Szefowa resortu rodziny i polityki społecznej, Marlena Maląg, przekazała, że rząd podjął decyzję ws. dodatkowego wsparcia dla osób z niepełnosprawnościami. Zdradziła też datę, od której ma zacząć obowiązywać. Ale nie wszyscy protestujący zgadzają się, że przedstawione propozycje są dobre. – To była absolutna manipulacja – podsumowała Iwona Hartwich po rządowej konferencji.
Reklama.
Reklama.
Protest osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów trwa w Sejmie od 6 marca. W czwartek 16 marca przedstawiciele Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej spotkali się z przedstawicielami grupy protestujących, którzy domagali się prawa dorabiania do świadczenia pielęgnacyjnego (nie była to ta sama grupa co osoby, które protestują w Sejmie, a m.in. członkowie protestu 2119).
Nowe świadczenie dla osób z niepełnosprawnościami
Po spotkaniu z częścią protestujących Marlena Maląg poinformowała na konferencji prasowej, że rząd podjął decyzję o dodatkowym świadczeniu dla osób z niepełnosprawnościami.
– Będzie nowe świadczenie wspierające dla osób z niepełnosprawnościami od 1 stycznia 2024 r. – powiedziała, dodając, że założenia projektu ustawy, który jest przygotowywany przez rząd w tej sprawie, były omawiane właśnie podczas czwartkowego spotkania z protestującymi.
Z kolei wiceminister i pełnomocnik rządu do spraw osób niepełnosprawnych, Paweł Wdówik, powiedział, że nowe świadczenie będzie miało "trzy poziomy". Zaznaczył także, że "poziom najwyższy będzie równy dwukrotności renty socjalnej".
– Dziękuję za cierpliwość państwu, którzy zdecydowali się na dialog. Jak widać jesteśmy w stanie uzyskiwać efekty, które są możliwe do zrealizowania i dla rządu ważne, a dla państwa są krokiem w kierunku zapewnienia godności i niezależności osób z niepełnosprawnością – podkreślił Wdówik.
Co konkretnie obiecano?
Od stycznia 2024: "pierwszy poziom świadczenia wspierającego dla osób między 90 a setnym punktem w tej skali, czyli wymagających najwyższego poziomu wsparcia"
Drugi poziom w 2025 roku: równy rencie socjalnej
Trzeci poziom w 2026 roku równy 50 procentom renty socjalnej
Kto będzie mógł skorzystać? – Żeby o świadczenie móc wystąpić, trzeba najpierw mieć ustalony poziom potrzeby wsparcia, przez wojewódzkie zespoły orzecznicze – podkreślił Wdówik.
Po konferencji prasowej ministerstwo zaznaczyło na Twitterze: "Nikt nie straci orzeczenia, nikt nie będzie musiał uzyskiwać go ponownie. Ocena i świadczenie funkcjonować będą obok posiadanych już uprawnień wynikających ze stopnia lub wskazań w orzeczeniu".
Iwona Hartwich: To była manipulacja
Wraz z przedstawicielami rządu na konferencji prasowej wystąpili m.in. członkowie protestu 2119, wśród nich m.in. Bogumiła Siedlecka-Goślicka, która zabrała głos i przekazała, że protestujący "będą mówić rządowi sprawdzam" i weryfikować wprowadzenie obietnic w życie.
Do obietnic rządu odniosła się Iwona Hartwich, która nie była na spotkaniu z przedstawicielami ministerstwa. – To była absolutna manipulacja. Jeszcze ci rodzice, którzy stanęli na tej konferencji... Dla mnie tam nie padła żadna dobra propozycja – powiedziała w "Faktach po faktach" w TVN 24. Dodała też, że w jej ocenie rząd chciał podzielić protestujących i zaznaczyła, że protest w Sejmie wciąż trwa.
Jeszcze kilka dni temu, gdy na jaw wyszło, że Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej przedstawi rozwiązania wsparcia osób z niepełnosprawnością o najwyższych potrzebach, protestujący w Sejmie powiedzieli, że minister Wdówik "ograł ich jak małe dzieci". – Nie był przygotowany, nic nie zaproponował. Wyciągnął jeszcze mojego męża z Sejmu, który nie może wrócić na protest. Śmiał się nam w twarz – stwierdziła. I dodała: "Udawał kogoś, kto nie wie, co to jest renta socjalna".