemożliwił jej wyjazd za granicę, gdzie mogłaby dokonać aborcji.
Aby absurdu stało się zadość, w trakcie tej samej rozprawy sąd uniewinnił Wydrzyńską od drugiego zarzutu, czyli posiadania i wprowadzania do obrotu zakazanych substancji, w postaci tabletek mizoprostolu.
W sprawę oprócz prokuratury wnoszącej o 10 miesięcy prac społecznych i 10 tysięcy złotych na wskazany cel włączyła się również organizacja Ordo Iuris. Przedstawiciele organizacji występowali w procesie jako strona społeczna, reprezentująca interesy nienarodzonego płodu. Domagali się dla Wydrzyńskiej bardziej surowej kary – roku więzienia oraz tego, by aktywista zapłaciła grzywnę.
W przesłanym do naszej redakcji sprostowaniu OI stwierdza, że " w mowie końcowej reprezentująca Instytut Ordo Iuris adw. Magdalena Majkowska wyraziła m.in. swoje stanowisko, co do adekwatnej, zdaniem Instytutu kary. Brzmiało ono: 'Za czyn pierwszy kara 11 miesięcy pozbawienia. Za czym drugi karę 2 miesiące pozbawienia wolności oraz wymierzenie kary łącznej w wysokości pozbawienia wolności i warunkowe jej zawieszenie (...) na okres próby trzech lat'. Instytut Ordo Iuris nie domagał się zatem bezwzględnego pozbawienia wolności, jak to błędnie wynika z artykułu."
Nam przecież nie chodzi o jakiś niesamowity progres, tylko o podstawowe prawa. Tak mnie strasznie dziwi stanowisko kobiet po tak zwanej prawej, konserwatywnej stronie. Jak one się odnajdują w świecie, który traktuje je jak podludzi. Tak samo, jak kościół katolicki traktuje je jako "podwierne" i to jeszcze czwartej kategorii.
Renata Dancewicz
w rozmowie dla "Świata Gwiazd"
Jak one sobie z tym radzą, że firmują to, dają temu głos, twarz i to wspierają. To jest dla mnie tak nieprawdopodobne. Jeżeli po tym wyroku jakakolwiek kobieta zagłosuje na prawicę, to będzie zdrajczynią nas wszystkich, niezależnie od poglądów. Hańba i wstyd.